?Jest powieść i jest historia. Wytrawni krytycy określili powieść jako historię, która mogła się była dziać, a historię jako powieść, która się działa.?
Z uśmiechem przebiegałam przez książkę, dobrze mi się czytało, wciągnęła w zajmujący nurt akcji. Satyryczny wgląd w skostniałe poglądy religijne, wzorce społeczne, dowolną interpretację własnych czynów przez jednostkę, podporządkowanie grupowym nawykom bez koniecznej refleksji. Każdy z bohaterów, męski i damski, ciekawie sportretowany. Przenikałam do ich myśli, dostrzegałam wewnętrzne rozterki, poznawałam postawy, chwytałam spojrzenie na otaczający świat. Niespełniony powieściopisarz, marny naukowiec, sprytny sierota i mentor oszust, a także posłuszna bogobojna żona, gadatliwa niewiasta, głupiutka kobietka i naiwna hrabina. Atrakcyjne powiązania między postaciami, frapujące punkty styczne w scenariuszu zdarzeń, logiczne uwarunkowania intrygi.
Spiski, morderstwa, nawrócenia, tajemnice i plotki. Ludzkie przywary, fałszywe autorytety, wizerunkowe skazy, moralne dylematy i prosta łatwowierność. Ośmieszenie jednostek, grup społecznych i wielowiekowych instytucji. Wyciągnięcie na światło dzienne intelektualnej bańki, pozornej wolności, skaz sprawiedliwości. Jak na swoje czasy, odważna powieść, idąca pod prąd oficjalnych komunikatów, wstrząsająca posadami idei końca dziewiętnastego wieku. Nic dziwnego, że w wielu kręgach wywołała oburzenie i głosy sprzeciwu. Zabawna w unikalnym stylu. Kilka scen wyjątkowo udanych, jak kłopoty z hotelowymi insektami, opis rozwinięty do granic absurdu, lecz dający wytchnienie między kryminalnymi nutami. Dodatkowym atutem historii był powiew narracji i klimatu klasyki. Mało tytułowych watykańskich lochów, chociaż wyrazista linia fabuły prowadząca w ich kierunku, zaledwie nawiązania, niedokładnie to, na co liczyłam, lecz i tak zaskakująco przyjemnie spędziłam czas.
Opinia bierze udział w konkursie