?To tylko sen.?
Bardziej thriller psychologiczny niż horror, ale nie można odmówić mu kilku mocnych akcentów grozy. Jednak nie one są najważniejsze w powieści, a podążanie za pułapkami umysłu i natury człowieka. Zaglądamy w mroczne sfery tego, co trudno zaakceptować, że przynależy do nas, gnieździ się w głębi i tylko czeka na odpowiedni moment, aby uaktywnić się i nabierać mocy. Budzi się za sprawą zwykłego impulsu codzienności lub zaskakującego incydentu. Wyzwalaczem może być druga osoba lub coś tajemniczego, wykraczającego poza ramy przyswojenia rozumem. Zawsze jednak karmi się lękiem, strachem i przerażeniem, intensyfikacją nieznanego, niejednoznacznego i niezrozumiałego. Niezmiennie spogląda przez ramię na rozmywający się wzorzec siebie samego, zaprzyjaźnionej osoby lub kogoś nieznajomego nagle wkraczającego w życie. I wbrew pozorom, wspólne życie z kimś wydawałoby się bardzo bliskim, to tak naprawdę, na pierwotnym poziomie, wędrówka obok siebie, bez względu na stopień zażyłości i ilość wspólnie spędzonych lat.
Tomasz Sablik interesująco zagląda w duszę bohaterów, wystawia ich na większą niepewność względem siebie niż życiowego partnera. Znakomicie rozkłada na czynniki pierwsze poczucie mniej lub bardziej uświadomionej samotności. Popycha ku decyzjom z jednej strony mocno osadzonym w miłości i wierze, z drugiej nienawiści i podejrzliwości. Już na wstępie przekonująco nakreśla relacje między małżonkami, tu liczy się każda myśl i słowo, ich wydźwięk niesie kolorystykę przyszłych wydarzeń. Fantastycznie ukazuje kontrast między dwiema parami, ale też w środku każdej. Wspólne pierwiastki podtrzymują związek poddany ekstremalnej próbie (marzenie, które nie ma szansy się ziścić) i stracie (tego, co w życiu najcenniejsze). Jak by tego było mało, osadza postaci w świecie postapokaliptycznym, pandemii, która wytrzebiła ludzkość pozostawiając jedynie nieliczne jednostki. Kilka lat całkowitej izolacji, konieczności walki z kolejnym typem samotności, nie pozostaje obojętnym dla zmian osobowości i tożsamości. Autor sugestywnie oddaje męski zdeterminowany w przekonaniach punkt widzenia Jakuba, poddający w wątpliwość Daniela, oraz damski powiązany z wrażliwością i czułością Marty, cierpliwością i oddaniem Julii. Zręcznie miesza ich wydźwięk, znaczenia, pojęcia i definicje.
?Lęk? prowadzi przez gorący pustynny piach osobliwych wizji, gęste pogańskie leśne mary, senne koszmary krążące w chacie przetrwania. Azyl miejsca i w sercu nabiera fałszywych nut. Nasila się wrażenie bycia obserwowanym, ale powstaje pytanie, przez kogo, przecież wszyscy wyginęli. Nieśmiało wkradający się niepokój, bazujący na niespójnej historii, zaczyna kierować się ku aurze zła. Sablik nie śpieszy się z rozwijaniem opowieści, zdecydowanie trzyma się przyjętego tempa, tak aby panować nad obrazami wyobraźni i pielęgnować tajemniczość, uczynić przygodę przyjazną, ale z zadrą niecierpliwego poznawania. Mamy czas, aby śledzić akcję i zachowania bohaterów, a jednocześnie zastanawiać się, kiedy następuje koniec człowieka, kiedy wali się zewnętrzny świat, czy kiedy zanika wewnętrzny. Jedna uwaga, pojawia się niekonsekwencja, którą natychmiast wyłapuje się, podkreślane jest, że bohaterka nie wymienia czyjegoś imienia, jednak chwilę wcześniej to robi, przeoczenie do korekty w następnym wydaniu, gdyż to ważne ze względu na odbiór i interpretację okoliczności. Bookendorfina
Opinia bierze udział w konkursie