Makami Young przeprowadziła się z Hawajów do swojej mieszkającej na amerykańskiej prowincji babci. Ma sekret, o którym nikt nie wie i to właśnie z jego powodu musiała się przeprowadzić. W nowym miejscu znajduje przyjaciół oraz ekscentrycznego chłopaka, który staje się obiektem jej westchnień. W jej szkole zaczynają ginąć nastolatkowe, mordowani w makabryczny sposób. Morderca zdaje się znać ich sekrety. Nie będę owijać w bawełnę, to najgorsza książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Skusiłam się tytułem, mroczną okładką oraz opisem, ale nie dostałam tego, na co liczyłam. Oczekiwałam wciągającego slashera, a dostałam nudną, rozwleczoną akcję, w której morderstwa zepchnięte są na dalszy plan i przysłonięte przez dziwny związek głównej bohaterki i jej sympatii. Zmęczyłam ją do końca, cały czas mając nadzieję, że po niezadowalającym wstępie, okaże się, że książka nie jest zła. Niestety z każdą stroną było coraz gorzej. W tej pozycji brak jakichkolwiek emocji, warsztat autorki pozostawia wiele do życzenia, sam zarys fabuły ciekawy, ale niestety na tym plusy się kończą. Zamiast na miłości pary nastolatków, Stephanie Perkins mogła popracować nad samymi zbrodniami, motywem, klimatem, którego całkowicie w tej powieści brakuje. Może, gdyby bohaterka przy pierwszym morderstwie, choć trochę się przejęła, to nie spisywałabym tej książki z góry na straty, ale ona wolała myśleć o tym, dlaczego chłopak, z którym się spotykała, jej unika. Bohaterowie też są słabo nakreśleni, wszyscy zlewają się w jedno, nie pomaga zmiana koloru włosów, ani płci. Mordercę poznajemy stosunkowo szybko, jest nim niczym niewyróżniająca się postać. Największym absurdem są dla mnie słowa autorki, w których zdradziła, że przygotowania do napisania ?Ktoś jest w twoim domu? zajęły jej sześć lat. Nie wiem, na co się zdały te głębokie dyskusje, badania oraz praca analityczna, ale nie wyszło z tego nic dobrego. Nawet zakończenie wydało mi się płytkie, nie wspominając już o sekrecie Makami. Długo czekałam, aż zdradzi, co takiego wydarzyło się, że musiała się przeprowadzić, niestety to też mnie nie zadowoliło. Powiedziałabym, że ta pozycja powstawała miesiąc, a nie kilka lat. Nie polecam tej powieści, nie zostanie ona w mojej pamięci na długo, szkoda zmarnowanego czasu, brakuje tu refleksji, klimatu, dobrze nakreślonych, charakternych bohaterów, a nawet dobrego motywu. Z całą pewnością do thrillera jej daleko. Jest to raczej młodzieżówka z dużą dawką romansu, z paroma morderstwami w tle.