Każda rodzina skrywa tajemnicę. Jedna większą, druga mniejszą. Jednak prędzej czy później tajemnica wypływa na światło dzienne.
Bliźniaczki zostały rozdzielone zaraz po urodzeniu. Quinn mieszkała z babcią w totalnej izolatce społecznej. Gdzieś głęboko w lesie kryje się chatka, w której mieszkają. Matka dziewczyn opiekuje się Piper wśód ludzi. Ta druga bliźniaczka ma chłopaka Zaka, psa, przyjaciół no i normalną rodzinę. Jedna z nich skrywa ciemność a druga klucz, który może rozwikłać tajemnicę rodziny Blackwood.
Zacznę od okładki, czyli czegość co mnie zafascynowało od samego początku. Widzimy na niej dwie dziewczyny. Wyglądają prawie tak samo. Jedyne co je różni, to liczba piegów i jasność oczodołów. No i te oczy... Pod światło robią się jasne i to jest takie... a. Litery są wypukłe a to pozwala na molestowanie okładki.
(Spokojnie, rozmawiałem z prawnikiem, to dozwolone.)
Od razu powiem, że przez pierwsze 100/ 140 stron nic specjalnego się nie dzieje. To trochę męczące. Obie bliźniaczki się sprzeczają, są zazdrosne, ale wiedzą, że muszą współpracować, choć robią to niechętnie. Jednak dalsza część jest bohata w akcję i nowinki, które zostały wspomniane w tej pierwszej części. Jedna z nich podobno skrywa ciemność. Dla mnie obie ją skrywają, bo tak naprawdę do końca nie wiadomo, która z nich jest tą złą. Liczy się d z i e d z i c t w o, któym bliźniaczki są obdarowane. Właściwie do końca niewiadomo, które zachowania wynikają z tego daru a które z cech charakteru.
Bardzo łatwo wejść w życie Piper, która była wychowywana jak księżniczka. Trudniej jest z Quinn, odrzuconą przez matkę, mieszkającą w chatce z babcią, która często ją karała. Nikt nie chciałby przejść przez to co ona.
Rozdziały są napisane z punktu widzenia obu sióstr. Co drugi rozdział poznajemy myśli jednej z nich. Świetny pomysł. Mimo, że mamy dostęp do myśli każdej z nich, pozostaje wiele pytań, które nie mają odpowiedzi. Czytając książkę spinałem się, kiedy w narratorce budził się gniew. Czasami odkładałem książkę na moment, żeby ochłonąć. Zdarzało się, że mama musiała mnie odciągnąć od książki i śmiała się ze mnie, bo wczuwałem się za bardzo...
Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłem was do przeczytania Księgi kłamstw i pokochania jej tak jak ja. Tajemniczy klimat wciągnął mnie w sumie od początku. Młodzieżowy Thriller. Tego na mojej liście książek przeczytanych jeszcze nie było.
Podsumowując
Mam znowu kaca ksiązkowego... ostatnio dość często... Cóż, Teri Terry zagościła w pierwszej piątce moich ulubionych autorów i na długo tam pozostanie.
Gdybym miał wybrać z którą dziewczyną się przyjaźnić wybrałbym chyba jednak Quinn. Ona bardziej mnie zafascynowała od samego początku, mimo że ona też miała coś za uszami...
W mojej ocenie książka zyskuje 9/10 pkt.
Opinia bierze udział w konkursie