"Kraina popiołu" Tashy Suri to drugi tom Ksiąg Ambhy - dylogii fantasy łączącej motywy cesarstwa oraz wierzeń starego świata, gdzie wyznawcy obcują z duchami (dewa). Pierwsza część, czyli "Cesarstwo piasku", zaintrygowała mnie pustynnym klimatem, wątkiem zaaranżowanego małżeństwa, magią przymusu oraz niezłomną wiarą w zapomniane bóstwa. Mimo że książka nie była idealna, z chęcią sięgnęłam po kontynuację.
Nie spodziewałam się, że autorka popchnie fabułę tak bardzo do przodu. Arwa, młodsza siostra Mehr (główna bohaterka "Cesarstwa piasku"), jest już dojrzałą kobietą po przejściach. Dopiero co straciła męża w masakrze w Forcie Darez, więc, chcąc w spokoju przejść żałobę, udaje się do eremitorium wdów. Tam wskutek zrządzenia losu na jaw wychodzi jej największy sekret - dziedzictwo krwi Amrithi, dzięki któremu jako jedyna przeżyła masakrę.
Świadomość, że w cesarstwie dzieje się bardzo źle, popycha Arwę do ostatecznej decyzji przeniesienia się do pałacu cesarskiego. Zamierza wykorzystać potencjał kryjący się w jej krwi, a co za tym idzie - poddać się szeregom eksperymentów mających pomóc w odnowie cesarstwa.
Gdy Arwa dociera na dwór, czeka ją nie tylko walka z czasem, ale również zderzenie z etykietą dworską, wszelkimi knowaniami, spiskami. Staje na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Podobnie jak jej towarzysz, cesarski bękart ukryty w jaskini, Zahir. Czy tej dwójce uda się odkryć prawdę problemów cesarstwa? Czy wkraczając do krainy popiołu, świata martwych, nie zagubią przy okazji siebie?
"Kraina popiołu" Tashy Suri to dobra high fantasy z niesamowicie klimatycznym systemem magicznym. Z początku byłam nieco zagubiona tym nagłym przeskokiem czasowym, ale po namyśle doszłam do wniosku, że pomysł okazał się jak najbardziej trafny. Podobnie jak fakt oddania głosu młodszej siostrze, Arwie. Pokazało to nowe, świeże spojrzenie na znane problemy.
W drugiej części czytelnicy lepiej dowiadują się, jak wygląda cesarstwo od środka. W Cesarstwie piasku autorka skupiła się na przedstawieniu wierzeń i obrzędów Amrithi, teraz czytelnicy poznają problem od drugiej strony. Pojawia się tu więcej knucia, sekretów oraz nocnych morderstw z zaskoczenia. W pałacu każdy bohater gra kogoś innego, przez co nigdy do końca nie wiadomo, komu ufać.
Niezwykle klimatycznym, doskonale poprowadzonym wątkiem były podróże do tytułowej krainy popiołu. Arwa musiała zmierzyć się z własnymi demonami, przeciwstawić strachowi, a przede wszystkim odkryć tożsamość i zrozumieć, kim tak naprawdę jest. Jedzenie popiołu, wprowadzanie się w narkotyczne sny oraz upuszczanie krwi umiejętnie budowało napięcie i tworzyło wyjątkową atmosferę grozy.
Na plus zasługuje również relacja między Arwą a Zahirem. Wypadła niezwykle dojrzale i bardzo realistycznie. Nie pojawiła się namiętność, miłość od pierwszego wejrzenia czy towarzyszące temu szaleństwo. Więź tworzyła się stopniowo, powoli i nieprzymuszenie, co było naprawdę piękne.
"Kraina popiołu" nie jest jednak bez wad. Okropnie nużył mnie początek. Nie potrafiłam się wciągnąć, a główna bohaterka irytowała mnie do granic możliwości. Mimo swoich lat i przeżytych tragedii zachowywała się nad wyraz niedojrzale, jak głupiutka gąska. Na szczęście po około połowie historia wciągnęła mnie do dna; Arwa zaczęła myśleć nad dalszymi posunięciami i przestała się nad sobą użalać. Drugim minusem jest słabe zakończenie, które mimo że na odczepnego domykało fabułę, to autorka nie postawiła ostatniej, przysłowiowej kropki.
Mimo kilku wad "Kraina popiołów" Tashy Suri to naprawdę dobra fantasy okraszona magiczną atmosferą, interesującymi wątkami i niegłupimi bohaterami. Odkrywanie przedstawionego świata urzeka, podobnie jak wędrówki po krainie popiołów. Historia o odnajdowaniu własnego miejsca na ziemi, o podążaniu za dobrem i chęcią ochrony cesarstwa, a także o stawianiu czoła największym lękom, z pewnością spodoba się wielu. Polecam, ale przedtem radzę zapoznać się z "Cesarstwem piasku".