W przypadku mang, często wystarczy sam tytuł by czytelnik zaczął się zastanawiać o czym może opowiadać dana historia. Osoby zaznajomione z japońskimi komiksami z pewnością zdają sobie sprawę, że Japończycy nieraz lubią tworzyć długie, nie wymagające wyjaśnienia tytuły. Te nieraz wydają się być absurdalne, ale z czasem nabierają sensu. Jedną z takich nowości, która samym tytułem przykuwa do siebie czytelnika jest Losy innego świata zależą od korposzczura.
Korposzczur, czyli zabawne, ale pejoratywne określenie osób zaharowywujących się w korporacjach zapewne kojarzą wszyscy. Mało kto byłby jednak w stanie wyobrazić sobie to pojęcie w kontekście historii fantasy. Tak jest w przypadku najnowszej mangi wydawnictwa Waneko, o której dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć.
Losy innego świata zależą od korposzczura to jak sam tytuł sugeruje, manga zabierająca nas do innego świata. Tutaj mamy do czynienia z magią i przerażającymi bestiami, choć w pierwszym tomie jeszcze w pełni się o tym nie przekonujemy. Głównym bohaterem tej historii jest 29-letni Seiichiro Kondo, który jest zastępcą menedżera działu w pewnej korporacji. Zna się na liczbach i w zdecydowanie zbyt wielkim jak na moje oko stopniu poświęca się pracy. Brakuje mu snu i wytchnienia.
Zupełnie przypadkowo bohater zostaje przeniesiony do innej rzeczywistości, która poszukuje Świętej, obdarzonej mocą oczyszczenia zabójczej miazmy kobiety. Wraz z jedną z nich Kondo trafia do niezwykłego świata i jak jest jego pierwsza decyzja? Muszę znaleźć sobie pracę! Jako, że pracoholik znalazł się tutaj przypadkiem, królestwo do którego trafia postanawia utrzymywać go za darmo do końca życia jednak charakter mężczyzny mu na to nie pozwala. Tak oto w dużym skrócie zaczyna się jego przygoda w dziale księgowości w magicznej rzeczywistości.
Bohater mangi od razu znajduje zarówno przeciwników jak i zwolenników. W gronie tych drugich znajdują się jego nowi, przemili współpracownicy z działu księgowości. Przemili, ale zdaje się, że nigdy nie doświadczyli takiego wysiłku związanego z pracą jak Kondo. Czeka ich zatem nie lada przeprawa z nowym towarzyszem, ale za to w bardzo pogodnej atmosferze. Co zaś tyczy się tych pierwszych, to mężczyzna niemal z miejsca został negatywnie przyjęty przez rycerzy. Jedni widzą w tym bowiem wielką niesprawiedliwość, że państwo zdecydowało się go utrzymywać i zapewnić mu tego rodzaju zadośćuczynienie. Poza tym bohaterowi z pewnością nie pomógł fakt, że z miejsca dostrzegł finansowe nieścisłości związane właśnie z wydatkami rycerzy. Najbardziej zdaje się na niego łypać ich dowódca Aresh.
Czytając kolejne strony mangi Losy innego świata zależą od korposzczura zastanawiałem się w jakim kierunku będzie zmierzać ta historia. W przejrzysty sposób zostajemy wprowadzeni w realia tej rzeczywistości. Bohater powoli staje na nogi i się w nim odnajduje. W ciągu tych kilku rozdziałów poznajemy jego charakter z wszystkimi wadami i zaletami jakie Kondo posiada. Tylko czy losy tego miejsca faktycznie od niego zależą? Niby mamy zagrożenie miazmą, ale mężczyzna zdaje się być od tej kwestii niemal całkowicie odseparowany. Aż tu nagle mamy niespodziankę i pojawia się wątek romantyczny, bo chyba tak trzeba nazwać komiczną sytuację, która ma miejsce.
W najbardziej zaskakujący sposób dochodzi do zbliżenia bohatera i wspomnianego dowódcy rycerzy Aresha. Całość zostaje uzasadniona działaniem magii, do której ciało Kondo nie jest jeszcze dostosowane. Jako, że mężczyzna regularnie korzystał z eliksirów, dających mu dodatkową energię i także tutaj pracował ponad swoje możliwości, w końcu musiał zasłabnąć. Magia jednak nie do końca mu pomogła, a Aresh który próbował go uzdrowić musiał sprawić, że ciało bohatera szybciej dostosowało się do tych czarów. By do tego doszło musiało jednak mieć miejsce ?zbliżenie?.
Przyznam, że z jednej strony powyższe mnie rozbawiło, ale z drugiej trochę zażenowało. Jeśli już ma być to historia w pewnym stopniu o zabarwieniu romantycznym, a przynajmniej ma to być jej istotny wątek, to można by wymyślić coś w lepszym guście. Rozumiem, że miało to być niczym grom z jasnego nieba i zgadzam się, że zdecydowanie rozbudziło mnie po spokojnym, może nawet trochę sennym wstępie do mangi, ale chyba liczyłem na inny rozwój wydarzeń.
Z drugiej strony ten wątek sprawia, że powstają nowe możliwości na to w jakim kierunku może podążyć dalej fabuła Losy innego świata zależą od korposzczura. Ciężko przewidzieć czy twórcy bardziej skupią się na romansie, liczbowych talentach bohatera, a może na magii i niebezpieczeństwie związanym z miazmą. Jeśli chodzi o te czysto fantastyczne wątki i elementy, niewątpliwie odczuwam spory niedosyt po lekturze pierwszego tomu.
Wizualnie nie można mieć do mangi żadnych zastrzeżeń. Odpowiadająca za rysunki Kikka Ohashi koncentruje się na bohaterach, na pierwszym planie stawiając ich emocjonalne reakcje na rozwój wydarzeń. Póki co samo tło i miejsce akcji nie ma wielkiego znaczenia pod kątem wizualnym, ale podejrzewam, że z czasem może się to zmienić. Nie ma jednak w pierwszym tomie co liczyć na barwne krajobrazy czy pełne najdrobniejszych detali szczegółowe ilustracje królestwa.
Po lekturze pierwszego tomu Losy innego świata zależą od korposzczura nie wiem jeszcze czy sięgnę po jego kontynuację. Widzę w tej historii potencjał, ale nie jestem do końca przekonany co do kierunku w jakim podąży. Chciałbym, żeby różnym wątkom poświęcono równie wielką uwagę, ale obawiam się, że manga w głównej mierze skupi się na relacji Aresha i Kondo, która mnie jak na razie nie zainteresowała. Jednakże, pod względem ilustracji i fabuły jest to tytuł solidny, który powinien zaciekawić wielu z was.
Opinia bierze udział w konkursie