Tekst pochodzi z bloga: https://amandaasays.blogspot.com/
ZACZYNAMY SCHEMATEM, CZYLI SŁAWEK I MARTA
Niby wiem dlaczego, w końcu w środowisku policyjnym/detektywistycznym itd. łatwiej poprowadzić kryminał, ale nadal dziwię się, dlaczego większość pozycji z tego gatunku łączy ten nieco już wyświechtany schemat - genialny policjant, który za jakąś sprawę z przeszłości musi zejść z widoku, ale nagle zostaje przywrócony do głośnej sprawy i młoda, niedoświadczona babeczka, która ma mieć nad nim władzę. Oczywiście oboje nie mają za grosz życia prywatnego i stoi za tym raczej niezbyt miła historia. Niestety, w przypadku naszych głównych bohaterów, czyli Sławka Kruka i Marty Krynickiej mamy dokładnie coś takiego i wcale mnie to nie ucieszyło. Chociaż nasi bohaterowie nie są papierowi i jak najbardziej targają nimi ludzkie emocje oraz popełniają błędy, zamiast wszystko idealnie odczytywać, to jednak miałam z nimi pewien problem, bo coś w ich kreacji sprawiało, że nie miałam ochoty im kibicować. Nie odpuszczałam jednak i czytałam dalej.
STRUKTURA POWIEŚCI
Tutaj dla odmiany pojawi się ogromna zaleta powieści, a mianowicie - jej struktura. Książka podzielona jest na numerowane rozdziały, które są krótkie i łatwiej się dzięki temu czyta. Dodają one również trochę dynamizmu całej historii, jednak nie aż takiego, jakbym oczekiwała. Pochwalić jednak należy głos, który wszystko opowiada. Trzecioosobowy, wszechwiedzący narrator prowadzi swoją opowieść w dosyć nonszalancki sposób, rzucając niektórymi ważnymi informacjami tak lekko, że jeśli nie będziemy dosyć czujni, możemy ich nawet nie wychwycić. Miałam wrażenie, że momentami się ze mną bawił, zastanawiając się, ile tym razem mi zdradzi, a gdzie spróbuje wpuścić w maliny. Dodając do tego zgrabnie napisane, czasami wręcz ostre i sarkastyczne, a niekiedy też zabawne dialogi przyznam, że język i styl, jakim została napisana powieść, to spore atuty naszego debiutanta.
MAM JEDNO ALE, CZYLI O AKCJI SŁÓW KILKA
No właśnie, bo akcja była, owszem - nawet sporo autor nam nakomplikował i namieszał, ale jednak miałam wrażenie, że wszystko się strasznie ciągnie i dłuży. Nawet dynamizowanie przez krótkie rozdziały nie było wystarczające. Pojawiło się zmylenie czytelnika oraz samych bohaterów, parę innych sytuacji, które zaburzyły całe rozumowanie postaci, jednak i tak wydało mi się to trochę zbyt statyczne. Nie jestem pewna, co mogłoby poprawić sytuację, ale niestety takie odczuwalne spowolnienia sprawiły, że historia zupełnie mnie nie porwała i nieco zmalała w moich oczach. A szkoda.
ROZWIĄZANIE ZAGADKI
Nie czytam zbyt wielu kryminałów, jednak uważam, że niełatwo mnie zmylić i dobrze kombinuję, więc jak zwykle w trakcie czytania obstawiłam swoją wersję wydarzeń i czekałam, aż się potwierdzi. I chociaż pojawiło się kilka komplikacji i może nie w pełni trafiłam z motywami, to jednak prawidłowo odgadłam, kto od samego początku stał za morderstwem, a także udało mi się wcześniej domyślić kilku zwrotów akcji, które do tego zakończenia doprowadziły. Wątek kryminalny więc mnie nie zaskoczył, ale trzeba przyznać, że cały pomysł był niezwykle ciekawy i dobrze obmyślany. Myślę, że autora zgubiło jedynie to, że chciał dać czytelnikowi kilka ważnych podpowiedzi i pozwolić mu bawić się na bieżąco w odkrywanie prawdy, a przy tym nieco zbyt wyraźnie kilka rzeczy podkreślił. Jednak z drugiej strony, jeśli ktoś lubi takie kryminalne zagadki i chce rozruszać szare komórki, to dlaczego nie? Podobał mi się też motyw kary worka - nie słyszałam o tym wcześniej i przyznam, że spodobało mi się oryginalne podejście do tematu.
ZAKOŃCZENIE
Nie zaskoczył mnie główny wątek kryminalny, ale co z zakończeniem właściwym? Tutaj już lepiej i spodobała mi się furtka, jaką pozostawił sobie autor na kontynuację. Zdecydowanie bardziej podobało mi się też to rozwiązanie i ciekawi mnie, jak zostanie pociągnięty ten wątek w kolejnym tomie (bo chyba nie mamy wątpliwości, że przy takiej furtce na pewno się on pojawi). A nawet jeśli książka okaże się jednotomówką, to przyznam, że taki zgrabnie zaplanowany twist i tak mnie satysfakcjonuje. W tym momencie jednak sznuruję usta (i klawiaturę), bo nie chcę, abyście otrzymali jakiś spoiler.
PODSUMOWUJĄC
Kruk to kryminalny debiut Piotra Górskiego i niestety momentami to widać. Najbardziej boli mnie fakt, że historia mimo potencjału i intrygującego zamysłu mnie nie porwała, jednak autorowi nie można odmówić ciekawego stylu pisania i prowadzenia narracji, a także pomysłowości. W czasie lektury kłębiło się we mnie mnóstwo mieszanych uczuć i były to zarówno uczucia pozytywne, jak i negatywne. Z tego powodu nie napiszę wprost, czy polecam Wam tę książkę, czy też radzę ją odpuścić, ponieważ sama znajduję się gdzieś pośrodku. Były w niej elementy, które mi się podobały, ale pojawiły się też wady, których niestety nie jestem w stanie zignorować. Mam jednak nadzieję, że autor będzie się nadal rozwijał, bo potencjał drzemie w nim naprawdę ogromny.
Opinia bierze udział w konkursie