Czytelniku! Na okładce "Między czernią a bielą" widzisz dwie czarownice, a pomiędzy nimi niewinną dziewczynę. Myślisz sobie zapewne, że to będzie prosta fantastyczna historyjka o walce dobra ze złem. A guzik prawda! Nic tu nie jest czarno-białe, no chyba że z nazwy.
Podobno to nie tylko jedyna, ale i pierwsza powieść Mai Bartniak. Nie chcę w to wierzyć, bo ta książka spokojnie mogłaby stać na półce obok starych wyjadaczy polskiej fantastyki. Świat przedstawiony swoim rozmachem przypomina królestwa z serii Martina "Pieśń lodu i ognia", a magia kojarzy mi się z tragiczną sytuacją znaną z "Władcę pierścieni". Magia, która jest niebezpieczna, potężna, może doprowadzić do szaleństwa lub śmierci, a związana jest z konkretnym artefaktem. Wymienione tytuły przyszły mi na myśl do porównania, ale to nie znaczy, że wydarzenia z książki Bartniak są kalką któregoś z popularnych klasyków. To wyjątkowa, wielowątkowa, świeża i bardzo ciekawa historia.
Powieść jest długa, ale się nie dłuży. Ani razu nie poczułam się znudzona, autorka świetnie wyważyła wszystkie wydarzenia. Spokojnie można by te 900 stron podzielić na osobne tomy i nawet jeszcze coś do nich dodać, bo ta narracja cały czas trzyma poziom i hipnotyzuje do tego stopnia, że czytelnik czyta i czyta bez zmęczenia, tym bardziej że akcja dzieje się jednocześnie w kilku miejscach. Nie jestem zadowolona tylko z jednej rzeczy i to przez nią ocenę obniżyłam o jedną gwiazdkę.
Według mnie postacie nie różnią się od siebie wystarczająco wyraźnie. Jest kilka osób w tym samym wieku i tak podobnych do siebie, że gdyby zamazać ich imiona na stronie, to nie wiedziałabym, o kogo chodzi. Również zdarzało mi się zapominać, skąd pochodzą, a przecież wprowadzając różne rasy i rywalizujące ze sobą królestwa, można było tak to dobrze wykorzystać! Zabrakło mi takiej dobrej, wplecionej w powieść charakterystyki, szczególnych cech, które byłyby podkreślone w kilku miejscach, żeby na słowo "Elf" albo "Dumy" w mojej głowie już się rysował konkretny obraz.
Polecam i tak, szczególnie fanom fantastyki. Naprawdę warto przeczytać!
Opinia bierze udział w konkursie