Czasami na mojej drodze pojawiają się książki, do których przeczytania sama nie do końca wiem czemu się zabrałam. Jakiś impuls, iskra, błysk, który powoduje, że ręka jest szybsza niż analiza myślowa czy na pewno to dla mnie. "Księga Arona" była jedną z nich. Najpierw podjęłam decyzję, że chcę i muszę przeczytać. Potem doczytałam notkę z okładki, która z jednej strony tę chęć podwoiła, a z drugiej czułam niepokój czy oby to dobry pomysł. A jeśli będę żałować? Albo nie przebrnę? Jednak usiadłam, wzięłam książkę do ręki i zaczęłam pierwszą stronę, drugą, trzecią...
Aron to zaledwie ośmioletni chłopiec, który wraz z rodziną przeprowadza się z małej polskiej wioski do zatłoczonej Warszawy. Jego ojciec podejmuje pracę w fabryce, a chłopczyk zaprzyjaźnia się z Lutkiem, który zdradza mu tajemnice podwórkowego życia.
Jego szanse na szczęśliwe życie przekreśla wybuch II Wojny Światowej. Opaski Dawida, kradzieże i strach przed niemieckimi mundurami stają się codziennością wielu ludzi. Nie mija wiele czasu, gdy świat Arona zostaje zmniejszony do murów zamkniętego getta.
"Na bramach do getta zawisły ostrzeżenia o zagrożeniu epidemią. Rodzice przestali odwiedzać dzielnice za murem i mnie też przykazali, żebym tam nie chodził."*
By przeżyć chłopiec musi podejmować okrutne decyzje, z których wagi często nie zdaje sobie sprawy.
W momencie, gdy traci bliskich trafia pod opiekę Janusza Korczaka, który stara się na nowo obudzić w chłopcu człowieczeństwo.
Wydawałoby się, że to kolejna już w tym roku pozycja o II Wojnie światowej, o obozach koncentracyjnych, gettach i innych tego typu miejscach i wydarzeniach. Po części się zgodzę, a po części nie. Ta książka ze zdwojoną siłą trafia w ludzkie serce i myśli z powodu zabiegu, jakiego dokonał tu autor Jim Shepard. O co chodzi? Opisana przez niego historia opowiadana jest z punktu widzenia dziecka. Małego żydowskiego chłopca, który nie do końca świadom jest tego, co sie dzieje i tego, co sam robi. Arona, który od najmłodszych lat pozbawiony jest dzieciństwa, a nawet człowieczeństwa. To odhumanizowane czasy niemieckiego terroru, czasy tuż przed wojną oraz w jej trakcie.
"Księga Arona" to jedna z tych trudnych, niezwykle przejmujących książek, ale pod warunkiem, że poświęci się jej czas i myśli. Przeczytana "po łebkach" nie ruszy nikogo, nie tknie czułej struny w sercu, nie przekaże tego, co ma schowane w swych czeluściach. Mam wrażenie, że dużo osób tę powieść pominie, przejdzie obok niej obojętnie lub zacznie i nie skończy, bo stwierdzi, że trzeba się poświęcić. Tak, trzeba. Takie lektury powinien znać każdy. Nie ważne czy są one częściowo fikcją, czy są na faktach, ważniejsze jest to, że o tym się mówi. To był wstrętny i okrutny czas dla ogromnej ilości ludzi. A to, że akcja tej powieści dzieje się w Warszawie, dodatkowo powinno nas Polaków zachęcić do poświęcenia jej swojego czasu. Nawet jeśli nie jest idealna, jeśli ma niedociągnięcia czy chaotyczne momentami dialogi.
* - Cytat z "Księga Arona" Jim Shepard, str. 57
Opinia bierze udział w konkursie