"Łąka umarłych" Marcin Pilis
W Wielkich Lipach czas wiele lat temu stanął w miejscu. Ci sami mieszkańcy, codzienna rutyna i nieustannie trwający symbol wsi ? klasztor. Andrzej Hołotyński dociera do tej jakże tajemniczej osady położonej pośród lasów i pagórków. A wszystko to przez testament ojca astronoma, który prowadził we wsi obserwacje astronomiczne. Jego przyjazd wywołuje konsternację pośród mieszkańców. Jaką tajemnicę z przeszłości odkryje mężczyzna?
"Łąka umarłych" jest poruszającą, niesamowicie wciągającą i intrygującą powieścią, w której autor przedstawił bardzo dopracowany obraz zapadłej polskiej wsi, takiej, w której wciąż żyje się przeszłością, pomimo to, że wszyscy starają się wyprzeć ją z pamięci, wepchnąć w najdalsze zakątki podświadomości. Wojenna zawierucha odbiła na niej swoje piętno, które namacalne jest aż do teraz. Wyjątkowo zamknięta społeczność, nieprzychylne spojrzenia i niepokojące pogłoski.
Już od pierwszych stron udziela nam się ta duszna, mroczna, mglista atmosfera, która spowija nas, genialnie wręcz wprowadzając w ponury, ciężki nastrój powieści.
Marcin Pilis snuje czarującą, piękną w swojej prostocie opowieść o odkupieniu win, zbrodni i karze, poszukiwaniu ukojenia, przebaczeniu, ale również o okrucieństwie wojny, losach zwykłych ludzi, którzy w obliczu panoszącego się zła musieli mierzyć się z traumatycznymi wspomnieniami. Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tym, jak kompletnie, trafnie zarysowane zostały w "Łące umarłych" relacje międzyludzkie, ich złożoność, często daleko im do idealnych.
W tej fascynującej historii tajemnica goni tajemnicę. Żadna z nich nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego. Kiedy już wydaję się, że wszystko zostało skończone, a rozwiązanie oczywiste, przeszłość otwiera kolejną furtkę i wiedzie czytelnika krętymi ścieżkami do celu, do finału przedstawionej na kartach książki historii. Do finału, który zaskakuje i wprawia w osłupienie.
Warsztat literacki autora wyróżnia się na tle tysięcy innych bogactwem słownictwa, jasną, a zarazem wyszukaną formą przekazu czytelnikowi opowiadanej fabuły. Język ma w sobie coś, co sprawia, że gładko, z narastającym zainteresowaniem podążamy za bohaterami, śledzimy ich losy z największą uwagą, tak, by nie umknął nam najdrobniejszy szczegół.
Moim zdaniem, sporym defektem "Łąki umarłych" są jej gabaryty. Momentami jest ona, rozwlekła, przegadana, czuć, że Pilis leje wodę. Uważam, że przeciąganie fabuły, wydłużanie, spowalnianie trasy prowadzącej nas do punktu kulminacyjnego w żadnym przypadku nie wypływa na pozytywny odbiór książki.
?6,75/10
...