Po rewelacyjnej, obnażającej naturę człowieka "W dół do ziemi" z jeszcze większą ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Roberta Silverberga zatytułowaną złowieszczo "Księga czaszek". Opis fabuły również poruszył moją wyobraźnię, bo jej trzonem pozostaje niedoścignione marzenie człowieka - osiągnięcie nieśmiertelności. I powieść nie zawodzi od pierwszych stron wciągając w mroczną, pełną napięcia atmosferę, która stopniowo staje się coraz bardziej klaustrofobiczna, prowadząc czytelnika przez meandry ludzkich pragnień i lęków.
"Dwóch będzie żyć wiecznie, dwóch umrze od razu."
Czterej bohaterowie, Eli, Ned, Timothy i Oliver, są na pozór zwykłymi młodymi ludźmi, jednak ich podróż do Arizony w poszukiwaniu tajemnicy wiecznego życia ujawnia najgłębsze i najciemniejsze zakamarki ich dusz. Każda z postaci wnosi do narracji swoją unikalną perspektywę, swoje obawy, nadzieje i sekrety, a poprzez często ironiczne i wulgarne komentarze również brutalną szczerość. W miarę jak zbliżają się do celu, ich relacje stają się coraz bardziej napięte, a atmosfera między nimi gęstnieje. Nie można się temu dziwić, bo odnaleziona przez nich księga głosi, że "ceną życia jest zawsze życie".
Z elementów fantastycznych znajdziemy tu jedynie tajemniczą księgę obiecującą nieśmiertelność oraz jeszcze bardziej niepokojące bractwo żyjące gdzieś w piaskach arizońskiej pustyni i uprawiające mistyczne rytuały. Powieść ta to jednak przede wszystkim studium natury ludzkiej w obliczu próby nie tyle fizycznej, ile psychicznej i emocjonalnej.
Poprzez swoich bohaterów i ich wewnętrzne zmagania eksploruje tematy moralności, poświęcenia i poszukiwania sensu życia. Dzięki różnorodnym perspektywom narracyjnym zanurzamy się w bogaty świat interpretacji, a jak zauważa tłumacz we wstępie, książka ta unika typowych słabości fantastyki naukowej, zachowując świeżość i aktualność. I tak rzeczywiście jest, bo mimo upływu lat wciąż intryguje, prowokuje do przemyśleń i pozostawia niezatarty ślad w pamięci czytelnika.
Opinia bierze udział w konkursie