Erna Brown ma pecha ? samochód odmawia posłuszeństwa w środku niczego, więc kobieta musi szukać pomocy. Trafia do hotelu, w którym goście są dość dziwną mieszanką podejmowaną przez Gospodarza. Na szczęście w pensjonacie znajduje się wolny pokój, a Gospodarz zdaje się lubić Ernę. Coś jednak nie daje jej spokoju, a niepokój podsycają dziwne zachowania gości, tajemnicza rozgrywka, której się oddają, i kucharz, który chyba jest do niej uprzedzony? Czy Erna będzie bezpieczna w tym miejscu?
Marnotrawny Natalii Kassy to debiut literacki z pogranicza horroru i thrillera. Główną bohaterką jest Erna ? młoda kobieta, która przypadkowo trafia do hotelu, w którym goście są dość nietypową mieszanką. Jest tu małżeństwo, które się nie znosi, wybitna młoda kucharka, właściciel klubu z popularnym drinkiem czy znudzona i ekscentryczna, wiecznie pijana Rosjanka. Erna jest inteligentna, ma dobrą pamięć, intuicję. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji, co na pewno przyda jej się podczas pobytu w hotelu.
Fabuła powieści skupia się na wydarzeniach w pensjonacie. Erna jest przypadkowym gościem, który bierze udział w dziwnej rozgrywce pozostałych gości. Ich zabawa związana jest z Wesaliuszem, który jako pierwszy odważył się na zbadanie ludzkich zwłok. Jego postać powraca kilkukrotnie w fabule i ma dla niej duże znaczenie. Erna utknęła więc w hotelu ze zgrają dziwnych, obcych ludzi, którzy zachowują się podejrzanie, i z Gospodarzem, który niedomaga na zdrowiu, lecz fascynuje się pierwszym patomorfologiem i dziełami sztuki.
Wydawałoby się, że ta historia nie może nam zaoferować niczego ciekawego. Nic bardziej mylnego. Autorka opisuje tajemnicze stowarzyszenie, kult Wesaliusza, a także praktyki, które charakteryzują tę organizację. Ciekawie wplata motyw gry planszowej, której zasady tworzy i wyjaśnia w spójny sposób. Dodatkowo jest też tu cała masa interesujących danych na temat dzieł sztuki i postaci historycznych. Przypomina to trochę tworzone przez Dana Browna opowieści, jednak nie jest ani kopią tego autora, ani jego parodią. Widać, że autorka zna temat, który opisuje, potrafi przekazać informacje na temat dzieł sztuki, że nie są one nudne, a przy okazji wplata je w swoją historię tak sprytnie, że nie czujemy tu sztuczności.
Przyznaję, że na początku miałam problem, by wciągnąć się w tę opowieść. Autorka postanowiła przybliżyć postacie, które potem miały znaleźć się w fabule. Każdej z nich poświęciła kilka stron. Nie był to jednak suchy opis niczym ze szkolnej charakterystyki bohatera literackiego. Były to sceny, w których postacie otrzymywały zaproszenie do hotelu, a wszystko w jakiś sposób wiązało się z ich codziennym zajęciem. Opisy były jednak bardzo dokładne, bogate w szczegóły, wręcz przesycone słowami. To spowodowało, że nie mogłam się wciągnąć w opowieść. Potem jednak, gdy pojawiła się Erna, historia nabrała tempa, lekkości i było o wiele lepiej.
I chociaż domyśliłam się, że w książce znajdę pewne sceny, rozwiązania, to Marnotrawnego czytało mi się bardzo dobrze. Książka była klimatyczna, niektóre fragmenty powodowały szybsze bicie serca. Fabuła była spójna, nie czuło się niej przesady. To naprawdę dobry debiut.
Marnotrawny to powieść, która mnie zaskoczyła. Potężna objętościowo, wciągająca, ciekawa. Chyba nie spodziewałam się, że będzie tak dobra. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
Opinia bierze udział w konkursie