Świat bezustannie się rozwija i coraz lepiej poznajemy to wszystko, co nas otacza, a myśl ludzka sięga wciąż dalej i dalej, przekraczając nawet granice wszechświata. Ale w gruncie rzeczy dla człowieka największą zagadką nadal pozostaje on sam. Od kilku dni zadaję sobie pytanie, dlaczego zdecydowałam się zrecenzować tomik poezji, chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam. I nadal nie mam pojęcia. Może z sentymentu, bo też zdarzyło mi się coś kiedyś napisać... Wiem tylko jedno: na pewno nie przekonała mnie okładka.
"Lilith" Mateusza Piotrowskiego to zbiór wierszy o codziennym życiu w różnych jego aspektach. Znajdziemy tu refleksje o nieszczęśliwej miłości, o niedającej satysfakcji pracy, o wyjątkowych ludziach poznanych w niewłaściwym czasie, o szczęściu, końcu świata czy też o szukaniu złotego środka w świecie pełnym sprzeczności.
Tym, co zwróciło moją uwagę w pierwszej kolejności i okazało się wielką zaletą tego tomiku, była prostota przekazu. Autor dał świetny przykład temu, że wcale nie trzeba owijać w bawełnę i ukrywać przesłania swoich tekstów w niezmierzonych odmętach metafor czy zakopywać go skrzętnie pod stertą innych środków stylistycznych. Nie zawsze musimy się doszukiwać drugiego, trzeciego czy dziesiątego dna jakiegoś wiersza. Wprawdzie doświadczenia szkolne w analizowaniu poezji sprawiają często, że ciężko w to uwierzyć, ale poeta w swojej twórczości też może wyrazić coś wprost. I wyobraźcie sobie, że czasem rzeczywiście tak właśnie robi!
Dla mnie dobre teksty to takie, które wywołują u odbiorcy emocje, im silniejsze, tym lepiej. Bo nic tak nie zabija literatury jak obojętność czytelnika. W przypadku tomiku Mateusza Piotrowskiego proste słowa niosą za sobą zdecydowany i niebanalny przekaz. Przemawiają wprost do serca, odwołują się do sytuacji codziennego życia, do uczuć i refleksji, które na pewnym etapie życia towarzyszą chyba każdemu z nas. Zebrane tu wiersze są jednocześnie bardzo osobiste i niezwykle uniwersalne, a w moim odczuciu to wielki plus.
Obraz świata wyłaniający się z tekstów zawartych w tomiku "Lilith" nie jest w żadnej mierze idealizowany, wręcz przeciwnie. Jawi się raczej jako miejsce wyjątkowo nieprzyjazne i przygnębiające. Absurdy naszej rzeczywistości zostają trafnie obnażone chociażby w tekście "Okno na świat", a z wielu pozostałych przebija wielkie rozczarowanie zarówno współczesnym światem, jak i żyjącymi w nim ludźmi. To krytyka egoistycznego społeczeństwa, skupionego na rzeczach nieistotnych, które tak naprawdę nie ma nic do zaoferowania. Szczęśliwe, pozornie idealne życie prowadzi tylko na pokaz, odliczając minuty do końca pracy, która nie daje żadnej satysfakcji.
W tomiku poezji Mateusza Piotrowskiego każdy znajdzie coś dla siebie. Na mnie największe wrażenie zrobiły: "Niezachwiana moralność", "Zimny dzień w piekle", "Superbohater" i "Niesamowity Sonder-Man". Różnorodność poruszanych tematów zdecydowanie działa na jego korzyść, podobnie zresztą jak różnorodność wykorzystanych form. Znajdziemy tu teksty krótkie i nieco dłuższe, wiersze białe i rymowane, więc zdecydowanie jest w czym wybierać. Jest prosto, dobitnie (choć dla mnie momentami aż za bardzo, bo za wulgaryzmami w poezji nie przepadam) i emocjonalnie, zatem jeśli macie ochotę na parę chwil refleksji nad dzisiejszym światem, sięgajcie śmiało.
Opinia bierze udział w konkursie