Po ?Mexican Gothic? Sylvii Moreno - Garcia sięgnęłam z ciekawości, choć powieść grozy, bo do takiego gatunku należy wspomniana przeze książka, nie jest moim ulubionym. No cóż, czasami trzeba wyjść ze swojej strefy czytelniczego komfortu. A po lekturze mam chyba mieszane odczucia, ale do rzeczy. Otóż Noemi zostaje przez ojca z misją, aby dowiedzieć się, czy wszystko w porządku u jej kuzynki Cataliny, która niedawno wyszła za mąż i wyjechała do jego posiadłości. Rodzinę zaniepokoił dziwny, tajemniczy list, który do nich wysłała. Noemi wyrusza więc na meksykańską prowincję i dociera do Wysokiego Zamku, wielkiego, ponurego domostwa, należącego od pokoleń do rodziny Doyleów. Już pierwsze wrażenie nie należy do przyjemnych. Nic dziwnego, Wysoki Zamek nie jest sielankowym miejscem. Ogromne, ciemne pokoje, z zamkniętymi na głucho okiennicami, mroczne korytarze, wilgoć, zapach kurzu i jeszcze wyraźniejszy stęchlizny. Dziwne to miejsce, wywołujące dreszcz niepokoju, z jeszcze dziwniejszymi, budzącymi lęk mieszkańcami. Noemi doświadcza coraz bardziej przerażających wrażeń, odkrywając powoli i w dramatycznych okolicznościach makabryczną prawdę tej posiadłości, a co za tym idzie, rodzinie Doyleów?.. Ta mroczna, klimatyczna, pełna tajemnic historia wyraźnie dzieli się na dwie części, pierwsza spokojniejsza, wprowadzająca powoli w drugą część książki przypominała mi nastrojową, melancholijną ?Rebekę? Daphnie du Mauriac. W drugiej zaś akcja gwałtownie przyspieszała, atmosfera gęstaniała od tajemnic, koszmary senne stawały się jawą, a dom osaczał Noemi i nas - czytelników. Im dalej w las, tym więcej ? grzybów, można by powiedzieć. Kto przeczytał ?Mexican Gothic? ten wie, o czym piszę! I ta druga część wywołała u mnie nie tylko przerażenie, ale wręcz obrzydzenie. Owszem, początkowo czytałam książkę z zainteresowaniem, podobała mi się postać Noemi, nietuzinkowej, upartej kobiety, a także delikatny, wrażliwy Francis. Inni bohaterowie też byli wyraziści, chociażby oschła, surowa, bezduszna Florence, na pozór miły i sympatyczny mąż Cataliny - Virgil czy wreszcie budzący grozę senior rodu - Howard Doyle. Nie podobało mi sie natomiast zakończenie powieści. Uważam, że nie za bardzo przystawało ono do całości książki, jej gotyckiego, dusznego klimatu. Chyba spodziewałam się bardziej prozaicznego wyjaśnienia tajemnic ponurego Wysokiego Zamku. Polecam jednak ?Mexican Gothic? wszystkim lubiącym powieści grozy, bo to dobrze napisana książka, z wciągającą fabułą i przerażającymi rodzinnymi tajemnicami w tle.
Opinia bierze udział w konkursie