- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., poprzedzone szelestem odklejanej taśmy, uchylają się drzwi Świrusa, jak para rąk w gumowych rękawicach wciąga pakunki do wnętrza. Po chwili ta sama para wystawiała na klatkę opróżnione pudła i przepełnione śmieciami worki. Odbierała je taka jedna z ostatniej klasy, której Świrus płacił za pomoc. I tyle go było widać, odkąd pamiętałem. Raz z Chudsonem postanowiliśmy zmusić go do wyjścia, chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda. Gdy kurier się wycofał, wybiegliśmy z korytarza i odsunęliśmy pakunki na przeciwległy koniec klatki. Drzwi się uchyliły, ale nie zobaczyliśmy rękawic; po chwili Świrus zamknął się na dobre. Tkwiliśmy tak z godzinę, dwie, licząc dziecięcą miarą, on być może oparty od wewnątrz o drzwi, czekał, aż odpuścimy. Znudziło się nam; pudła zostały, gdzie je przesunęliśmy. Kiedy wyjeżdżaliśmy rowerami z osiedla, minęliśmy wezwaną pomocnicę sąsiada. - Świrus dawno nie żyje - powiedziałem, obserwując milczącą Ninę. - Ta, to kto odbiera żarcie? - Twój stary, robi z niego twoje śniadanie. - Pieprz się! - Chudson popchnął mnie na ścianę. Nina wciąż patrzyła za odchodzącym Grubelem, zdziwiona albo już nie. - Co go ugryzło? - Ty - powiedział Chudson i zaśmiał się. - Wal się. Spadam - podniosła się i wyszła z klatki. Usłyszeliśmy, jak odpina zabezpieczenie roweru i odjeżdża. - Co mu napisałeś? Chudson wstał, patrzył przez uchylone okienko, dając się owijać zapachom z baru. - Takie tam. Nieźle się zjarał, co? Spojrzał z górnego schodka, z wysokości swojej wiedzy. - Sam chciałbyś dostać takiego mesa od Niny. - Ja? Co ja mam do niej? - Masz, masz. To widać. I nie jaraj cegły. - Nie jaram. - Jarasz, jarasz. Ale mesa dostał Grubel, nie ty. I teraz myśli, że od niej. - Trzeba było dać mu spokój. Już za dużo tego. - Musi się przyzwyczaić. - A jak się nie przyzwyczai? - Jego problem - Chudson zszedł po schodach. - I jego starych. Drzwi się zatrzasnęły, zostałem na klatce do wygaśnięcia echa. Wszystko się skończyło (albo zaczęło) dnia, w którym Niny i Chudsona nie było w szkole, na jednej z ostatnich lekcji tuż przed wakacjami. Chudsona wysłano do babci, jak co roku rodzice fundowali sobie dwa miesiące urlopu od syna. Nina zwichnęła nadgarstek, kiedy jej rower nieoczekiwanie stanął dęba. Na pierwszą lekcję ja i Grubel dotarliśmy ostatni. Wszyscy już siedzieli na miejscach, my szliśmy na koniec sali, gdzie było terytorium Bandy Niny - dwie ławki w kącie przy oknie, obok plastikowego kościotrupa, przy zwisającym z parapetu kwiatku i regale z książkami oraz segregatorami. W tym roku męczyłem się przy jednym blacie z Chudsonem, przed nami - Nina z Grubelem. Dziś, skoro dwojga z nas nie było, powinniśmy siedzieć razem. Zawsze tak robiliśmy. Było to logiczne, normalne, zgodne z tradycją, niepodlegające dyskusji. Zająłem miejsce i patrzyłem na Grubela, który przechodził przez klasę jak przez gęste bagnisko, grzęznąc w spojrzeniach dzieciaków, przepychając się wśród szeptów, przygnieciony internetowym hejtem, który w ostatnich tygodniach odkładał się na jego plecach. Ile obelg wyszło spod palców kolegów i koleżanek z klasy? Jak wiele przekleństw rozbrzmiewało w głowach, kiedy kroczył, opancerzony gniewem, spojrzeniem zmrużonych oczu wychodząc na spotkanie sieciowym anonimom, zaczerwienionymi policzkami dając odpór żartom? Patrzyłem na przyjaciela, który przyjacielem być przestawał, którego przyjaźń została zabrana przez dorosłych i rówieśników, a spędzone z nim lata dzieciństwa pogrzebane wstydem i strachem przed ostracyzmem. Jego kroki i zgrzytnięcia moich zębów (piętnaście, szesnaście); pochyliłem się (siedemnaście), uniosłem plecak i położyłem na wolnym krześle obok siebie (osiemnaście, dziewiętnaście). Grubel spojrzał na mnie; nie dostrzegłem w jego oczach zdziwienia, był w nich gniew. Spuściłem wzrok, przytrzymywałem tornister, na wypadek gdyby chciał siłą go usunąć i usiąść obok (dwadzieścia, dwadzieścia jeden). Nie zrobił tego. Poszedł do ostatniej ławki. Usłyszałem, jak odsuwa krzesło, wyjmuje książkę i zeszyt, trzeszczy pełnym kredek piórnikiem. Zero; czułem się zerem, byłem zerem, nie musiałem liczyć; zero to zero. Przez całą lekcję paliły mnie plecy, wierciłem się, czekając na cios Grubela. Biczował jego wzrok, moje policzki płonęły, w głowie łupało. Nic nie zapamiętałem z zajęć. Wyczekiwałem dzwonka jak zwiastuna śmierci. Kwadrans, piętnaście minut, i będę mógł umrzeć, zamiast spojrzeć w oczy dzieciństwu. Dziesięć minut. Chrzęst upychanych do plecaka przyborów, szelest zamykanej książki. Pięć minut. Odgłos dartego papieru, wyrywanej kartki z zeszytu, skrobania długopisu na cienkim podkładzie. Dwie minuty. Zanim dzwonek rozsadził myśli, Grubel wstał. Nauczyciel z oburzeniem chciał
książka
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa twarda |
Liczba stron 320 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Liczba stron: | 320 |
ISBN: | 9788381961806 |
Wprowadzono: | 22.02.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.