Obecnie fantastyka młodzieżowa dzieli się na książki skupiające się na magicznych mocach, fantastycznych stworzeniach i miejscach nie z tego świata oraz lektury, gdzie to romans gra pierwsze skrzypce, a cała reszta jest tylko tłem dla uczucia pojawiającego się między dwójką głównych bohaterów. ?Królestwo przeklętych? to książka zaliczająca się do tej drugiej kategorii. Nie uważam, żeby było to złe. Gorzej jeśli czytelnik nastawia się na fantastykę z rozbudowanym światem, a w zamian dostaje pełnokrwisty romans. Sięgając po kolejną część serii Kerri Maniscalco nie miałam jednak złudzeń ? szykowałam się na kolejny tom pełen napięcia między Emilią a Gniewem. Wątek romantyczny nie jest może idealny, ale naprawdę mi się podoba. Lubię, gdy relacja romantyczna buduje się powoli. Czasami miałam ochotę rzucić książką z frustracji, gdy kolejny ?moment? Emilii i Księcia rozsypywał się w proch, ale wolę takie rozwiązanie niż błyskawiczną miłość, która pojawiłaby się między bohaterami jakby znikąd.
Jednakże to, co trochę mi się gryzie, to pewien brak konsekwencji w kreacji głównych postaci ? zwłaszcza jeśli chodzi o Pana Gniewu. Niby gościu jest Księciem Piekieł, jednym z Nikczemnych, ale są pewne momenty, w których nagle ta jego reputacja blednie. Przyczyna na pewno należy upatrywać w Emilii i wątku romantycznym, jednak dla mnie się to jakoś nie klei. W pierwszej części Gniew nie był sobą tylko w kilku scenach, tutaj niestety było tego więcej. Nie podoba mi się, że autorka kreuje go na kolejnego złego chłopca, który natychmiast mięknie, gdy do gry wchodzi główna bohaterka.
Nie jestem fanką Emilii, uważam ją za jedną z najbardziej irytujących postaci w historii. I wcale nie chodzi o to, że dziewczyna podejmuje niektóre decyzje pod wpływem emocji. Jestem jej to w stanie wybaczyć, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła. Nie podoba mi się, jak bardzo autorka chce, żebyśmy uważali Emilię za inteligentną, bystrą i wyjątkową. Z jednej strony czarownica w mig odnajduje się na dworach Nikczemnych i radzi sobie całkiem nieźle w starciach z Książętami Piekieł. Rozwiązuje też parę zagadek, choć ma do nich tyle podpowiedzi co nic. Dobra, niech już będzie, że Emilia ma jakiś szósty zmysł, jest wspaniała i mogłaby puścić całe piekło z ziemią, tylko dlaczego, gdy akurat pojawiają się sprawy oczywiste, ona nagle traci swoją inteligencję i udaje głupią? Było tak w pierwszym tomie (przez co zresztą prawie odłożyłam tę książkę na stertę ?dokończę czytać kiedyś, najlepiej nigdy?), w drugiej części także to się dzieje, na szczęście jest mniej irytująco, choć nie przestaje denerwować.
Jeśli chodzi o część fantastyczną, to nie jest źle. Świat stworzony przez Kerri Maniscalco nabiera kształtów. W tej części Emilia rzadziej używa swojej magicznej mocy, jednak w zamian dostajemy kolejne informacje na temat bogiń i pierwszej wiedźmy. Pojawiają się magiczne artefakty i następne tajemnice, z którymi Emilia będzie musiała się zmierzyć. W ?Królestwie przeklętych? opuszczamy słoneczne Palermo na rzecz Piekła, które jest miejscem niezwykle interesującym i które wygląda zupełnie inaczej, niż mogłoby nam się wydawać. Część fantastyczna jest ciekawa, ma potencjał i jestem niezwykle ciekawa, w jaką stronę się to rozwinie, zwłaszcza że i tym razem autorka kończy w momencie, który zwiększa apetyt na kolejny tom. Udało mi się znaleźć przedpremierowy fragment trzeciej części i po jego przeczytaniu wiem jedno ? początek trzeciej części przyniesie nam, czytelnikom, jeszcze więcej pytań. Mam tylko nadzieję, że prędzej, czy później, dostaniemy na nie satysfakcjonujące odpowiedzi.
Opinia bierze udział w konkursie