- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., doktor osłuchał mnie i wysłał na badania. Na kolejnej wizycie powiedział: - Panu po prostu potrzebny jest solidny wypoczynek. Z dala od wszelkich zajęć i problemów. Świeże powietrze, spacery, beztroska. Wyrwać się z tego błędnego koła, zapomnieć na chwilę. Pański organizm musi nabrać sił. On aż się o to prosi. Nie widzę powodu, żeby brał pan jakieś mocne leki. Chemia może tylko ostudzić doznania i zanieczyścić ciało. Proponuję preparaty ziołowe, nic tak dobrze nie robi jak natura. I tak jak mówiłem wcześniej, niech pan zwolni tempo. Proszę odpocząć. Dwa dni później zdecydowałem się na wyjazd. Kilka lat temu kupiłem nieduży dom nad brzegiem jeziora Szostak w pobliżu małej miejscowości Pietrasze. Żadna rewelacja, podpiwniczony, dwa pokoiki, kuchnia, nieduży ogródek i to wszystko. Dach nie przeciekał, gaz, prąd. Czego więcej trzeba? Z żoną od dawna mi się nie układało i raczej była zadowolona, że znikam na trzy tygodnie. Chyba oboje stwierdziliśmy w myślach, że kilka dni rozłąki dobrze wpłynie na nasze samopoczucie. Zapakowałem kilka ciuchów, wyjąłem z garażu zakurzone wędki, wsiadłem w samochód i nacisnąłem pedał gazu. Przez pierwsze dwa dni bezustannie myślałem: "Co w firmie?" Wziąłem ze sobą telefon, tak na wszelki wypadek. Podczas jazdy przysięgałem sobie w duszy, że nie będę z niego korzystał. Bądź co bądź postanowiłem odciąć się od całego świata i po prostu odpocząć. Na pani Marioli polegam w stu procentach, wiem, że kiedy mnie nie ma, kobieta będzie trzymać wszystko w garści i da sobie radę. Jakimś cudem przezwyciężyłem w sobie chęć ingerowania w sprawy zawodowe. Najgorzej jednak było z jedzeniem. Byłem przyzwyczajony, że posiłki dostaje się na talerzu, więc miałem duży problem, żeby zorganizować coś samemu. W daczy brakowało lodówki, była tylko kuchenka gazowa. Chcąc codziennie jeść coś świeżego, musiałem każdego ranka deptać trzy kilometry do sklepu w Pietraszach. Oczywiście mogłem jeździć samochodem, ale zawziąłem się i postanowiłem w miarę możliwości z niego nie korzystać. Po kilku dniach nawet zaczęło mi się to podobać. Tamtejszy sklep też był niczym egzotyczna enklawa, trzydzieści metrów kwadratowych powierzchni, a można tam było dostać prawie wszystko. Pewnego dnia minąłem się w drzwiach z młodziutką panią akwizytor. Prześlicznie pachniała. Pomyślałem wtedy: "Najważniejsze w życiu są trzy rzeczy: kobiety, wino i śpiew". Żeby było śmieszniej, na drzwiach czerwonej yariski tej pani była reklama jakiejś firmy zajmującej się dystrybucją alkoholi. Pogoda dopisywała. Piękny, uroczy maj. Drzewa stawały się coraz bardziej zielone, powietrze łaskotało przepalone płuca. W dzień spacerowałem po lasach i łowiłem ryby. Kiepsko mi to szło, za to świetnie odpoczywałem. Wieczorem, kiedy słońce zaczynało się chować za horyzontem, przebierałem się w dres i wędrowałem na skraj miejscowości do baru Pod Trzema Dębami. Wypijałem kufel piwa na dobranoc i spacerkiem wracałem do domu. To dziwne, jakie człowiekowi przychodzą do głowy myśli, kiedy ma mnóstwo wolnego czasu. Wspominałem wesołe dni, gdy miałem naście lat i moim ulubionym zajęciem było kopanie piłki. Ciekawe, co się stało z tymi wszystkimi chłopakami? W ogóle pierwszego dnia, kiedy zobaczyłem, w jakich przyjdzie mi mieszkać warunkach, chciałem wsiąść w samochód i pojechać do Hotelu Gołębiewski w Mikołajkach, tylko czy ja bym tam wypoczął? Komfortowe warunki, błyszczące sztućce, sauna, basen i możni tego świata. Dobrze, że tego nie zrobiłem. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz myłem się wodą ze studni. Myłem się, do cholery, wodą, którą sam musiałem zaczerpnąć. To było to! Taka mała rzecz, a ile radości! W sobotę znowu ruszyłem na piwko skrajem ciemnego lasu, ale co się okazało? W każdą sobotę właściciel knajpki organizował ognisko. Niezły pomysł. Facet zarabiał na sprzedaży surowej kiełbasy, którą musiałeś sobie sam upiec. Fajnie. Postanowiłem zostać i zobaczyć, jak się bawią ludzie w mazurskiej pipidówce. Jaka dzieli ich przepaść od bankietów w kosztownych restauracjach, czym różnią się wygodne fotele od drewnianych pniaków znalezionych po wyrębie i właściwie o czym oni rozmawiają. Ja od lat dyskutowałem o pieniądzach, polityce, tworzeniu rynków zbytu i takich tam pierdołach. Nie miałem pojęcia, o czym oni mogą rozmawiać. Jakie mają problemy? Oprócz mnie i kilku innych letników pozostali to byli tubylcy. Nawiasem mówiąc, niesamowicie przyjaźni ludzie. Weseli, szczodrzy, otwarci, całymi godzinami potrafili mówić o rybach. O tym, które jezioro dobre, o jakiej godzinie najlepiej wędkować, o przynętach, jaka ryba jest smaczna. Fascynujące. Nieraz jadałem dary mórz i rzek, ale nigdy nie podchodziłem do tego w taki sposób jak oni.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Fantastyka, fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 130x210 |
Liczba stron: | 343 |
ISBN: | 978-83-7722-399-4 |
Wprowadzono: | 05.06.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.