Jest to wznowienie i nie wiem, na ile ta nowa wersja "Księżniczki" różni się od starej, ale bardzo mi się podobała!
Katja Ragnatelli wraca do rodzinnego domu po spędzeniu kilku lat studiowania w Kanadzie. Zmęczona kierunkiem, którego nie lubi, cieszy się na spędzenie wakacji w agencji reklamowej, zwłaszcza że jej własną zasługą jest rozpoczęcie w niej pracy. Boi się jednak przyznać ojcu do całej prawdy i swoich planów na przyszłość. Ze względu na status jej rodziny oraz specyfikę "pracy" jej ojca, musi przyzwyczaić się na stałą obecność ochroniarza. O ile nie ma problemu z samym pomysłem bycia pod czyjąś opieką, nie podoba się jej fakt, że towarzyszyć będzie jej Jayden.
Facet, przez którego musiała wyjechać.
Facet, który na przestrzeni lat dość mocno się zmienił i ciężko tego nie zauważyć.
Facet, który zdradził jej zaufanie i traktuje ją jak rozpieszczoną panienkę. Księżniczkę.
Czy będą w stanie się dogadać i ze sobą współpracować?
Cóż, według niektórych aż za bardzo.
"Trzymałem więc za rękę piękną dziewczynę i szliśmy wystrojeni na bal. Chciałem jej szepnąć, jak ślicznie wygląda, ale sam bałem się swoich słów. Bałem się, że jak na mnie spojrzy, to będzie już po mnie."
Historia Katji i Jaydena to świetny przykład na to, że istnieją schematy, które nigdy się nie znudzą. ???? Jeśli jesteście w miarę na bieżąco z powieściami mafijnymi, na pewno potraficie wymienić przynajmniej jeden inny tytuł z zakazanym romansem, z wątkiem miłości między córką jakiegoś bossa i jego pracownikiem. A jednak Laura Passer udowadnia, że to nadal może być dobre, ciekawe i wciągające. Ta książka ma w sobie wszystkie elementy, za które lubię i przez które nadal dobrze się bawię, czytając romanse mafijne. Pierwszy z nich to poczucie humoru. Bohaterowie charakterystyczni dla takich książek muszą je mieć, muszą sprawiać, że jakoś równoważy się ta ich siła, swego rodzaju powaga, poczucie honoru i dumy. Same interakcje między Katją i Jaydenem idealnie trafiały w moje gusta, czasem było zadziornie, czasem romantycznie, czasem gorąco, a czasem słodko, ale przede wszystkim - wiarygodnie i naturalnie (zakładając, że potrafimy sobie wyobrazić funkcjonowanie w świecie mafii).
Ujęła mnie świetnie utkana nić porozumienia między Katją a Jaydenem. To, jak zauważył jej prawdziwe wnętrze, jak uwierzył w nią i był gotów ją wspierać. Ona również zdawała się dostrzegać w nim wiele piękna, mimo całej brutalności i nieciekawej przeszłości. Fajnie mi się ich "obserwowało" - bo takie właśnie miałam wrażenie, że patrzę na nich z boku i oglądam, jak coraz bardziej się do siebie zbliżają i dopasowują, aż w końcu nie było odwrotu.
"A obserwowanie Jaya podczas jego treningu? O mamo! Nie, to nie było płytkie. Myślałam przy tym o bardzo ważnych sprawach, jak na przykład o ekologii. Moglibyśmy zaoszczędzić naprawdę dużo wody, biorąc razem prysznic."
Nie mogło tu zabraknąć również nutki niebezpieczeństwa, zarówno wynikającego z ogólnej tematyki, jak i z samego wątku zakazanego romansu. Może jestem nienormalna, ale uwielbiam, kiedy bohaterowie ryzykują życie, aby ze sobą być. Wyobrażacie sobie, jak duża musi być siła uczucia, skoro ktoś woli narazić się na śmierć niż zrezygnować z miłości? Coś pięknego! Oczywiście, nie chcemy, aby ktoś umierał, ale sama gotowość do takiego poświęcenia jest godna uznania.
"Mogłem się tłumaczyć, że byłem tak rozwalony po całej tej sprawie z moim starym, że aż odjęło mi rozum. Mogłem nawet próbować sobie wmówić, że to dlatego, iż byłem wkur*iony na Victora i może chciałem się odegrać. Ale prawda była taka, że to tylko ONA. Wystarczyło, że na mnie spojrzała, i już przepadłem."
Bardzo polubiłam bohaterów za ich... rozsądek. Może to brzmi dziwnie, zważając na moje poprzednie słowa, ale oni serio nie byli głupi. Katja, wbrew pozorom, nie była tępą damulką, nieświadomą i wystraszoną. Nie raz okazała się wielką odwagą, siłą i wyobraźnią, a w połączeniu z jej lojalnością i dobrym sercem, jest naprawdę świetną postacią. Oboje musieli się mierzyć z licznymi rozterkami, bardzo trudnymi wyborami i ryzykiem, oboje też mieli bardzo dużo do stracenia. I nie mówimy tylko o pieniądzach czy posadzie, a - przede wszystkim - o stracie najbliższych. Czy będzie się dało tego uniknąć? Książka jest dobrze i spójnie napisana, bardzo lubię naprzemienną perspektywę bohaterów, bo dzięki temu możemy ich lepiej poznać i tutaj tak właśnie było. Najbardziej jednak chyba podobały mi się retrospekcje i cały ten wątek z ich przeszłością. Wydarzenia sprzed lat zostały pokazane bardzo ciekawie i stopniowo odkrywały kolejne fakty, a wraz z nimi nastawienie bohaterów do siebie się zmieniało, a także nasze nastawienie do nich. Autorka świetnie pokazała, że nic nie jest czarne i białe, a także fakt, że po czasie wszystko może zmienić swój odcień. Nie mogę nie wspomnieć też o samym motywie pająka! Fajny pomysł z nazwiskiem, tatuażami i ogólnie całą tą siecią skojarzeń. Lubię takie akcenty, czasem proste i oczywiste, ale jednak ważne i pomagające spajać daną historię.
Podsumowując, bardzo mi się podobało! Jakiś czas temu miałam mały przesyt romansami mafijnymi, ale "Księżniczka" sprawiła, że przypomniałam sobie, za co je lubię. Naprawdę dobrze napisana książka i na pewno przeczytam kolejne tomy. Teraz tylko nie wiem czy już zacząć, czy czekać na nowe wydanie. 8/10
No dobra, na koniec jeszcze jeden fragmencik, który mnie bawi i wzrusza! Kocham.
"I gdyby chodziło tylko o seks, dałbym sobie z tym radę na własną rękę, dosłownie. Gorzej, że siedziała mi mocno w głowie i rozlewała się po duszy. Jeszcze trochę i będę, ku*wa, pisał wiersze. Uwielbiałem w niej wszystko. Była kwintesencją sprzeczności: wściekła, seksowna, smutna, samotna, egoistyczna, wspaniałomyślna. Była jak pie*dolony rollercoster, a ja nie mogłem doczekać się przejażdżki. No, nie takiej przejażdżki... No dobra, takiej też."
Opinia bierze udział w konkursie