Czasami trafia się na książki, które nie przemawiają do człowieka, mimo obiecujących opisów, rekomendacji okładkowych i wielu innych czynników. Takim rozczarowaniem był dla mnie na przykład Shantaram, który wiał szambem jak mało która książka, z która miałam szczęście albo i nieszczęście się zetknąć z własnej woli. Podobnie miałam z Lekcjami anatomii doktora D. Engelkinga, chociaż tutaj nie uderzyła mnie pretensjonalna aura narracji, gdzie seks czy pocałunek jest opisywany rozwlekle, pseudo poetyckim językiem, na przeklęte trzy i pół strony. Faktem jest, a nawet Super expressem, że spodziewałam się czegoś innego po książce, która dzieje się równocześnie w latach 1937-1944 w nazistowskich Niemczech ( miejscami w Birkenau ) oraz w niedalekiej przyszłości w Warszawie.
Z jednej strony jest lekarz Jocob von Deymann, który cierpi na głęboką, wręcz chorobliwą nieśmiałość względem płci pięknej. Tegoż mężczyznę wysyłają do doktora Josefa Mengele, by sporządził raport odnośnie jego działalności w obozie koncentracyjnym. Tutaj miałam trochę bólu, bo dochodziło do działań, których zabraniało brawo narzucone przez Führera. Wszelkie kontakty z Żydami były zakazane, o ile mnie pamięć nie myli ( z tego co mówiono nam, prostym uczniom na lekcjach). Oczywiście autor może się bez problemu powoływać na swobodę twórczą i tak dalej, całkowicie bym to zrozumiała. Jednak część narracji trochę mnie biła w oczy brakiem lepszej ścisłości narracyjnej.
Z drugiej strony mamy jeszcze Jakuba Dejmana, niedyplomowanego lekarza, który odziedziczył klinikę chirurgii plastycznej po swoim ojcu. Chociaż nawet nie powinien, wykonuje na swoich pacjentach operacje, które rewolucjonizują współczesną medycynę, koledzy po fachu okrzyknęli go geniuszem, praca go ubóstwia, pacjenci chcą by ich operował. Jednak za jego geniuszem kryje się odwrotny problem, do tego, z którym borykał się von Deymann, a mianowicie zbyt duże skłonności do płci pięknej, a nawet zapędami do pedofilii. Współczesny Dejman wychodzi z założenia, że zanim go zniszczą, będzie sławny. Z kolei von Deymann gubi się we własnych myślach, pragnieniach i strachu.
Całość książki w zasadzie można by podzielić na dwie odrębne książki i te historie miałby więcej sensu, a raczej byłyby lepsze w odbiorze. Czytałam wcześniej recenzje jakiegoś mężczyzny na LC i miałam poważne wrażenie, że facet sam się pogubił w tym co pisał. Generalnie chodzi o to, że Engelking ( pomijam fakt, że facet jest tylko rok starszy ode mnie i wydał dwie książki ? i to w Literackim! ) jak na swój wiek, mógłby bardziej popracować nad swoimi powieściami. Kreacje postaci były świetne, chociaż uzależnienie od pornografii i seksu samego w sobie było nakreślone w taki sposób, że nie bardzo wiedziałam czy autor się gdzieś pogubił czy jednak komplikowanie i tak złamanej seksualności Jakuba było zabiegiem celowym.
Z kolei jeśli o czasy von Deymanna chodzi, miałam dużo problemów z tymi eksperymentami Mengele. Trochę chyba za bardzo poniosła go wyobraźnia, biorąc pod uwagę znienawidzenie Żydów przez Niemców oraz to jak byli traktowani przez żołnierzy w obozach. Dlatego w moim odczuciu opisane akcje nie miały więcej sensu, jeśli autor nie usiłował ubarwić historii.
Całościowo, poza nieznacznymi niedociągnięciami i generalną rozbieżnością jeśli chodzi o fakty historyczne, książka jest ciężka, mocna i raczej nadaje się dla wielbicieli takiej twórczości. Osobiście przyznam szczerze, że chociaż spodziewałam się czegoś innego i nieco bardziej brutalnych opisów Birkenau oraz samych działalności Mengele, czy większego zboczenia ze strony Jakuba to książka zdecydowanie zasługuje na uwagę czytelników.