Świat nie jest czarno-biały, podobnie jak ludzie. Można parać się złymi moralnie uczynkami, a przy tym pozostać człowiekiem, który kocha i jest wsparciem dla bliskich. Można być przykładnym obywatelem dla wszystkich wokół, a w samotności dopuszczać się okrutnych czynów. W końcu szalenie rzadko na skali dobra i zła ludzie potrafią znaleźć się wyraźnie po jednej stronie.
Lark, uzdolniona muzycznie wielbicielka brokatu i Keanu Reevesa. Przykładna siostra, niesprawiająca większych problemów córka, oddana przyjaciółka i kochająca psia mama. Taką daje się poznać każdemu, a to, co mroczne skrywa tylko dla swoich ofiar. Bowiem jak sama przyznaje jest wielokrotną usuwaczką i ma na koncie już trochę żyć. Jednak swoje ofiary wybiera z rozmysłem i nadzieją, że sprawi, że świat będzie odrobinę lepszym miejscem. Ale czy to usprawiedliwia jej czyny?
Lachlan, mrukliwy, trudny w obyciu mężczyzna spłaca swoje długi jako morderca na zlecenie. I choć bardzo chciałby odejść z branży i poświęcić się swojemu artystycznemu hobby to nie jest łatwo porzucić takie życie. Naznaczony bliznami i tatuażami sprawia wrażenie nieprzystępnego i niezbyt dobrze nastawionego do otoczenia. A jednak skrywa w sobie pokłady opiekuńczości i zaborczości, o które sam by siebie nie posądzał. A te przydadzą się, gdy po raz kolejny na jego drodze stanie Lark i wywróci jego świat do góry nogami.
"Leather & Lark" to kontynuacji serii "Niszczycielska miłość" i choć główni bohaterowie są już inni, to warto znać jej poprzedniczkę, by zrozumieć wszystkie wątki. Z drugiej zaś strony świeżość i oryginalność, którą zaskoczyły ?Butcher & Blackbird? w przypadku tej pozycji już jest jedynie kopią tego, co sprawdzone i zabrakło tu nieco czegoś mocniejszego, co wbiłoby czytelnika w fotel. Mieszanka obrzydliwości, romansu, morderstw i erotyki sprawdza się nadal, jednak nie otrzymujemy już tej wyjątkowości jak przy pierwszym tomie. Mniej tu również czarnego humoru, który rozświetlał poprzednią opowieść, nad czym ubolewam. I choć pióro Weaver jest nienaganne, wydanie obłędne, historia wciągająca, a Autorka pokazuje, że motyw udawanego małżeństwa może być kanwą dla nieco mroczniejszej historii, to jednak po lekturze odczuwam odrobinę niedosytu. Trzeba jednak oddać tej powieści, że skutecznie odepchnęła moje myśli od pizzy na spory czas, a kulom śnieżnym będę się baczniej przyglądać. Uwagę przykuwa też poboczna postać ciotki Ethel, która rozświetla swoim charakterem wiele scen, ale też przypomina czytelnikowi o śmiertelności, nawet w książce, w której teoretycznie nie powinna już robić wrażenia. I choć klątwa drugiego tomu tutaj w mojej ocenie nieco się objawia, to i tak spędziłam z tą powieścią bardzo przyjemny czas. A najlepiej sprawdzić samemu, jak przypadnie Wam do gustu ten pełen szarości duet.
Opinia bierze udział w konkursie