Lato, pierwsza miłość ? czy może być coś piękniejszego? Ten beztroski czas okraszony odrobiną niewinności i wiary w to, że wszystko będzie trwać wiecznie. Takie chwile powinny pozostawić piękne wspomnienia, nawet jeśli dorosłe życie zweryfikowało nastoletnie zauroczenie. Ale gdy w grę wchodzi złamane serce, lepiej w ogóle nie wracać myślami do tego czasu?
Sam powoli czyni przygotowania do ślubu, a jej dotychczasowa praca wisi na włosku. Jej życie lada moment się zmieni, a ona przyjmuje to ze spokojem, ale i bez większej ekscytacji. Jednak to wszystko, czego od dawna pragnęła- stabilizacja, przewidywalność i choć może się to wydawać nudne, to ona tego chce. Kiedyś była inną osobą, teraz ceni sobie działanie zgodnie ze schematem i brak większych porywów serca. Jeden wyjazd w miejsce, które przysporzyło jej niegdyś mnóstwa radości, ale i cierpienia przecież niczego nie zmieni, prawda?
Wyatt był pierwszą miłością Sam, lecz ich ścieżki się rozeszły. Uwielbiał grę na gitarze i pisanie piosenek, potrafił zaczarować tym, co tworzył, jednak też brakowało mu odpowiedniej wiary w siebie. Obecnie nadal, w jego domku na drzewie, słychać dźwięki muzyki. Kochał też surfing, i to także nie zmieniło się przez lata. Lecz pewnie on, wraz z upływającym czasem, stał się choć odrobinę inną osobą. Ale może bezpieczniej byłoby nie znaleźć się w jego pobliżu, nawet jeśli przez kilka dnia na powrót stanie się sąsiadem zza płotu.
Latem, o tej samej porze to idealna powieść na wakacje! Lekka, ze świetnie prowadzoną narracją, odrobinę zaskakująca i z tajemnicą z przeszłości w tle. Autorka udowadnia, że pierwsza miłość nie zawsze musi rdzewieć, ale też zdarza się, że na jej korzyść działa upływ czasu. Znajdziemy tu kilka dość nieprzewidywalnych, a jednak idealnie wpasowujących się w fabułę zakrętów, ciekawe postaci i ważne kwestie dotyczące relacji rodzinnych. Ta historia to także przestroga przed tym, by nigdy, nawet w najtrudniejszych momentach, nie zatracać siebie i swoich wartości, bo nic ani nikt nie jest tego wart. I oczywiście mamy tu do czynienia z opowieścią o miłości z motywem drugiej szansy, która ujmuje za serce i jest idealna w całej swej komplikacji teraźniejszości i przeszłości. Z jednej strony ta książka stanowi taki plasterek na serce, swoim ciepłem i wartkim nurtem akcji koi czytelnika i zabiera na letnią przygodę pełną muzyki, sztuki, sportu i kolekcjonowania muszelek. Z drugiej zaś ma nam do przekazania coś więcej- myśli dotyczące naszych wyborów, rodzicielstwa, pochopnych decyzji, prób wpasowania się do otoczenia, czy zmiany kierunku życia, i to również cenię, zwłaszcza że zostało to przekazane w nienachalny sposób, który nie przytłacza. Monaghan potrafi pisać ciekawe historie, co udowadnia tą pozycją i wcale nie potrzebuje sporej objętości, by przekazać to, co najważniejsze. Idealna lektura na najbliższe tygodnie nie istnieje? Istnieje! Sprawdźcie sami?
Opinia bierze udział w konkursie