"Nie musisz nawet przyznawać sama przed sobą, że mnie kochasz, bo ja kocham cię za nas dwoje."
Zdarza się, że robię reread czegoś, co czytałam wcześniej w oryginale i tak właśnie było z książką "Love on the brain" Ali Hazelwood. Moje przemyślenia? Spodobało mi się bardziej, niż za pierwszym razem!
Autorka pisze powieści i nowele, których bohaterowie poruszają się po świecie nauki, badań, uniwersytetów, odkryć i wynalazków. Już sama ta tematyka zachęca do sięgnięcia po jej pozycje, bo jest szalenie interesująca i rzadko wykorzystywana w romansach.
W "Love on the brain" poznajemy szaloną Bee- neurobiolożkę, która otrzymuje szansę pracy dla NASA. To spełnienie jej marzeń i duży sukces, zważywszy, że kobiety w jej środowisku rzadko są odpowiednio doceniane.
Niestety, okazuje się, że Bee będzie musiała współpracować z Levim - facetem, który nienawidził jej przez cały okres studiów, nie wiadomo z jakiego powodu.
Mimo to, Bee nie zamierza unosić się honorem i próbuje zachowywać się profesjonalnie.
Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem.
Brakuje sprzętu, projekt stoi w miejscu, a wszystko wskazuje na to, że to Levi macza palce we wszystkim, co złego się dzieje.
Tylko czy aby na pewno?
A może nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać?
Tak mi się ta książka podobała, że aż nie wiem, od czego zacząć!
Może od tego, co jest już na pierwszej stronie, czyli wątek Marii Skłodowskiej-Curie! Ja wiem, że to chyba cecha Polaków, że bardzo się jarają, jak tylko ktoś wspomni o słynnym rodaku, ale nic na to nie poradzę! Zwłaszcza, że Maria okazała się tu być bardzo ważną postacią, wręcz jedną z głównych bohaterek, choć tylko platonicznie.
Inną ciekawą kobiecą postacią była asystentka Bee! Bardzo barwnie zbudowana, dziwnie świetna i uroczo zabawna, chciałabym ją poznać w realu, chociaż pewnie czułabym w jej obecności ziarenko niepokoju.
O Levim nie ma się co rozpisywać- kolejny idealny facet dołączający do listy moich książkowych mężów. Może nieco nieśmiały, ale nie w każdej sytuacji.
Bee również skradła moje serce, i myślę, że wiele czytelniczek znajdzie w niej cząstkę siebie, bo była tak bardzo normalna, a przy tym genialna! Cudowna, wrażliwa kobieta, z jednej strony przestraszona i niepewna, a z drugiej odważna i pracowita. Kiedy dorosnę, chcę być jak Bee!
Wątek romantyczny tutaj to lekki slow burn, jeśli czytaliście "The love hypothesis", to możecie spodziewać się czegoś podobnego, ale jednocześnie absolutnie wyjątkowego.
Nie zabraknie tu również humoru i chemii między bohaterami, a nawet wątku lekko sensacyjnego!
Tutaj również ukłony w stronę tłumacza- świetna robota, a sam fakt, że ponowne przeczytanie tego po polsku spodobało mi się bardziej, niż pierwszy raz w oryginale, też o czymś świadczy.
Uwielbiam w tej książce wszystko i bardzo Wam ją polecam!
9/10 <3
P.S. Podczas czytania wiadomości Ćmaka, zaczynającej się od słów "wiem, jak pachnie" prawie się popłakałam!
Opinia bierze udział w konkursie