"Krew i miód" to kontynuacja "Gołębia i węża" autorstwa Shelby Mahurin. Mamy tu przedstawione dalsze losy czarownicy Lou i łowcy czarownic Reida, którzy jak wiemy z pierwszej części są małżeństwem, jak możemy się domyślić, bardzo nietypowym małżeństwem, z czego wynika wiele intrygujących przygód i zawirowań fabularnych. W związku z tym, że jest to drugi tom nie chciałbym za dużo zdradzać z fabuły, ponieważ byłyby to spoilery do pierwszej części, a przecież nie każdy zainteresowany tą recenzją musiał ją już przeczytać, w skrócie więc 2.tom opiera się na poszukiwaniu sojuszników przez głównych bohaterów, aby stawić czoła bezwzględnemu królowi, jak i matce Lou, która pragnie zamordować swoją córkę.
"Krew i miód" to książka z gatunku młodzieżowy romans fantasy. Shelby Mahurin wykazała się bardzo ciekawym pomysłem na fabułę i kreację świata, który może nie jest specjalnie oryginalny ponieważ wzoruje się w jakimś stopniu na średniowiecznej Europie, jednak jest spójny, logiczny, do pewnego stopnia fascynujący, a co ważne angażujący czytelnika. Pewnie wadą nie tylko tej książki, ale całej serii jest jej schematyczność, jednak jest to dość charakterystyczna cecha młodzieżówek. Przyznam szczerze, że "Gołąb i wąż" wciągnął mnie trochę bardziej, bo w "Krew i miód" zwłaszcza pierwsza połowa książki była dość powolna, dłużyła się i bardziej skupiała się nad podbudową finalnych wydarzeń, co mam wrażenie autorka trochę za bardzo przeciągnęła. Podoba mi się za to rozwijający się wątek romantyczny pomiędzy bohaterami, i to pomimo tego że ja nie jestem fanem takich wątków, ale Shelby Mahurin moim zdaniem ograła go bardzo zgrabnie i nie zrobiła z tego wątku typowego młodzieżowego, bardzo infantylnego romansu, który zamiast ciekawić to denerwuje czytelnika, a tymbardziej nie zaproponowała nam jakiegoś niesmacznego erotyku.
Dla mnie plusem tej książki są na pewno głowni bohaterowie, a więc Reid i Lou, ale również Coco i Ansel. Są jacyś, są wyraziści, mają swoje charaktery, ale też widać pewne zmiany w ich postępowaniu i światopoglądzie w stosunku do 1.tomu. Najbardziej podoba mi się przemiana jaka dokonała się w Lou, zdecydowanie ta bohaterka nabrała takiego pazura i stała się bardzo nieprzewidywalna. Warto dodać, że również bohaterowie drugoplanowi nie są bohaterami papierowymi, stanowiącymi jedynie tło dla wydarzeń, wręcz przeciwnie.
Ja już nie mogę się doczekać 3.tomu, który biorąc pod uwagę zakończenie 2.tomu zapowiada się bardzo dobrze, i ja wierzę iż Shelby Mahurin da nam bardzo satysfakcjonujące zakończenie tej trylogii. Jeśli chodzi o samo "Krew i miód" to nie powiedziałbym iż ta pozycja cierpi na syndrom drugiego temu, na pewno jest słabsza niż "Gołąb i wąż", mniej w niej tajemnicy i jakiś niespodziewanych zwrotów akcji, ale stanowi bardzo dobre podbudowanie do finalnej części trylogii. Także jak kogoś zaciekawił "Gołąb i wąż" to tu raczej nie będzie jakoś bardzo rozczarowany, co najwyżej poczuje lekki niedosyt, natomiast jeśli ktoś zastanawia się czy warto w ogóle zaczynać czytanie tej trylogii to ja odpowiadam, że mimo wszystko warto ponieważ Shelby Mahurin pisze bardzo dobrze, ciekawie prowadzi poszczególne wątki i nie oszczędza swoich głównych bohaterów.
Opinia bierze udział w konkursie