Mary Henley Rubio twórczości Lucy Maud Montgomery poświęciła niemal trzy dekady, wykonując przy tym naprawdę ogrom rzetelnej pracy i dzięki temu, w moje ręce trafia cudowna opowieść o losach autorki "Ani z Zielonego Wzgórza" - ulubionej książkowej bohaterki mojego dzieciństwa, tym bardziej chcę bliżej poznać kobietę, która ją stworzyła.
Wczesna śmierć matki położyła się cieniem na dzieciństwie Lucy i pozbawiła ją poczucia bezpieczeństwa. Wychowano ją w sposób niezwykle surowy i szorstki, bez czułych słów czy gestów, których przecież małe dziecko tak bardzo potrzebuje. Cóż z tego, że była dobrze ubrana, skoro nikt jej nie kochał?
Celem jej babki było wychować ją na "kompetentną żonę". Pomimo tych wszystkich trudności, Lucy była niezwykle inteligentną, nad wyraz wrażliwą dziewczynką, obdarzoną niezwykłą pamięcią. Często nie mogąc się odnaleźć w rzeczywistości, uciekała w świat wyobraźni, potrafiąc tam tworzyć naprawdę piękne historie. W późniejszych latach, świecie zdominowanym przez patriarchat, przekonywała kobiety, że również one mogą robić karierę w medycynie czy prawie. Stała się również inspiracją dla młodych dziewcząt, które chciały zostać pisarkami. Myślę, że jej rola w uświadamianiu kobiet, że one też się "nadają, mogą i potrafią", była nieoceniona.
"Narody rosną w oczach świata nie tyle za sprawą pracy swoich mężów stanu, ile za sprawą artystów".
Wykształcenie i niezależność były dla niej zawsze sprawą priorytetową i choć rozpoczęła pracę w wymarzonym zawodzie i odnajdywała się tam znakomicie, to i tak swoją duszę oddała pisaniu. W czasach, w których żyła, pokutowało przekonanie, że: "kobiety mają mniejszą pojemność mózgu od mężczyzn, a nadmiar edukacji przepłacają zdrowiem psychicznym i fizycznym". Ciężko w takich warunkach tworzyć kobiecie cokolwiek i
choć "Ania z Zielonego Wzgórza", (która w zamyśle Autorki nie miała być wcale książką dla dzieci), zdobywa natychmiastowe uznanie, jej droga do zaistnienia w literackim świecie i do stania się autorką bestsellerów, z pewnością nie była usłana różami. Oj nie była.
A jak wyglądało jej życie prywatne?
Marzyła o małżeństwie pełnym miłości, które da jej niezachwianą pewność, że może na kimś polegać i o tym, by stworzyć szczęśliwy dom, a w mężu odnaleźć prawdziwego towarzysza życia. Dlaczego więc zdecydowała się dzielić życie z człowiekiem, którego nie kochała? Jako żona pastora zajmowała się prowadzeniem szkółki niedzielnej i innymi sprawami kościoła. Parafianie odbierali Maud jako przyjazną, dowcipną, uprzejmą i wytworną kobietę, która umie zachować się w towarzystwie. Od razu zapadła im w serca, a i ona polubiła większość z nich. Dowcipna, wesoła, z niezwykłym talentem organizacyjnym, potrafiła mobilizować do działania. Odnajdywała radość w drobnostkach; kwiaty i warzywa we własnym ogrodzie, przygotowywanie deserów na kościelne spotkania towarzyskie, przyglądanie się farmerom podczas żniw, czytanie książek, pisanie, fotografowanie i słuchanie mruczenia kota. Matką została dość późno, ale dzięki tej roli odkryła nieznaną dotąd radość i miłość, choć również niepozbawioną trosk. Mary Henley Rubio na blisko 700 stronach kreśli portret naprawdę niezwykłej kobiety, która chyba właściwie na żadnym etapie swojego życia nie zaznała prawdziwego szczęścia. Od dzieciństwa pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, przez większość życia musiała znosić uczucie, że żyje w domku z kart, który w każdej chwili może się rozpaść. Wyszła za mąż za człowieka, którego nękały nawracające problemy psychiczne, które powodowały, że ani w życiu domowym, ani w kwestiach finansowych, nie stanowił on wsparcia dla swojej żony. W pojedynkę stawia czoła życiu, które jest dla niej pełne niezwykle trudnych doświadczeń. Walcząc z samotnością i izolacją, wstydem i lękiem, popada w bezsenność i depresję i nakłada maskę, częściej niż by chciała. Jedynie dzienniki, które pisze, stanowią pewną stałą jej codzienności, są jej towarzyszami i przynoszą ulgę. Ta biografia z pewnością stanowi świadectwo losów niezwykłej kobiety, która swoją postawą daje przykład, że jeśli czegoś bardzo się pragnie i ma się sprecyzowane jasno cele, to można je osiągnąć, bez względu na okoliczności. Historia życia tej kobiety uświadamia nam również wielką moc drobnych rzeczy w naszym życiu.
Pierwszy raz mierzę się z napisem recenzji biografii i przyznam szczerze, że nie jest to łatwe zadanie. Postać musi fascynować, bo czytanie o życiu jednego bohatera przez 700 stron nie jest proste. Wartością dodaną tej historii, z pewnością jest jej piękna oprawa i ilustracje znajdujące się w środku. Objętość tej lektury stanowi niezaprzeczalny fakt, że jej autorka wykonała na jej rzecz kawał gigantycznej pracy, co z pewnością zasługuje na uznanie, natomiast osobiście uważam, że pewne wątki można by pominąć. Ten natłok, moim zdaniem, często zbędnych informacji, spowodował, że oprócz fragmentów, które czytałam z naprawdę dużym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy pojawiły się też takie momenty, które nie budziły mojego zainteresowania. Nie zmienia to jednak faktu, że biografia Lucy Maud Montgomery zawsze będzie dla mnie miała wartość sentymentalną i jestem ogromnie szczęśliwa, że zajmie honorowe miejsce na mojej biblioteczce - obok cyklu "Ani z Zielonego Wzgórza".
"Maud przeżyła większość życia jak jej wybuchowa mała bohaterka, Ania, pomiędzy wzlotami wyobraźni a "otchłanią rozpaczy".
I w tym momencie nie sposób nie zadać pytania: "Czy Lucy Maud Montgomery wykreowała postać Ani na swoje podobieństwo"?
Jej życie z pewnością dalekie było od ideału,
zawiłe relacje rodzinne, procesy sądowe z wydawcą, problemy zdrowotne ? to tylko część wyzwań, z jakimi przyszło zmierzyć się pisarce. Między twarzą, którą pokazywała światu, a tym, co tłumiła w środku, była ogromna różnica. Za żadną cenę nie chciała jednak burzyć swojego publicznego wizerunku odnoszącej sukcesy sławnej autorki. To, co nie budzi żadnych wątpliwości, to fakt, że to była naprawdę trudna droga na szczyt i że twórczość Lucy Maud Montgomery kocha cały świat.
Opinia bierze udział w konkursie