"Często czułam się, jakby moje życie po prostu działo się obok mnie, a ja nie miałam na nie wpływu."
"Miało być na zawsze" to kontynuacja losów Finley oraz Logana, bohaterów książki "Tylko na chwilę.
To jak wiele musieli przejść bohaterowie w przeszłości, umocniło ich miłość, która sprawiła, że mają cudowne dzieci i kochającą rodzinę. Wszystko zaczyna się układać. Jest tak, jak być powinno. Nie spodziewają się tylko, że sielanka nie może trwać wiecznie. Przeszłość ponownie puka do ich drzwi. Strach, obawy przed tym, co będzie, powróciły. Tylko tym razem nie tylko ona jest w centrum uwagi, ale także jej rodzina, która znajdzie się w niebezpieczeństwie. Musi chronić ich za wszelką cenę. Jest zdolna do poświeceń. Jest w stanie zrobić wszystko, aby przeszłość ponownie jej nie zniszczyła. Tylko czy wystarczy jej siły, aby z tym walczyć? Logan będzie dla niej wielkim wsparciem. Spotkają na swojej drodze przeciwności, które ich próżnią. Czy walka okaże się zwycięska? I kto próbuje zniszczyć ich spokój?
"Miało być na zawsze" to opowieść o tym, że przeszłość nie zawsze o nas zapomina. Nawet po kilku latach trzeba stoczyć z nią ponowną walkę, aby odkryć, kto okaże się silniejszy. My czy nasz przeciwnik. Szanse nie zawsze będą wyrównane, ale zwycięstwo będzie miało słodki smak.
Muszę przyznać, że relacja pomiędzy bohaterami była niezwykle zmienna i nieprzewidywalna. Wiele razy zostali wystawieni na próbę, mimo że tworzyli szczęśliwą rodzinę, ale komuś wyjątkowo zależało, aby ich poróżnić. W końcu samotna kobieta byłaby łatwiejszym celem do zdobycia. Była między nimi ogromna chemia, ale pojawiła się też niepewność, zwątpienie w siebie i we własne uczucia.
Najlepsze było godzenie się pomiędzy nimi w pomieszczeniu, które muszę przyznać, mnie zdziwiło, ale rozbawiło jednocześnie. Do teraz pamiętam każdy szczegół. Gdzie to było? Tego wam nie zdradzę, ale sięgając po książkę, sami to odkryjecie.
Autorka po raz kolejny stworzyła historię, która dla mnie jest fenomenem. Wiem, mówię tak przy każdej jej książce, ale nic nie poradzę na to, że jestem nią wręcz zachwycona. Jest to historia, która trzyma nad w niepewności, ale także wywołuje wiele emocji, które nie opuszczą nas do ostatniej strony. Będą łzy, złość, żal, zwątpienie, ale także radość, która w końcu na nowo zacznie pojawiać się w ich życiu. Wiele razy będziecie mieli ochotę mocno potrząsnąć bohaterami, aby się opamiętali. Ponownie będziemy mogli wrócić do bohaterów, których mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie tej historii. Dowiecie się co u nich słychać, ale także będziecie z uwagą patrzeć na ich dłonie, bo nigdy nie wiadomo, z której strony czai się wróg.
W tym miejscu właśnie zaczyna się najlepsza część. Iga wiele razy mnie zmyliła. Kiedy byłam już pewna, kto stoi za tym wszystkim, ona mnie zaskakiwała i kierowała podejrzenia na kogoś innego. Miałam już po prostu mętlik w głowie, ale było to też niezwykle przyjemne móc zabawić się w Sherlocka i dojść do sprawcy tego zamieszania. Jak możecie się domyślać lub też nie, to nie doszłam, do tego, kto odważył się naruszyć ich spokój. Nie spodziewałam się totalnie tej osoby. Byłam w szoku, ale pokazuje nam to, że autorka potrafi do ostatniej strony ukryć to, jaka okaże się prawda. Każdy smaczek, który odkrywamy, każdy szczegół to już samo w sobie jest najlepszą zabawą.
Jak zakończy się ta książka? Tego wam nie zdradzę, ale możecie być pewni, że podczas czytania nie będziecie mogli narzekać na nudę, bo autorka wam to uniemożliwi.
Dla tych, którzy jeszcze nie znają pióra autorki, powiem tylko tyle, że nie wiem, na co czekacie. Piszę tak świetnie, że przeczytanie książki, to tylko kwestia kilku godzin, a emocje, jakie będą wam towarzyszyć, nie opuszczą was przez kilka następnych dni. Lekkie pióro, pojawiający się humor, czyli cięte wypowiedzi autorów i do tego ludzkie zachowania. Sprawiają, że właśnie takich książek chciałoby się czytać jeszcze więcej.
Opinia bierze udział w konkursie