Większa część pierwszego tomu została poświęcona na odpowiednie zarysowanie historii i przedstawienie roli nowojorskiego gangstera Lou Pirlo w całej fabule. Podrzędny mafioso wypełniający wszystkie polecenia swojego szefa był jednak na tyle inteligentny, że szybko zdał sobie sprawę w jakie ?bagno? wdepnął. Końcówka albumu była widowiskowa, ale również dość enigmatyczna w wielu kwestiach.
Odpowiedzi na niektóre nurtujące czytelnika pytania dopiero przynosi Księżycówka 2. Tytuł jednocześnie jeszcze bardziej przyspiesza, rozpoczynając ostrą fabularną jazdę bez trzymanki (dosłownie i przenośni). Na kolejnych stronach pojawią się wściekli wieśniacy z odludnych terenów Appalachów, żądna zemsty kobieta, która jest gotowa na wszystko, nieustępliwi zabójcy nowojorskiej mafii do tego likantropia i powiązania z voodoo. Azzarello obok widowiskowości pozwala sobie tutaj równocześnie na mocniejsze uwypuklenie horrorowych aspektów opowieści. Dużo częściej pojawiają się sceny grozy, w których krew leje się strumieniami. Ponadto dużo mniejszą uwagę poświęca on Lou. Spycha go w mrok, nadal jednak pozwalając mu pełnić istotną rolę w całej historii i budując wokół niego niektóre kolejne ciekawe wątki. Scenariusz być może nie staje się jakoś nadmiernie ?głęboki?, raczej uderzając w proste schematy, ale na pewno zapewnia on gigantyczną dawkę ekscytującej rozrywki, która potrafi być równie oszałamiająca, jak wysoko procentowy alkohol.
Gwałtowna horrorowo-gangsterska fabuła nie mogłaby w pełni zabłysnąć, gdyby nie towarzyszące jej świetne rysunki Risso. Artysta kolejny raz pokazuje swój kunszt, łącząc mroczną klimatyczność z artystycznym zacięciem. Jest on również mistrzem w tworzeniu postaci, które epatują najróżniejszymi emocjami (nawet jeśli ich projekty są pozornie dość proste). Na słowa pochwały zasługuje również jego ?głębia? rysunków i dbałość o to, aby plansze nie były nadmiernie przeładowane.
Opinia bierze udział w konkursie