Genialny, wielki reportaż o Polsce mniejszych miast. Reportaż po historiach miejsc i ludzi. Filip Springer olśniewa swoim projektem, który rozpoczął w internecie, a "Miasto archipelag" zasługuje na wszelkie pochwały. Autor wyrusza w podróż po 31 miastach, które po reformie administracyjnej z 1999 roku straciły status stolicy województwa, a tym samym znaczenie na mapie Polski. Jedne miasta, społeczności poradziły sobie z tymi zmianami lepiej, drugie gorzej... Trzydzieści jeden miast kilkadziesiąt zajmujących, chwytających za serce opowieści ? opowieści o miastach mniejszych i większych, wszystkich jednak w jakiś sposób doświadczonych przez historię. Z tych kontrastów, punktów wspólnych wyłania się obraz Polski ? Polski pięknej, Polski pasjonującej, Polski cały czas czekającej na odkrycie, Polski niedocenianej.
"Miasto archipelag" to książka o której usłyszałam już kilka miesięcy temu i od tego czasu bardzo mnie ciekawiła. Jej lektura przerosła jednak moja najśmielsze oczekiwania... nie spodziewałam się historii przedstawionych tak zgrabnie, tak wielkiej roli człowieka w nich zawartych, podejścia do historii bez patetyzmu czy też z uwzględnieniem politycznych sympatii i antysympatii. Filip Springer przedstawia. Nie ocenia. Oddaje głos bohaterom. Pokazuje co to znaczy być dobrym reportażystą. Pokazuje, że nic nie jest czarno - białe, także czasy PRL-u... Jego książka przywodzi mi na myśl reportaże Mariusz Szczygła, a więc literaturę najwyższej klasy. Poznaje historie miejsc i ludzi ? zaznajamia czytelnika z ważnymi dla tych małomiasteczkowych i wielkomiastowych społeczności, wydarzeniami. Stara się odnaleźć klucz do zrozumienia..., ale co najważniejsze "Miasto archipelag" to fascynująca historia, podróż po różnych obrazach życia w Polsce, polskiej mentalności ? nadziejach i troskach w niej ukrytych.
Przejechał całą Polskę, od Słupska po Krosno i od Suwałk po Wałbrzych... pragnął zobaczyć jak się dzisiaj żyje w tych niezwykle ważnych miastach kiedyś oraz usłyszeć jak żyło się kiedyś. Czasami jego historia sięga nawet dwieście lat wstecz. Rozmawia z ludźmi o różnych pozycjach społecznych ? z aktywistami, przedsiębiorcami, politykami, artystami, zbieraczami puszek. Zagląda do warsztatów, barów, urzędów, muzeów, fabryk, przedsiębiorstw, McDonaldów, na dworce, przechodzi koło niejednej Biedronki i słucha ludzkich historii. Historii pełnych trosk, marzeń i zaprzepaszczonych nadziei, ponieważ reforma administracyjna z 1999 roku złamała niejedną społeczność, doprowadziła do upadku niejednego miasta w Polsce, które pozostają jedynie reliktem swojej dobrej przeszłości. Teraz w najlepszym wypadku pełnią funkcję miasta starszych ludzi czy też noclegowni... Niektóre z nich nie mają nawet połączenia z miastami wojewódzkimi. Budynki straszą swoim stanem, a ludzie uciekają..., bo wiedzą, że nic dobrego nie może ich spotkać. Są jednak także tacy, którzy chcą zostać, chcą inwestować, chcą rozwijać siebie i miasto w którym dorastali. Liczą na jeszcze jedną szansę. A jednak wiele z tych miast popada w ruinę... budżety wojewódzkie i powiatowe bywają bowiem nieubłagane.
"Miasto Archipelag" to zachwycający reportaż i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Autor pokazuje klasę, umiejętności pisarskie i reporterskie. To kilkadziesiąt pięknych, chwytających za serce historii, które są niezwykle ciekawe. Tym bardziej, że wykraczają poza to co jest dzisiaj. Autor ukazuje Polskę mniejszych miast z reporterskim zacięciem, a jednak stara się nie wydawać wyroków. "Miasto archipelag" jest ciekawą, bardzo fascynującą historią wzbogaconą zdjęciami zrobionymi przez samego autora. Wciąga, intryguje i skłania do refleksji. Moje rodzinne miasto znajduje się na obecnej liście stolic województw..., a jednak książka Springera zmusiła mnie do spojrzenia na nie jako na swoją małą ojczyznę. Spojrzenia z pytaniem: Dokąd zmierza moje miasto? Co się w nim zmieniło? Jakie jest i jacy są ludzie w nim mieszkający? Książka Filipa Springera ukazuje jak duże znaczenie w obecnych losach miast ma ich historia ? często trudna, wojenna, żydowska. Nie boi się przy tym ukazywać uprzedzeń w nich drzemiących, stereotypów ich dotyczących... Springer nie przechodzi także obojętnie obok ludzkiej mentalności. Niektórzy z rozmówców Springera są dumni z miasta, w którym mieszkają. Częściej jednak przemawia przez nich żal za utraconą pozycją, niepewność jutra, bezsilność, chęć ucieczki do większego, rozwijającego się miasta. Miasta, w którym jest życie, a nie jedynie niszczejące budynki, niedokończone inwestycje... Wydźwięk książki Springera jest z jednej strony przygnębiający, z drugiej niesie jednak odrobinę nadziei, ponieważ są jeszcze ludzie, którym zależy na miastach należących do polskiego "marginesu". Miastach, które często źle się kojarzą lub nie kojarzą się w ogóle.
"Miasto archipelag" jest ważną pozycją dla zrozumienia Polski, jej różnorodności i niejednoznaczności, dla polskiego reportażu.