Są w życiu takie momenty, kiedy wydaje się nam, że już gorzej być nie może. Zdarza się, że w takich momentach życie pokazuje nam, jak bardzo się myliliśmy.
?Hej, serce. Słyszysz mnie? Wypowiadam ci wojnę?.
?On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce??
Już na samym początku książki autorka zafundowała mi wielkie ?wow?, zaciekawiła mnie do tego stopnia, że przeczytałam książkę w jeden dzień.
Bohaterowie książki są idealni, wyraziści, konsekwentni. Ciężko mi było utożsamić się z bohaterką, ponieważ nigdy nie znalazłam się w jej sytuacji, nawet sobie nie wyobrażam jaką silną osobą trzeba być, żeby się nie załamać w jej sytuacji.
Powinnam teraz pisać pochwały pod adresem Ridgea jednak mimo że on był kluczową postacią w tej powieści to jego dziewczyna Megan sprawiła, że książkę czytałam jednym tchem. I szczerze nie spodziewałam się szczęśliwego zakończenia.
Warren jest postacią ewoluującą, jest osobą, którą postrzegałam jako mało znaczący ozdobnik tej powieści. Tutaj też autorka mnie zaskoczyła i pokazała, że nie należy oceniać książki po okładce, ponieważ ta postać okazała się moją ulubioną.
Beznadziejne sytuacje mają to do siebie, że cokolwiek by się robiło, jakiekolwiek podjęłoby się działania, zawsze jest źle. Czytając ?Maybe someday? byłam pewna, że jedynym wyjściem będzie dramat, jednak autorka zdobyła moją sympatię tym, że potrafi zaskoczyć czytelnika. Colleen Hoover pokazała mi, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje, a miłość potrafi mieć wiele odcieni i nie wszystkie są tak piękne, jak być powinny.
Kupując książkę, otrzymujemy również dostęp do utworów w niej zawartych. Przyznam się, że nie chciało mi się bawić w pobieranie odpowiedniej aplikacji na telefon i słuchanie utworów podczas czytana, tak jak sugerowała to autorka... i wiecie co? Teraz tego żałuję. Przesłuchałam te utwory, już po przeczytaniu powieści. Okazało się, że idealnie oddają jej klimat. Pozwalają się wczuć w książkę, tak mocno, jak nigdy dotąd.
?Maybe someday? jest nie tylko doskonałym romansem lub świetną powieścią obyczajową, to książka, która uczy życia, miłości i radzenia sobie nawet w najgorszych momentach.
Opinia bierze udział w konkursie