Przychodzę do was z pierwszą recenzją w tym miesiącu. Mamy wrzesień wszyscy się cieszą? ???? Ja tak i to cholernie. "Lobelia" to mój pierwszy i jedyny patronat, który miałam zaszczyt objąć. Jestem przeogromnie szczęśliwa, że miałam możliwość przeczytania tak świetnej książki, która pokochałam od pierwszych stron. W skrócie napiszę, że jest to historia o dzielnych i zdeterminowanych Jeziornych Łucznikach, którzy toczą walkę z Klasztorem Szarych Kapucynów. Książka jest z gatunku fantastyki ale nie takiej zwykłej. O nie nie ! To fantastyka na wyższym poziomie, jest w niej tyle magii i różnorodnych bohaterów, że nie sposób się w niej nie zakochać. Wiecie nawet troszkę się pośmiałam, bo niektóre teksty w niej zawarte były tak śmieszne, że grzechem byłoby siedzieć z powagą i czytać dalej. ???? Tą pozycję czyta się strasznie szybko, bo ułatwia to czcionka, która nie jest ani za mała ani za duża. Wszystko jest napisane takim językiem, że ja osobiście między tymi stronami lawirowałam jak baletnica na lodzie. Więc niech nie przerazi was objętość książki, bo na pierwszy rzut oka wygląda na małego grubaska, lecz to tylko pozory. Jak zaczniecie to nie będziecie mogli się od niej oderwać tak jak ja i gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Na ogół nie czytam fantastyki, bo to nie mój konik,zresztą na moim profilu możecie zauważyć, że królują tam przeważnie kryminały i thrillery psychologiczne, ale jeżeli każda książkę tego typu będzie napisana tak świetnie jak ta, to moje ręce stoją otworem. Przytulę każdą i będę przeogromnie szczęśliwa, że je posiadam. Mateusz Szmytke zadebiutował tą oto pozycją i należą mu się ogromne brawa i pokłony. Jeszcze dodam, że zakończenie też daje sporo do życzenia,bo pozostawia nas z wielkim znakiem zapytania "I CO BĘDZIE DALEJ?", bo rozumiem, ze to nie koniec? Także polecam wam ją z całego serca, i dam sobie nawet rękę uciąć,że wam się spodoba.
.
Opinia bierze udział w konkursie