Ada staje się właścicielką sporego dworku, musi podjąć decyzję, czy chce go zatrzymać, czy nie. Postanawia spędzić w nim wakacje wraz ze swoją rodziną i przyjaciółmi, ale niemal od początku dzieją się w nim dziwne rzeczy. Czyżby w nim straszyło? A może ktoś chce ją stamtąd po prostu przepędzić?
Ach, jakże trudno mi ocenić tę książkę. Z jednej strony mam sentyment do tej serii. Nie możemy zapomnieć, że ?Kronika strasznego dworu? jest kontynuacją losów bohaterów z ?Kalendarza z dziewuchami?. Nie wiem, czy zacząć od plusów, czy od minusów. Ok., niech na pierwszy plan wyjdą dobre cechy. Jest to lekka, typowo babska (choć nie tylko, niech każdy czyta, co chce!) powieść, w którą nie trzeba się dogłębnie zanurzać, by nadążyć nad biegiem wydarzeń. Zawiera w sobie wiele absurdalnych sytuacji, które niejednokrotnie są komicznie. Mam wrażenie, że autorka nieco przystopowała ze zdrobnieniami. Choć oczywiście występują, to chyba nie aż w takiej ilości, jak w części pierwszej. Podobał mi się również klimat: pięknie usytuowany dworek, niepokojące zdarzenia.
A teraz czas na negatywy i poświęcę temu osobny akapit, ponieważ sporo tego. Najbardziej doskwierał mi chaos. W tej książce nie występuje dużo bohaterów, jest ich po prostu ogrom. W pewnym momencie przestałam ogarniać, kto jest synem kogo, matką, przyjaciółką, ojca brata konia synem. Plus jest taki, że poboczne role nie odgrywają tu zbytniej roli. Po drugie książka, tak jak pierwsza część jest przegadana. Lubię grube pozycje, ale jeśli ich treść ma sens, a tu jest dużo wątków pobocznych, wciskanie dialogów o niczym na silę. Humor przeważnie nieśmieszony i wymuszony. Nieco się wynudziłam, a do tego miałam wiele podejść do tej pozycji, kusiło mnie, żeby przeczytać ?po łebkach? i tym samym ominąć dywagacje o niczym, ale moja dusza perfekcjonisty mi na to nie pozwoliła, tak więc męczyłam się do samego końca?
?A jak już do tego końca doszłam, to nie przeczytałam niczego, co by mnie przestraszyło, wbiło w fotel, czy rozśmieszyło. Zastanawiam się, do jakiego gatunku zakwalifikować tę pozycję, ale zupełnie nie wiem. Przez większość czasu jest to typowa obyczajówka, ale ma w sobie też nutę romansu i kryminału. W powieści pół żartem, pół serio poruszony został również temat homofonii oraz rasizmu. Temat ważny, ale mam wrażenie, że w obecnych czasach jest wszędzie wciskany na siłę.
Podsumowując: nie jest to zła książka i na pewno wielu osobom umili czas, jednak mi podobałaby się bardziej, gdyby była krótsza, mam wrażenie, że niektórymi, nic niewnoszącymi do fabuły wydarzeniami, autorka chciała zwiększyć jej objętość, przez co powieść okazała się przegadana. Ilość bohaterów wywołuje chaos, zwłaszcza że co chwilę ktoś odjeżdżał i wyjeżdżał z dworku. Zakończenia może nie idzie się domyślić, ale szybko wiadomo, kto macza palce w dziwnych zjawiskach. Ani Wam jej nie polecam, ani nie odradzam!
Opinia bierze udział w konkursie