Kiedy czytałam maila od Autorki, z propozycją zrecenzowania TEJ książki, której fabuła opierać się będzie na tym, co działo się w filmie, z radości włoski na rękach stanęły mi dęba. Przysięgam. Dla tak zagorzałej fanki toż to prawdziwa gratka. Wiedziałam, że muszę poznać tę historię, w jej książkowej odsłonie. Ten film to moje życie, lekarstwo na wszystkie bolączki, znam go właściwie na pamięć. Wobec powyższego odnośnie książki miałam naprawdę ogromne oczekiwania. Czy zostały spełnione?
Ten dzień nie zaczął się dla naszej bohaterki najlepiej. W pracy wpadka po całości, narzeczony się rozmyślił i żenić się już nie zamierza - no przynajmniej z Ruby. Dziewczyna zostaje pozbawiona złudzeń i nadziei. Na szczęście przyjaciółki jeszcze nigdy jej nie zawiodły i zawsze są gotowe, by przyjść z odsieczą, a dokładniej z prezentem.
Lato, najlepsza strefa spa, jezioro, muzyka i piękne widoki... Czego chcieć więcej? Dziewczyna nie jest, łagodnie mówiąc do końca przekonana do tego pomysłu, cóż ma jednak począć nasza bidulka? Prezent to prezent. Jedzie więc do ośrodka wypoczynkowego Wilkasy Spa, licząc na spokój, słońce, olejek, luz i kolorowe drinki. Nic bardziej mylnego, bo okazuje się, że trafia na turnus taneczny inspirowany kultowym filmem "Dirty "Dancing". Dla jednych rola Baby to jak wygrana na loterii, dla niej, będącej w zasadzie obojętną wobec tej filmowej historii, cała sytuacja przypomina raczej scenariusz rodem z koszmarów, a jak będzie naprawdę?
Czytanie tej historii to dla mnie powrót do wspomnień, do takiej niczym nieskrępowanej radości, która sprawia, że uśmiecham się od ucha do ucha, do chwil, kiedy czułam swobodę i wolność. Choć fabuła utrzymana jest w lekkiej, łatwej i przyjemniej formie, nie brakuje tu również rzeczy ważnych, skłaniających do refleksji.
O odwadze, by realizować swoje marzenia, o tym, że czasem nie warto mieć wszystkiego usilnie pod kontrolą, a zdać się na los, który może mieć dla nas w zanadrzu coś lepszego, nie martwić się za bardzo, być sobą i nie bać się wyrażać swojego zdania i z odwagą podążać w kierunku tego, co dla nas istotne. Dla fanki "Dirty Dancing", która widziała ten film kilkadziesiąt razy, to naprawdę niezwykłe doświadczenie, mieć możliwość, przeżyć tę historię na kartach książki. Za każdym razem, kiedy oglądałam ten film, końcówka sprawiała, że łza płynęła mi po policzku, zakończenie książki wywołało ten sam efekt, choć z całkiem innego powodu, a może jednak nie? To była naprawdę niezwykła, bardzo sentymentalna i pełna wyjątkowych wspomnień podróż. Choć momentami ogarniały mnie smutek i wzruszenie, to jestem pewna, że podczas lektury tej książki, nie zabraknie Wam uśmiechu na twarzy, pozytywnej energii (nie tylko do tańca), a uwierzcie mi na słowo, że dobra zabawa i dreszczyk emocji są gwarantowane. Czytam i wracam myślami do scen filmowych. Jestem szczęśliwa i całkowicie przekonana, że podczas pisania Autorka miała tyle samo radości, co czytelnik podczas czytania. Nie brak tu oczywiście luźnej interpretacji faktów, ale te główne zostały zachowanie. To że nie wszystko zostało dokładnie odwzorowane, osobiście postrzegam jako atut, ponieważ dzięki temu coś było w stanie w tej historii mnie jeszcze zaskoczyć. Żeby zmierzyć się z taką legendą, to trzeba mieć odwagę i trzeba umieć. Agacie Kołakowskiej z pewnością to się udało.
Turnus taneczny na Mazurach, inspirowany kultowym filmem "Dirty Dancing" - wchodzicie w to?
Ogromnie się cieszę, że właśnie tą historią mogłam rozpocząć swoją przygodę z twórczością Autorki - obiecuję że nadrobię!
Czy w prawdziwym życiu może być jak w filmie? Koniecznie to sprawdźcie.
Opinia bierze udział w konkursie