- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- Jak zginął? Nic, kurwa, nie zginął, idziemy do domu! Do widzenia. - Ty, Marcin - przerywam opowieść. - No? - Ale on tak z tym ciałem bez głowy łaził? - Bez głowy, bez nogi i bez ręki. Bo ten passat konkretnie uderzył dzieciaka. Chłopiec leciał razem z motorynką i zrobiła się miazga. Można powiedzieć, że się rozpadł. Powstał problem, bo ten pan nie chciał uwierzyć, że syn nie żyje. Nie chciał też oddać nam jego ciała. Po prostu szedł. A myśmy go przecież nie mogli wypuścić. Bo jak? Odszedł z trupem z miejsca zdarzenia? No, a z drugiej strony, jak tu się bić z ojcem, który właśnie stracił synka. I właśnie od tego zwariował. A na dodatek jest silnym facetem. No więc najpierw pan tata pobił nas, czyli zespół ratowniczy. Potem wrąbał policjantom. W końcu rzuciliśmy się na niego razem. Oni go trzymali, a ja mu pakowałem w dupę zastrzyki uspokajające. I tak prawie nam zasnął na rękach. Odprowadziliśmy go do domu. A tam Zazwyczaj to się przeciąga na cały dzień. Bo jak ginie dziecko, to my już do wieczora jeździmy do tego domu. Ojciec zwariował - trzeba go wywieźć do psychiatryka. Matka zasłabła - trzeba ratować. Babcia umarła, trzeba obejrzeć, dzwonić po doktora, żeby stwierdził zgon. Nie ma fachowej opieki psychologicznej nad rodzinami ofiar wypadków. No więc jeździmy my i zbieramy ich tak pojedynczo. Bo co możemy? Współczuć? My nie jesteśmy od tego. - A od czego? - Mamy założyć wenflony, podać sole, adrenalinę, morfinę. Strzelić defibrylatorem, szybko, profesjonalnie. A potem jechać do następnego klienta, żeby mu uratować życie. Za to nam płacą. - Jak znosisz takie akcje? - Chyba jesteś pierwszą osobą, która o to pyta. Systemu to nie interesuje. Ważne, żebyśmy następnego dnia nie spóźnili się do pracy. Więc jakoś sobie radzimy. - Jak? - No, każdy sam sobie radzi. Notatka z ambulansu Marcin powiedział to nagle i zupełnie do nikogo, w zasadzie wyrzucił w powietrze dwa słowa: - Będzie żył! Marcin to nasz szef. Brunet, lekka nadwaga. Ubrany w pomarańczowy kombinezon. Co robi teraz? Klęczy na dywanie, ratuje człowieka. Obok, w kucki, siedzi Rafałek, jasnowłosy, przystojny. Wyrzuca pustą ampułkę po adrenalinie. Na podłodze pacjent zupełnie bez życia, myślę o nim ,,Sztywny". Ręce rozrzucone. Ubrany w granatowe gacie, na których widać powiększającą się plamkę po moczu. Marcin mówi cicho, głosem zmęczonego człowieka. Po pierwsze, ciągnie kolejny dyżur. Po drugie, ratowanie człowieka to ciężka praca w sensie fizycznym. Stawy bolą od uciskania klatki, kolana od tych przyklęków, kręgosłup od biegania ze sprzętem. Ruchy, słowa, wszystko trzeba ważyć. Jak będziesz rozrzutny, to w końcu padniesz. Marcin nie pamięta, który to dyżur z rzędu. Od tych dyżurów jest zmarnowany, przez co mruczy pod nosem, bo zazwyczaj brzmi dźwięcznie, donośnie, trochę teatralnie. - Przepraszam, ale co pan mówi? - To ona, żona ,,Sztywnego". Stoi na schodach w półmroku, zupełnie bez ruchu, jakby była tylko cieniem. Usta jej zadrżały, gdy powtórzyła głośniej: - Pan coś powiedział? Do Marcina dotarło pytanie i nie przerywając ratowania, przełączył się na tryb donośny, teatralny: - Że mąż będzie żył! - brzmiał, jakby się chciał tym pochwalić. Bo przecież zanim nasz ambulans (czyli ,,kareta") tu zajechał, zanim zespół wniósł cały sprzęt, to małżonek był zupełnie zimnym trupem. A teraz powoli wracał z zaświatów. I to jest coś! Ona w milczeniu patrzyła na pole naszej zwycięskiej bitwy. W centralnym punkcie mąż. Rura intubacyjna w przełyku, elektrody od EKG na piersi pokrytej siwym zarostem i więziennymi dziarami. Wokoło: respirator, defibrylator, lucas do mechanicznego uciskania klatki - wszystko rozbebeszone. Trzeci krąg medycznej śmierci. Jej oczy zrobiły się szklane. Ale po chwili dotarło do jej świadomości znaczenie tego, co mówi Marcin. - Uratowaliście go? - No! - Marin był jakby dumny, choć dumy okazywać nie wypada (,,jesteśmy twardzi!"). To nie kolejna ,,grypka-anginka", nie ,,narkomanka wariatka", nie ,,alzheimer-babcia", którą trzeba wywieźć do szpitala, żeby nie przeszkadzała w świątecznym przyjęciu, jak zjadą się goście z dalszej rodziny. To było coś realnego. Przywrócenie krążenia, oddechu, czyli zwrócenie życia. - Co ,,no"? - zapytała ona - jakie ,,no"? Kto was prosił? Jak się przewrócił, spadł z tych schodów, to myślałam, że się uwolniłam od tego skurwysyna na zawsze. Ładowaliśmy pacjenta na nosze. Zaczęła łkać. Kiedy zabieraliśmy ,,Sztywnego", trzeba było jeszcze posprzątać. Bo niezależnie od tego, czy człowiek przeżył, czy nie, zespół ma obowiązek posprzątać. Zbieraliśmy igły, strzykawki, ampułki po adrenalinie, elektrody, plastry, opakowania po wenflonach - wśród płaczu. Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Czerwone i Czarne |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Liczba stron: | 288 |
ISBN: | 978-83-7700-318-3 |
Wprowadzono: | 11.05.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.