Sarah J. Maas to amerykańska pisarka, która na swoim koncie posiada wiele bestsellerowych serii. Cykl Księżycowe miasto to mój pierwszy kontakt z autorką. Do sięgnięcia przekonały mnie dwie rzeczy: pierwszą były niemal same pozytywne recenzje, a drugą przepiękna okładka - rzuciłam się na "Dom Ziemi i Krwi" niczym sroka na błyskotki. :)
I wiecie co? Wpadłam po uszy! Ale po kolei:
Opowieść zabiera nas do Lunathionu, czyli tytułowego Księżycowego miasta, gdzie spotykamy główną bohaterkę Bryce Quinlan - pół człowieka, pół Fae. Dziewczyna wraz z najlepszą przyjaciółką Daniką Fendyr, alfą Watahy Diabłów, czerpie z życia garściami. Bryce jest szaloną imprezowiczką, której tylko zabawa i głupoty w głowie. Do czasu.
Pewnej nocy zamroczona alkoholem i narkotykami Bryce wraca do domu, a tam zamiast śmiechów przyjaciół słyszy wręcz ogłuszającą ciszę. Widok, jaki zastaje, przyprawi dziewczynie wiele koszmarów w przyszłości: Danika, Connor i reszta Watahy Diabłów zostali brutalnie zamordowani, czego świadomość uderza w Bryce mocno, prawie zwalając z nóg.
Dwa lata później historia zdaje się zataczać koło. Bryce nadal uważana przez społeczeństwo za imprezowiczkę, w rzeczywistości zmieniła się niemal o sto osiemdziesiąt stopni. Dalej pracuje w galerii, ciągle pozyskuje dzianych klientów, a jej cięty język nie stracił rezonu ani na sekundę. Bez Daniki jednak życie to nagminne uczucie pustki w sercu. Nagle dochodzi do kolejnego morderstwa, identycznego jak tego sprzed lat. Hunt, Cień Śmierci, anioł 33. Legionu wkracza ciężkimi buciorami w życie Bryce, skierowany przez samego Gubernatora, Archanioła Micaha. Bryce, jako jedyna osoba, która widziała demona odpowiedzialnego za tę karygodną zbrodnię, zostaje powołana do wszczęcia dochodzenia na własną rękę, a Hunt to jej nowy ochroniarz.
Oboje wplączą się w wydarzenia groźniejsze niż im się pierwotnie wydaje. Niechciana przeszłość da o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. Hunt dowie się, że nie należy oceniać przysłowiowej książki przez okładce, a Bryce powoli zacznie otwierać się na ludzi. Co więc może łączyć mordercę, domniemanego demona z szóstego poziomu Helu, a także najprawdopodobniej bezużyteczny artefakt, Róg Luny, który ktoś postanowił wykraść ze świątyni? Tylko sama bogini może wiedzieć...
Autorka stworzyła niezwykle realistyczny świat, który wciągnął mnie od pierwszej strony. Choć cała fabuła dzieje się w Lunathionie, poznajemy również dalsze rejony czy miasta we wspomnieniach lub rozmowach między bohaterami, co daje czytelnikom lepszy wgląd w tę niezwykłą, magiczną krainę. Od razu widać, że Maas podczas tworzenia cały świat miała w głowie, przemyślany i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Nowe nazwy, nowe miejsca, nowe legendy czy wierzenia w nowych bogów do tego stopnia urozmaiciły książkę, że czytelnik marzy jedynie o wejściu do Księżycowego Miasta i zostania tam na zawsze.
Kreacja bohaterów wypadła wyśmienicie. Każdy posiadł swój indywidualny charakter, dzięki czemu żadna z postaci nie wydawała się płaska, nijaka czy oderwana od rzeczywistości. Zawziętość Bryce, jej dumna postawa i wartości, jakie sobą reprezentuje, są warte wspomnienia. Podobnie jak owiany złą tajemnicą Hunt, zagubiony brat Bryce - Ruhn, czy Jesiba - czarodziejka szefowa. Czytelnik spotyka się również z wampirami, Fae, żywiołakami, sfinksami, pumołakami, wilkołakami i innymi łakami, a to zaledwie garstka cudaków krążących po uliczkach Lunathionu.
Dynamiczne prowadzenie narracji pełne zwrotów akcji sprawia, że książka czyta się tak naprawdę sama. Autorka oferuje czytelnikom pełno humorystycznych momentów, zarówno sytuacyjnych jak i czarny humor wprost z najciemniejszych czeluści Helu, co znakomicie urozmaica opowieść.
Część pierwsza "Domu Ziemi i Krwi" to opowieść przepełniona tajemnicami oraz morderstwami. Bohaterowie kręcą się wkoło jak normalni ludzie, próbując rozwiązać mroczne zagadki i odsłonić twarz mordercy. Tom pierwszy "Księżycowego Miasta" funduje czytelnikom ogrom emocji, obok których nie sposób przejść obojętnie. Doświadczymy wzruszenia, współczucia, radości, gniewu, zauroczenia, a może też poczujemy nutkę pożądania?
"Dom Ziemi i Krwi" jest pozycją obowiązkową, zwłaszcza dla fanów urban fantasy. Zachwycicie się bogactwem przedstawionego świata czy specyfiką postaci, a po zakończeniu będziecie marzyć jedynie o poznaniu wydarzeń z kolejnego tomu. Zdecydowanie polecam! Czytajcie, bo nie pożałujecie. :)
Opinia bierze udział w konkursie