DEAD-KRÓL
Deadpool. Najemnik z nawijką. Pyskaty antybohater, który ani nie jest za dobry, ani taki za zły też nie. Za to najczęściej bardzo dobrze się go czyta, bo jednak to fajna komedia, burząca czwartą ścianę, wprowadzająca ten meta posmak do uniwersum Marvela i po prostu fajnie bawiącego się różnymi elementami gatunków superhero. No i nie jest to ? przynajmniej najczęściej ? zabawa wysokich lotów, ale jednak zabawa całkiem udana. I tak w skrócie można podsumować też ten album: komiksem może niezbyt wysokich lotów, ale dostarczającym czystej, całkiem przyjemnie wykonanej rozrywki, po którą warto sięgnąć, jeśli lubimy postać czy chcemy komediowego superhero.
Deadpool zostaje królem. Królem potworów ze Staten Island, ale jednak. Bo czemu nie? Bycie superbohaterem nie dość, że jest męczące, to jeszcze nie do końca dla niego, a tu? A no tu czeka na niego niejeden problem, bo raz, że na potwory poluje niejaka Elsie Bloodsotne, dwa, że i Kapitan Ameryka też nie jest jakoś superprzekonany do nowej funkcji Najemnika z nawijką, a na tym nie koniec, bo jeszcze Kravenowi Łowcy bardziej chętnie skróciliby go o głowę. Więc dzieje się, a jeszcze przecież zjawia się Król w Czerni i?
Nowa seria ?Deadpoola? to jednocześnie nowy start tej postaci, czyli po raz kolejny to niezaznajomieni zbytnio z Najemjikiem z nawijką czytelnicy też mogą znaleźć tu coś dla siebie i zacząć przygodę z cyklem już teraz. Okej, są tu rzeczy, które wymagają szerszego kontekstu, bo np. album ten w pewnym momencie odnosi się do dostępnego od kilku miesięcy eventu ?Król w czerni?, ale są to mniej znaczące i jednak dające się czytać bez znajomości tych wydarzeń momenty. reszta to po prosu kolejna, właściwie solowa (choć pojawiają się tu inne postacie, jak Kapitan Ameryka chociażby) przygoda Deadpoola, która ma w sobie rozmach i sporo fajnych, klimatycznych scen.
Nie jestem jakimś wielkim fanem scenariuszy Kelly Thompson, ale jej ?Hawkeye? czytało mi się dobrze. ?Król Deadpool? to rzecz zbliżona poziomem, wypełniona akcją, przygodami i humorem, niestroniąca też od fantastyki czy klimatów, które pełnymi garściami czerpią z fantasy. Kelly nieźle czuje bohatera, nie jest to może opowieść, która przejdzie do historii, tym bardziej, że tak naprawdę w pełni łapie wiatr w żagle dopiero gdzieś w połowie tomu, ale za to nie zawiedzie miłośników postaci.
Ale i tak dla mnie największą atrakcją tomu są rysunki Chrisa Bachalo, którego wprost uwielbiam. Wspierający go Gerardo Sandoval całkiem nieźle tego wszystkiego dopełnia, ale jednak to kreska Bachalo, cartoonowa, prosta, ale pełna szaleństwa i fajnych, charakterystycznych dla tego artysty detali sprawia, że tak dobrze się to ogląda. A i przyjemnie całkiem czyta. Wielka rzecz? Nie. To też i nie najlepszy ?Deadpool? wydany po polsku, ale? No dobrze jest, fajnie, na poziomie, z szaloną nutą. Tego właśnie chciałem, to dostałem i powiem, że było przyjemnie i warto było sięgnąć.
Opinia bierze udział w konkursie