Piękną sagę "Lilie królowej" pomimo jej gabarytów polecam Wam na wakacyjne czytanie. To jest wspaniale napisana historia, którą czyta błyskawicznie, więc warto po nią sięgnąć. "Lilie królowej" to jedna z lepszych sag, jakie ostatnio było mi dane przeczytać. Tej świetnie napisanej historii nie brakuje pazura, tudzież niewymuszonego humoru. Autorka porusza w niej mnóstwo problemów takich jak niesprawiedliwość Temidy, zwłaszcza wobec kobiet, fanatycznej wiary, propagandy, rozgrywek politycznych, brak zaufania do aptekarzy posądzanych o konszachty z lekarzami, różnica poglądów między pokoleniami. Brzmi znajomo? Zmieniają się czasy, a ludzie niestety nie. Czy dziś, czy kiedyś ludzkie emocje są tak samo gorące.
Mildzie udało się uratować Amalię, lecz po tamtych tragicznych zdarzeniach pozostał w kobietach cień, który wciąż w ich życiu jest obecny. Zwłaszcza dotyczy to Amalii, do której koszmar tego, co przeżyła w Rożnowie, wciąż wraca i nie pozwala spokojnie spać. Chociaż minęło od tamtych zdarzeń sporo czasu i związała się z ukochanym Szymkiem i została matką kolejnej córeczki, to wciąż nie może zapomnieć o tym, co ją wtedy spotkało. Milda wyszła za mąż za Mikołaja i stała się częścią bogatej kupieckiej rodziny. Pomimo że czuje się kochana, wiedzie życie, które nie do końca jej odpowiada, bo zamiast siedzieć bezczynnie w domu, wolałaby robić zupełnie coś innego. Niestety jej teść łaskawie się zgadza tylko na to, by Milda pomagała chorym w ramach działalności charytatywnej. Dziewczyna cieszy się macierzyństwem, a zwłaszcza teraz, gdy jej jedyny synek Tomko, wreszcie przemówił. Natomiast Varnas za zasługi dla króla otrzymał ziemski majątek. Jest panem na Turzycach i pędzi spokojny żywot przy boku ukochanej kobiety, której ojciec kiedyś uratował mu życie. Nie jest już wojownikiem, porzucił wojenne rzemiosło i stał się gospodarzem. Cieszy go fakt, że teraz ma żonę i dzieci i może trzymać się z dala od Krzyżaków, intryg na Wawelu i politycznych zawieruch.
Mildzie i Amalii bardzo odpowiada życie mieszczek, więc rzadko odwiedzają dwór. Robią to tylko wtedy, lecz bardzo niechętnie, gdy otrzymują zaproszenie od królowej, do której żywią sympatię i szacunek. Wydawałoby się, że Węgierka i para litewskiego rodzeństwa wiedzie teraz szczęśliwe życie, niestety nad ich głowy nadciągają czarne chmury. Podczas turnieju ginie wierny giermek króla, którego śmierć wyśnił Tomko. Milda wraz z rodziną zostaje napadnięta na ulicy, a gdy ciężko ranny teść wkrótce umiera,schedę po ojcu przejmuje jej mąż. Varnas po latach życia w gospodarstwie ma już tego dość, często ucieka więc na polowania do lasu, mającego swoje mroczne tajemnice, które niebawem dają Varnasowi o sobie znać. Podczas jednej z takich wypraw, ktoś uprowadza jego córeczkę Klarę.
Ta wspaniale napisana saga pozwoliła mi się przenieść w czasie do średniowiecza i bardzo zżyć z głównymi bohaterkami. Cieszy mnie to, że autorka opisuje historię dziewczyn, bez koloryzowania i zbędnego lukru. Przedstawia ich życie, takim, jakie mogło być naprawdę. Szczęście często splata się tu z nieszczęściami, śmiech ze łzami, chwile radości z kłopotami. Zawarcie związku małżeńskiego z ukochaną osobą wcale nie oznaczało dla nich końca ich problemów, a wprost przeciwnie kłopoty wciąż się mnożą i każdego dnia bohaterki muszą stawiać im czoło. Bycie matką okazało się dla nich ogromnym wyzwaniem, bo macierzyństwo to nie tylko radość z posiadania potomka, ale także nieustanny lęk o swoje dziecko, a zwłaszcza wtedy gdy nie wszystko toczy się po ich myśli.
Wspaniale było ponownie poczuć klimat tamtych czasów, co nie było trudne gdyż autorka wnikliwie opisuje życie ówczesnego Krakowa, ulice średniowiecznej stolicy Polski, dwór królewski, jego zwyczaje, uczty i stroje. Cieszę się, że Pani Lucyna postanowiła czytelnikom przybliżyć realia średniowiecza, które wciąż jest tak mało znane. Wykreowała wspaniałe bohaterki, którym cudnie było towarzyszyć od chwili, gdy pojawiły się w powieści jako ośmioletnie dziewczynki, a potem uczestniczyć w ich dorastaniu. Przyglądać się jak z rezolutnych dzieci wyrosły na bardzo mądre młode kobiety z charakterem. Ta historia jest tak fantastycznie napisana, że się nią żyje, cały czas przebywa na ulicach średniowiecznego Krakowa. To wspaniała lekcja historii, którą polecam każdemu, bo to jedna z lepszych sag, jakie dane mi było przeczytać. Nie chcę wpadać w ton podsumowywania całości, bo to jeszcze nie koniec pięknej opowieści o kobietach, dla których przyjaźń była najważniejsza i zawsze mogły na siebie liczyć bez względu na okoliczności.
Podziwiam i doceniam talent Pani Lucyny. Gratuluję napisania wspaniałej opowieści o epoce średniowiecza, którą przedstawiła z taką dokładnością i dbałością o szczegóły. Mój podziw dla autorki wzbudziła niesamowita znajomość ludzkiej natury, tego, z jaką doskonałością odzwierciedliła zachowania ludzi, które od wieków się nie zmieniają. Wciąż kierują nimi podobne pobudki i na ich wybory często mają wpływ emocje.
Opinia bierze udział w konkursie