"Wyrzuć mnie, kiedy mnie potrzebujesz. Weź mnie z powrotem, kiedy się już nie przydam." (zagadka)
Po jakąkolwiek sięgnę książkę Sebastiana Fitzeka, przygoda czytelnicza zawsze kończy się sporą satysfakcją. Podziwiam umiejętność tworzenia mrożącego krew w żyłach klimatu, nasycenie powieści mistrzowsko rozwiniętymi elementami thrillera, zgrabne wciąganie odbiorcy w pierwszorzędnie rozgrywaną grę psychologiczną. Również w "Łamaczu dusz" wiele się dzieje, natychmiast wpadamy w sidła iluzji i zakrzywionych obrazów, co chwilę bierzemy udział w zaskakujących i niepokojących incydentach. Autor niemal do perfekcji opanował sztukę gwałtownych i nieoczekiwanych zwrotów akcji, natychmiastowego zmieniania kolorytu rozgrywanych scen, niejako odwracania biegu historii. Fabuła bazuje na ciekawym pomyśle, aż kipi od zakręconych wątków, intrygujących ogniw, lustrzanych odbić wielowarstwowych retrospekcji i złowróżbnych złudzeń. Mrocznie, konkretnie, psychodelicznie, wciągająco, a wszystko w dynamicznych rytmach, nieco irracjonalnych barwach, i nawet jeśli mało prawdopodobnie, to mnie to wcale nie przeszkadzało.
Casper przebywa w klinice psychiatrycznej w Teufelsberg od dziesięciu dni z powodu zaburzeń z pamięcią. Mężczyzna cierpi na amnezję wsteczną i poddaje się terapii. Z pomocą sympatycznej lekarki, Sophii Dorn, próbuje uchwycić fragmenty wspomnień ze swojego życia, przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia, odzyskać prawdziwą tożsamość, ale sprawa jest wyjątkowo złożona. W tym czasie w mediach szeroko nagłaśniana jest sprawa Łamacza Dusz, oprawcy w okrutny sposób napadającego na kobiety. Przy każdej z ofiar znaleziono karteczki ze skomplikowanymi zagadkami do rozwiązania. Personel i pacjenci kliniki nie spodziewają się, że i ich życie może być zagrożone, ale odkąd w klinice pojawia się tajemniczy pacjent, przyjęty z powodu urazów podczas wypadku karetki, zaczynają mieć miejsce mało racjonalne i trudne do wytłumaczenia incydenty, coraz bardziej przerażające, bo niewidoczne zagrożenie, niczym wirus, rozprzestrzenia się, burzy rutynę małego szpitala, wywołuje panikę i konieczność walki o życie. Na dodatek, znikąd nie można oczekiwać wsparcia, potężna burza śnieżna odizolowała klinikę od świata.
Opinia bierze udział w konkursie