Artur Żurek w swojej najnowszej książce dokonał psychologicznej analizy zachowania tłumu. Autor wykazał się doskonałą wiedzą na ten temat i znakomicie wykorzystał ją w ?Łuczniku?. Pokazuje, jak łatwo ludzie ulegają sugestiom i stają się bezwolnymi marionetkami w cudzych rękach. Strach przed nieznanym spowodowany przez nieuchwytnego mordercę powodują u niektórych irracjonalne zachowanie, u innych chęć wzbogacenia się, bo w nietypowej sytuacji zwietrzyli możliwość łatwego zarobku na gadżetach mającymi rzekomo zapewnić bezpieczeństwo, a wisienką na torcie jest zachowanie władz w sytuacji kryzysowej. Ludzi posiadających władzę i wielki prestiż, nie martwią działania psychopaty, bardziej boją się utraty ciepłych posadek, więc robią wszystko by nie dopuścić do osłabienia swojej pozycji.
Henryk Zamroz mieszka teraz w Warszawie i wiedzie spokojne życie od posiłku do posiłku. Nie ma ochoty pisać kolejnej książki, bo życie bez presji zupełnie mu odpowiada. Na Warszawę zasypaną śniegiem i skutą mrozem, pada blady strach. Po ulicach miasta zaczyna grasować bezwzględny morderca, strzelający z łuku do ludzi jak do kaczek. Henryk Zamroz w tę niecodzienną sytuację zostaje wplątany zupełnie przypadkowo, grywa bowiem w szachy z głównym podejrzanym. Wiedziony ciekawością, dodatkowo zmanipulowany przez policję rozpoczyna swoje prywatne śledztwo, które prowadzi go prostą drogą ku niebezpieczeństwu.
Nietypowy morderca, nietypowe narzędzie zbrodni i przypadkowe ofiary. Bezradna policja i przerażeni politycy, bo bardziej niż ofiarami Łucznika, przejęci są walką o władzę. Warszawiaków paraliżuje lęk o życie, a polityków perspektywa możliwości utracenia stołków. Łucznik tymczasem popełnia kolejne zbrodnie i jest nieuchwytny. Czuje się panem życia i śmierci, bo jest przekonany o swojej nieomylności. Autor chwilami pozwala wejść w umysł psychopaty, więc bez trudu nadąża się za jego tokiem rozumowania, bez możliwości zidentyfikowania kim jest.
Presja, by zakończyć śledztwo sukcesem, przeradza się w polowanie na czarownice. Nie ważne jak, nieważne kogo, byleby społeczeństwo zobaczyło, jak dzielna i mądra jest policja. Trzeba tylko złapać kandydata na zabójcę, który w świetle reflektorów pójdzie siedzieć. Wszystko się będzie zgadzać, wszyscy będą zadowoleni, oprócz osadzonego. A, że morderca czuje się bezkarny i znów zabije? Łatwo taką sytuację wyjaśnić. Pojawił się naśladowca albo morderca miał wspólnika. Trzeba coś zrobić, zanim ?strach zacznie rządzić ludźmi, a tłum miastem?.
Udział policjanta w śledztwie, które ma prywatne animozje do podejrzanego, zaciemniają prawdziwy obraz sprawy. Sposób w jaki traktuje się osadzonego przez organy ścigania woła o pomstę do nieba. Na użytek fabuły autor zapewne przerysował tę sytuację. A może jednak nie? Perspektywa utraty intratnej posadki popycha ludzi do podłych działań. Dla poklasku społecznego, ochrony własnego stołka, zamiast ścigać prawdziwego mordercę, łatwiej jest aresztować i wsadzić za kratki niewinnego człowieka. ?Wymiar sprawiedliwości to system, w którym niestety zbyt duzo do powiedzenia mają ludzie i ich emocje?.
Artur Żurek prowadzi z czytelnikiem inteligentną rozgrywkę niczym świetną partię szachów. Doskonale prowadzona gra wyprowadzi w pole nawet najbardziej wytrawnego gracza. Świetnie skonstruowana fabuła, doskonałe dialogi i dynamiczna akcja nie pozwalają odłożyć książki, aż do ostatniej strony. W zasadzie mordercę ma się na wyciągnięcie ręki, ale autor tak sprytnie manipuluje czytelnikiem, podobnie jak policja Zamrozem, że w momencie, gdy wydaje się znana tożsamość winowajcy, następuje gwałtowny zwrot.
?Łucznik?to druga część z Henrykiem Zamrozem w roli głównej. Z poprzednią częścią ?Strzygoń? łączy go jedynie postać głównego bohatera, pisarza kryminałów. ?Łucznik? idealnie wpasował się w mój gust czytelniczy, cechuje go doskonała i dynamiczna narracja, świetna intryga, ale najbardziej zachwycił mnie sposób przedstawienia przez Artura Żurka społeczności dużej aglomeracji sparaliżowanej strachem przed seryjnym mordercą. Autor świetnie przedstawia schemat narastania napięcia i paniki. Idealnie kreśli obraz ludzi przerażonych nieznanym, którzy zrobią wszystko, by się ocalić i tych, którzy w takiej sytuacji zwietrzyli sposób łatwego wzbogacenia się. Okazuje się, że tak nie wiele trzeba by doprowadzić do wybuchu paniki. Przed oczami mam niedawną sytuację w naszym kraju, o czym autor też delikatnie wspomina. Stworzenie sytuacji zagrożenia daje możliwość rozgrywek zarówno na polu prywatnym, jak i politycznym. Doskonale przedstawione sytuacje, gdy jedna grupa dyletantów, spiera się z drugą grupą im podobnych, a ofiarami ich ignorancji, jak zawsze zostaną zwykli ludzie.
Autor perfekcyjnie odmalował narastający strach i panikę w mieście, bezradność służb oraz bezmyślne zachowanie polityków. Konwersacje tych u sterów, próby wymyślenia przez nich czegoś na siłę, nieudolne posunięcia, które do niczego nie prowadzą to istny majstersztyk. Dezinformacja i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji doprowadzają do tego, że nawet najbliżsi wzajemnie się podejrzewają.
?Łucznik? jako całość bardzo mi się podobał, ale mój największy podziw wywołał sposób, w jaki Artur Żurek ukazuje ludzi i ich zachowania w warunkach ekstremalnych. Szczypta polityki, nieporadnych działań policji, dużo psychologii tłumu, wciągająca intryga, świetne dialogi, dodatkowo okraszone inteligentnym humorem sprawiły, że ?Łucznik? to nietuzinkowy kryminał napisany na bardzo wysokim poziomie, który warto przeczytać i zastanowić się nad tym, jak łatwo dajemy się oszukać i sobą manipulować.
Może fabuła ?Łucznika?wydaje się oderwana od rzeczywistości, ale czy aż tak nieprawdopodobna?
Opinia bierze udział w konkursie