ALE CYRK
Właśnie wyszły wznowienia dwóch kolejnych tomów ?Serii niefortunnych zdarzeń?. Dziewiątego i dziesiątego. Czyli w sumie już na finiszu jesteśmy, bo całość to łącznie trzynaście części ? plus można by wypuścić jeszcze wznowienie pozycji ?Lemony Snicket: Nieautoryzowana autobiografia?, bo dobrze to wszystko uzupełnia (w końcu Lemony Snicket to też postać fikcyjna), ale na razie mamy dwie kolejne części. A pierwsza z nich to ?Krwiożerczy karnawał?, czyli tym razem szalone, mroczne i niebezpieczne przygody w cyrkowych klimatach. I chociaż tom jest słabszy od poprzedników ? albo to ja po prostu cyrku nie lubię, jako takiego, sam nie wiem ? nadal zabawa jest bardzo fajna i warta przeczytania wcale nie tylko przez dzieciaki.
Wraz z hrabią Olafem nasze dzieciaki trafiają tym razem do tytułowego karnawału ? czyli w zasadzie cyrku, w którym będą mieli okazję dowiedzieć się czegoś więcej o swoim wrogu. Jednocześnie w przebraniu dziwolągów zatrudniają się w tym miejscu, odwracając tak właściwie to, co dotąd robił Olaf, kiedy chciał ich dopaść i? Właśnie, czy odkryją prawdę? Czego się dowiedzą? I jak to się dla nich skończy?
Ja i cyrk. Nie mówię, że w ogóle nie, bo jako dzieciak byłem ? nawet mi fotka z prawdziwym niedźwiedziem, którego ściskam została na pamiątkę (to ściskanie to się miśkowi średnio spodobało, ale jak widać jeszcze żyję ;) ) ? ale to nigdy nie była moja bajka. A klowni to już w ogóle ? jakaś to slapstickowa żenada nawet dla małego dzieciaka było, a dla dorosłego lepiej nie mówić, a i nuda straszliwa. Dlatego cyrku i wszelkich takich karnawałowych klimatów to ja nie lubię, nie trawię i nie znoszę. Czasem coś obejrzę w temacie, jak ?Prestiż?, ale są to rzeczy, w których aż tak tego się nie czuje, a inne elementy sprawiają, że ciekawie jest.
No i te inne elementy to dla mnie ratunek dla tego tomu. Snicket co prawda nawet cyrkowe rzeczy serwuje nam nieźle, ale jednak to nie moja bajka i ja to odczuwam w trakcie lektury. Ale cała reszta to już kawał dobrej opowieści, kontynuującej te zmiany koncepcji wypracowanych na początku cyklu, ale nadal trzymając się pewnych ram i zasad. Więc jest to, co znamy i lubimy, ale nieco inaczej, nieco przełamane, nadal za to fajne i przyjemne, nawet jeśli to też trochę spadek formy jako takiej.
Bo Snicket ma pomysły, doceniam też to, jak eksploruje różne rzeczy, które z dzieciństwem się kojarzą, a cyrk to przecież jedna z nich. I przede wszystkim doceniam to, jak on to pisze. Bo fajnie pisze, z prostotą, z pewnymi naukami w tekście zawartymi ? choćby wyjaśnieniami znaczenia pewnych słów czy uczuć, dla starszych czasem jest tego za dużo, ale dzieciaki nie tylko te najmłodsze, mogą się z tego czegoś nauczyć ? i fajnym klimatem, który w prostych słowach udaje mu się całkiem skutecznie na stronach odmalować. Na dodatek kończy ten tom takim solidnym cliffhangerem ? retardacją, jak wolicie ? że od razu chce się sięgnąć po ciąg dalszy. Więc fajnie, że ten jest od razu dostępny.
Opinia bierze udział w konkursie