Przyznam szczerze, że po opisie spodziewałam się dosyć szczególnego science fiction, które przeniesie nas w specyficzny świat Królowej Marionetek. No cóż, to nie do końca to co sądziłam, ale nie czuję się zawiedziona.
To troszkę zagmatwana książka, głównym bohaterem jest teoretycznie jest Eryk, którego poznajemy w momencie tworzenia niezwykle istotnej listy, a potem pada jak długi na zawał serca. No nie powiem, bardzo ciekawie go poznaliśmy, potem jak gdyby nigdy nic wraca z martwych ? tyle, że już nie znajduje się w doskonale sobie znanym otoczeniu, zupełnie jakby obudził się tuż po apokalipsie. Może istotnie tak właśnie było. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że przez pewien czas nie do końca rozumiałam o co chodzi. Ciężko jest tak na dobrą sprawę poznać owego bohatera, bo prawdę powiedziawszy wydaje mi się, że to wcale nie o niego tutaj chodzi.
Mam też oczywiście swoją teorię, myślę, że fabuły ona nie zdradza, ale jest to powieść egzystencjalna, zatem Eryk wcale nie ożywa, a wszystko dzieje się tylko w jego głowie. Nie powiem jednak więcej, myślę, że wy wysnujecie podobne wnioski po przeczytaniu. W każdym razie zdaje się mieć w sobie pewnego rodzaju morał. Co do tytułowej Królowej Marionetek to nie do końca wiem co o niej myśleć, autor zostawił mnie z pytaniami nie zostawiając jednak jasnych odpowiedzi, takie utrzymywanie tajemnicy jest w zasadzie dosyć interesującym posunięciem, bo składnia do refleksji i skupia na sobie uwagę.
Reasumując, to książka, która z pozoru jest zwykłym science fiction niezbyt mocno się wyróżniającym, ale ma swoje drugie dno. Język jest prosty, powieść sama w sobie dosyć krótka i przystępna. Opis w sumie na niewiele się zda, bo jest odrobinę zbyt wylewny, po przeczytaniu wydaje mi się być nawet troszkę podkoloryzowany. Okładka jest ciekawa, bardzo ładna i w sumie troszkę adekwatna do treści, ale jednak bardziej do samego tytułu. Polecam, to lekka i przyjemna powieść z drugim dnem.
Pozdrawiam, Sara ?
Opinia bierze udział w konkursie