Powrót do Bellamy Creek zapewni mnóstwo wzruszeń, przemyśleń i napełni serca jedynym w swoim rodzaju ciepłem. Męska czwórka najlepszych przyjaciół od wielu lat, powoli zmierza ku temu, by ułożyć sobie życie. Historię Griffina już poznaliśmy, teraz nadszedł czas na jego młodszą siostrę i najlepszego kumpla od czasów zerówki. Pojawią się dobrze nam znani bohaterowie, ale też zupełnie nowi, ukażą się zalążki kolejnych romantycznych opowieści serii, będziemy mieć okazję ujrzeć jak wygląda dalsze życie postaci z poprzedniej części lecz przede wszystkim swoją niełatwą opowieść przedstawią nam Cheyenne i Cole.
Cheyenne zawsze była postrzegana jako młodsza siostra, przez co dla kumpli brata była po prostu nietykalna. Choć w swoim trzydziestoletnim życiu uwikłała się w wiele związków, żaden z nich nie przetrwał tyle, by był wart wspominania. A wszystko z powodu tego, że ta kobieta od kiedy stała się nastolatką jest beznadziejnie zakochana w Cole`u. Obecnie Cheyenne pracuje w zerówce, a także mieszka z matką, by nieco podreperować stan swoich finansów. Jej rodzicielka niezbyt subtelnie niemal codziennie przypomina jej, że najwyższy czas, by ułożyła sobie życie. Tylko gdzie ma szukać odpowiedniego kandydata, a przede wszystkim jak przekonać nieustępliwe serce, by zmieniło obiekt swoich uczuć?
Cole pracuje jako policjant i jest znany w całym Bellamy Creek. Jego żona zmarła przy porodzie i od tamtego czasu sam wychowuje córkę. Może liczyć na nieocenioną pomoc swojej mamy, z którą zamieszkał po tych tragicznych wydarzeniach. Przez ostatnie dziewięć lat skupił się tylko na wychowaniu Mariah i zapewnieniu jej wszystkiego, co niezbędne, by rozwijała się otoczona szczęściem i miłością, pomimo braku matki. Jego jedyną rozrywką są okazjonalne spotkania z przyjaciółmi, poza tym niemal nie ma życia prywatnego. Choć co jakiś czas odbiera sygnały, że wypadałoby, by ułożył sobie życie, on zaciekle obstawia przy tym, że dobrze mu tak, jak jest. Czy zmieni swoje przekonania dla dziewczyny z sąsiedztwa?
"Make me yours" to kolejna cudowna historia od Melanie Harlow, choć w mojej ocenie bije na głowę swoją poprzedniczkę. Dostajemy w niej całą paletę emocji i tak naprawdę wszystko, czego można by szukać w romansach. Autorka rozpala naszą wyobraźnię niemal od samego początku, fundując trawiące bohaterów pożądanie, które wprost wyziera z kartek powieści. Nie zabraknie tu także świetnie napisanych scen zbliżeń, które przypieczętowują rodzącą się więź między bohaterami. Lecz przede wszystkim odczuwamy ich wzajemną miłość, która tłumiona w końcu wybucha i otacza ze wszystkich stron. Spotkamy się tu z takim rodzajem uczucia, które jest prawdziwe, szczere, piękne i ujmujące w każdym calu. Jednak Autorka nie poprzestaje na samym romansie. Bowiem ukazuje tu ogromną moc przyjaźni w życiu człowieka. Pokazuje blaski i cienie samotnego rodzicielstwa i robi to naprawdę w doskonały i przede wszystkim rzeczywisty sposób. I przede wszystkim porusza szalenie ważny temat dotyczący zdrowia psychicznego, tego jak ogromne znaczenie ma w życiu każdego człowieka i jakie spustoszenie może siać w organizmie, gdy zostanie zepchnięte na dalszy tor. Uwielbiam, gdy w świetnie napisanej od początku do końca książce znajdziemy coś więcej, przekaz, który ma znaczenie, a całokształt fabuły jest ułożony tak, że po prostu się przez nią płynie, przeżywając wzloty i upadki postaci. A tutaj właśnie to otrzymamy. Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę serii, nieśmiało licząc na niebanalną historię z głównym udziałem wyjątkowego Enza. Gorąco polecam Wam tę książkę ale także całą serię, w której znajdziemy również świetne przepisy kulinarne!
Opinia bierze udział w konkursie