Odległa przyszłość to nie tylko mocno futurystyczne technologie, ale również cała masa skrajnych emocji. To właśnie ich doświadczył Kirth Gersen, który stracił wszystkich swoich bliskich. Poprzysiągł on zemstę na tytułowych Książętach Demonach i konsekwentnie realizuje ten plan. Lista jego celów się zmniejszyła (po pierwszym tomie). Teraz zwierzyną w trwającym polowaniu staje się prawdziwy ?Potwór?, którego potęgi nie można lekceważyć. Plany sypią się niczym domek z kart, wymuszając na bohaterze szybkie ale zarazem przemyślane działanie. Od jego przebiegłości i nabytych w wyniku szkolenia zdolności zależy sukces ?łowów? oraz życie bliskiego przyjaciela.
W recenzji pierwszej części serii jedną z wad tytułu była zbyt mała dawka akcji jak na pozycję z segmentu przygodowego sci-fi. Pod tym względem Książęta Demony 2 prezentują się znacznie lepiej. Jean-David Morvan znacznie bardziej zaczyna wykorzystywać motyw klasycznej zemsty (w futurystycznej otoczce), doprawiając go solidną dawką widowiskowości. Scen tego typu nie jest może gigantyczna ilość (nadal sporo miejsca wypełniają dialogi), ale tym razem nie można tytułowi zarzucić, że staje się on nużący i zbytnio przegadany.
Eliminacja jednego błędu niestety nie pociąga za sobą pozytywnej rewolucji w pozostałych parametrach dzieła. Kosmiczna opera (mająca w sobie naprawdę spory potencjał) niestety nie potrafi go należycie zaprezentować. Komiksowa adaptacja wydaje się mocno wybiórczo podchodzić do materiału źródłowego (nie znam jednak książki, aby móc tutaj pisać o pewności). Historia jest rwana, nierówna i w wielu momentach niespójna. Scenarzysta szybko przeskakuje pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, nie zawsze odpowiednio tłumacząc ich tło, pozostawiając tym samym odbiorcę w fabularnym mroku.
Ponarzekać można i trzeba również na zaprezentowane tutaj postacie (szczególnie te drugoplanowe). Bohaterowie są mocno ?nijacy?, odbiorca nie czuje z nimi żadnej mocniejszej więzi, a ich poczynania w niektórych fragmentach są nie tyle dziwne co czasem bezgranicznie głupie.
Pozytywna ewolucja (obok wspomnianej akcji) zachodzi za to w oprawie graficznej. W pierwszym tomie rysunki były dosyć nierówne. Tym razem Paolo Traisci utrzymuje pełną wizualną spójność. Świetnie radzi on sobie z pokazywaniem scen akcji i nieźle oddaje on emocje towarzyszące postaciom. Największą uwagę odbiorcy przykuwają jednak większe kadry, gdzie włoski artysta naprawdę w interesujący sposób pokazuje wycinek futurystycznego świata.
Opinia bierze udział w konkursie