Aż ciśnie się na usta, żeby powiedzieć: "Dzięki Bogu!", w końcu któreś wydawnictwo zdecydowało się wznowić "Miasteczko Middlemarch"! Co prawda, nie czytałam wcześniej tej książki, ponieważ jest praktycznie nie do zdobycia. Zależało mi na wydaniu Prószyńskiego, ale za te pojedyncze egzemplarze, jakie możemy znaleźć na Allegro musielibyśmy zapłacić jak za zboże. Dzięki, MG! :)
"Miasteczko Middlemarch" to bardzo obszerna powieść, wydana w dwóch tomach po około 500 stron każdy. W przypadku takich utworów trudno jest określić, o czym one są. Zanim ktoś sobie pomyśli, że jestem nienormalna, bo nie wiem, o czym czytam, spieszę z wyjaśnieniem: nawet omawiając "Lalkę" Bolesława Prusa, która jednak liczy sobie mniej stron niż "Miasteczko Middlemarch", niekoniecznie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić główny temat powieści. "Lalka" dla każdego jest o czymś innym. Z "Miasteczkiem Middlemarch" jest podobnie.
Akcja powieści toczy się w latach 20. XIX wieku w Anglii. Posługując się malowniczymi opisami miasteczka Middlemarch i jego mieszkańców, George Eliot obrazuje czytelnikom całą panoramę ówczesnego świata. Porusza wiele problemów, dylematów moralnych i ustami bohaterów snuje filozoficzne rozważania o życiu i śmierci. Proza dnia codziennego przeplata się ze zmysłowymi uniesieniami i zagadkowymi, nieraz tragicznymi losami człowieka. To, co najbardziej lubię w wielkich klasycznych powieściach to mnogość ścieżek interpretacyjnych, ludzkich namiętności, próby dookreślenia, czym jest dobro, a czym jest zło. Czytając takie rzeczy, człowiek uświadamia sobie, że ludzkość zmienia się tylko pozornie. W rzeczywistości nadal rządzą nami takie same mechanizmy, jak ludźmi żyjącymi dwieście lat temu - nawet jeśli mowa o tych, którzy nie są naszymi rodakami. Myślę, że trud włożony w czytanie "Miasteczka Middlemarch" (nie jest to bowiem łatwe zadanie), zostanie każdemu wynagrodzony, ponieważ każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Jeżeli lubicie powieści wiktoriańskie, z charakterystycznym klimatem, napisane kunsztownie i ze smakiem, "Miasteczko Middlemarch" jest dla Was! Mimo kilku dłuższych, nieco nużących fragmentów, uważam, że warto sięgnąć po ten klasyk i rozpływać się nad jego artyzmem. Serdecznie polecam!