Wiecie, albo i nie że bardzo lubię Szymona Hołownię. Od pierwszej książki spodobał mi się Jego styl i tematyka którą porusza. Na Jego książkach śmiałam się w głos, ale i płakałam rzewnymi łzami. słuchałam jego wywiadów, oglądałam Go w TV, nawet kupowałam Neesweeka dla Jego felietonów. Jestem fanką. Mam wszystkie książki, więc najnowszej nie mogło zabraknąć(ba jedną książkę mam nawet z autografem ? wygrałam).
Kilka osób zwróciło uwagę, że książka jest długo czytana. Faktycznie ? na półce ?teraz czytam? na LC wisi już miesiąc. Kupiłam ją gdzieś w połowie listopada, brałam ją do pociągu, czytałam w drodze i w łóżku. I mam bardzo mieszane uczucia. Pytanie, które pojawiło się gdy dowiedziałam się, ze wyjdzie kolejna książka SH ? Czy Hołownia się nie wypalił? Czy wciąż ma o czym pisać?. Pozostaje aktualne?
Mam strasznie mieszane uczucia? Szymon Hołownia wziął przykład chyba z Wojciecha Cejrowskiego, tylko że zamiast kamery wziął notatnik i zafundował nam wycieczkę po mniej, lub bardziej egzotycznych miejscach naszego globu i pokazał, jak żyje się tam chrześcijanom. Rozmawia z kardynałami, biskupami, zwykłymi księżmi, zakonnikami i mniszkami, ale także ze świeckimi, wyznawcami katolicyzmu, ale nie tylko. Jego rozmówcy są mniej, lub bardziej konserwatywni w swoich poglądach. Od skrajnej ortodoksji, do liberalizmu.
Książka to nie tylko wywiady, to także reportaże z przeróżnych miejsc, których nie da się zaszufladkować, bo będzie i baza US Navy, będzie szkockie opactwo, będzie Skandynawia, ale również pojedziemy na Antypody i do Afryki. A także do nieznanego miejsca w którym swoją historię opowie nam Miriam, kobieta która porzuciła islam i teraz ukrywa się lękając się o swe życie. Historia Miriam jest zresztą, jedną z bardziej poruszających. To opowiedziana bez patosu, bez nienawiści historia dziewczyny, która szukała Prawdy, nie zmieniał religii dla kaprysu, nie dla swojego faceta, porzuciła islam bo uznała, że nie jest wiarygodny w tym co głosi. Ta decyzja spowodowała zmianę życia dziewczyny. Wciąż grozi jej niebezpieczeństwo. Tyle o tym, że twierdzenie iż za porzucenie islamu grozi śmierć, to bajka. Jak widać to najprawdziwsza prawda. Książka porusza, czytając o ludzkich losach w miejscach zapomnianych, wydawać by się mogło, przez Boga i ludzi, gdzie na każdym kroku grozi śmierć za wiarę, za poglądy. A mimo to ludzie tam normalnie żyją, pracują, kochają. I nie tylko, przede wszystkim wierzą, wierzą wiarą, której można im zazdrościć.
Wielokrotnie podczas lektury miałam świeczki w oczach. Łzy wzruszenia wpisane są w tą książkę, bo chyba nie można być nieczułym gdy czyta się o takich wydarzeniach. Ale ogólnie, książkę przemęczyłam, za dużo było takich miałkich rozdziałów, które miały esencją danego regionu, bo mieliśmy i historię i teraźniejszość i jeszcze kwestie wyznaniowe. W efekcie każdy temat był liźnięty i pozostawiał po sobie niedosyt. Lub przesyt, jeśli autor za bardzo skupiał się na jednym aspekcie.
Naprawdę nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Fakt jest faktem, ja ją męczyłam, a nie czytałam. Owszem były rozdziały czytane z wypiekami na twarzy, ze łzami na policzkach, ale były też takie, których lektura była żmudną pracą.
Ciężko mi pisać w ten sposób o książce jednego z moich ulubionych współczesnych pisarzy. Ta książka wzbudza we mnie tak sprzeczne uczucia, że mam ogromny problem z oceną? z poleceniem też mam problem. Bo nie jest to książka stricte podróżnicza(chociaż zdjęcia ma piękne), nie jest to też taka książka do jakiej przyzwyczaił nas Szymon Hołownia? Czuć w niej ten charakterystyczny styl Autora, humor i pasję, ale to wszystko jakby rozwodnione było?