Sięgając po tę pozycję, oczekiwałam zupełnie czegoś innego. Myślę, że zmylił mnie tytuł ?Magia lecznicza?. Miałam nadzieję, znaleźć w tej książce porady, jak uporać się z różnego rodzaju dolegliwościami za pomocą ziół. Tymczasem autorka prawi o zaklęciach, magicznych zawiniątkach, afirmacjach, magii kolorów, w co kompletnie nie wierzę.
Początek zapowiadał się dobrze, zawarte zostały informacje, jak bardzo ważny jest dla nas odpoczynek, chwila dla siebie, ćwiczenia, hobby, przebywanie na łonie natury, czerpanie radości i energii z codziennych czynności, medytacja, a także sposoby oddychania. Później było już gorzej, bo zaczęły się rozdziały o tworzeniu ołtarzy, przywoływaniu bóstw, wykorzystywaniu ziół do czarów i zaklęć, usuwanie złej energii z rzeczy, na przykład z obieranej marchewki, proszenie kwiatów o przewodnictwo. Dla mnie to zakrawa na szarlataństwo.
Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, nie wierzę w tego typu zabawy, ale nie neguję, jeśli komuś miałoby to w czymkolwiek pomóc. Natomiast kiedy doszłam do rozdziału o depresji i kolejnym o atakach paniki, to się porządnie zdenerwowałam. Jest to coś, co mnie osobiście dotyczy. Żadne słowa: ?dam radę?, ?jestem spokojna i opanowana?, nie pomogą, kiedy człowiek się dusi i nie może złapać tchu, albo gdy życie przytłacza go tak, że nie może wstać z łóżka. Jak najbardziej istnieją zioła pomagające w uspokojeniu się, na przykład herbata z melisy, albo zapach olejku lawendowego, ale żadne czary, magiczne amulety, ani zaklęcia tu nie pomogą. Póki autorka nie weszła na temat chorób, traktowałam tę pozycję z przymrużeniem oka, ale czytanie o tworzeniu laleczek i kładzeniu ich na ołtarzu, by pozbyć się ataków paniki, jest niepoważne. Dobrze, że chociaż nie neguje pracy lekarzy i co jakiś czas przypomina o tym, że jeśli czujemy, że coś z naszym zdrowiem jest nie tak, to powinniśmy iść po pomoc.
Myślę, że książka może się spodobać osobom, których interesuje tego typu tematyka lub chciałyby zacząć nowe hobby, radzę jednak traktować to z przymrużeniem oka i nie wierzyć ślepo, że rzucone zaklęcie lub rozmowa z roślinami rozwiąże nasz problem, a tym bardziej uleczy nas z chorób. Ostrożnie bym również podchodziła do przywoływania bóstw, choć sceptycznie do tego podchodzę, to bałabym się bawić w takie rzeczy. Wolę się pomodlić, niż tworzyć ołtarze ku czci czegoś.