?Czyżby tak miał wyglądać koniec? Wszystko, co osiągnęła, całe poświęcenie, wysiłek i ofiara miały pójść na zmarnowanie? Właśnie dziś??
Rozalia Ginter była kapitanem swojej rodziny. Dzierżąc rodzinny ster, starała się utrzymywać właściwy kierunek, chociaż przeciwności losu i niespodziewane wypadki coraz bardziej dawały jej w kość. Załoga zresztą też. I kto, na litość boską, zabrał tego kota na rodzinny pokład Ginterów?
?Dzisiaj prawdziwych gangsterów już nie ma?
Nie powinno się mordować ludzi w Mikołajkach, bo to jawne psucie reputacji tego malowniczego, mazurskiego miasteczka. Ciało miejscowego hotelarza, Adama Maniukiewicza, zwisające z kładki na żeglarskiej linie, zdecydowanie nie było najlepszą formą reklamy. Trup nie podlegał dyskusji, jak i również fakt, że śledztwem tego kalibru zajmie się tutejszy komendant, Paweł Ginter. Mąż wspomnianej Rozalii.
Nie, Rozalia nie była jedną z tych kobiet, które wtrącają się do pracy męża i chcą prowadzić śledztwo na własną rękę. Jej królestwem był gabinet ?Podaj Łapę?, gdzie jako pani weterynarz codziennie wybawiała od trosk, mniejszych lub większych, właścicieli zwierząt.
Ale Rozalię dręczyła pewna tajemnica z niedalekiej przeszłości, której ujawnienie mogłoby zniszczyć całe jej dotychczasowe życie. Jej sekret musiał pozostać sekretem. Za wszelką cenę.
?Nazywam się Burbur Ginter i tak naprawdę jestem kobietą?
?Mamy morderstwo w Mikołajkach? otwiera nowy cykl ?Kryminałów z pazurem?, w którym na literackie salony raźno wkracza Burbur. Właściciel, pardon, właścicielka rzeczonego pazura, a nawet rzekłabym - pazurów. Wersja oficjalna brzmi, że biedna Burbur znalazła schronienie w domu Rozalii. Ale jak było naprawdę, tego dowiemy się z pamiętnika kotki, który tylko potwierdza jej diabelski charakter. Dobrego zdania to ona nie ma ani o swoim potomstwie (sztuk cztery), ani tym bardziej o ludziach. Te człowieki ni w ząb nie rozumieją kociego języka, chociaż chodzą słuchy, że zajadają się kocimi języczkami (!). A ich brak szczerości, przejmowanie się konwenansami, jest doprawdy irytujący i dlatego burburowe pazury sprawiedliwości nader często muszą być w użyciu.
?Tkwiła zatem w klinczu?
Pamiętniczek Burbura to odskocznia od poważnej historii z Rozalią Ginter w roli głównej. Pani weterynarz jest niewątpliwie pedantką, lubi mieć wszystko zaplanowane i pod kontrolą. Tylko, że życie bywa niesprawiedliwe i tam, gdzie daje coś dobrego, tam też potrafi i zabrać. Przez poukładane życie Rozalii przetacza się sztorm, który w jednej chwili może zniszczyć to, na co pracowała całymi latami. Może zabrać to, co najdroższe ? rodzinę. Ile siły może znaleźć w sobie kobieta, by zawalczyć o bezpieczeństwo swojej rodziny? By zapewnić jej przyszłość, dobre życie? Nic więcej się nie będzie liczyło. Tylko jaka jest tego cena? Czy są granice, których nie wolno przekraczać, walcząc o szczęście bliskich?
W nowej serii kryminalnej Marta Matyszczak odsłania swoje poważniejsze oblicze literackie. Zbrodnia i śledztwo zostają zepchnięte na drugi plan, by skoncentrować uwagę czytelnika na historii kobiety, która musi zawalczyć o to, co jest dla niej najdroższe. Nawet jeśli oznaczałoby to przekroczenie dozwolonych granic.
Autorka nie zapomniała o swoim znaku firmowym, czyli żartobliwej i ironicznej ocenie rzeczywistości. Świetnie wychodzi jej patrzenie na świat oczami zwierząt, w tym wypadku ? kocimi oczętami. Chociaż jak się Burbur dowie o tym, co jego właścicielka powypisywała w tej książce, w jej pamiętniczku, to potargane rajstopy i zadrapania na rękach mogą być najmniejszym zmartwieniem autorki?
Wnikliwi czytelnicy z pewnością dostrzegą w książce pewne aluzje do ?Kryminałów pod psem? a także fakt, że Śląsk ciągle gra w duszy autorki, pomimo że wysłała swoich bohaterów aż na Mazury. Kilka wątków pozostało otwartych i mam nadzieję, że na kolejne części ?Kryminałów z pazurem? nie trzeba będzie czekać zbyt długo!
Opinia bierze udział w konkursie