- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nowała w tym sennym miasteczku. Obdrapane mury, doniczki z pelargoniami, kable wiszące na zewnątrz, talerze anten satelitarnych, koty. Na początku myślałem, że to arabskie miasto, ale było za dużo kwiatów, a za mało śmieci, które wiatr lekko rozwiewał; ja lubię bardzo, jak wiatr rozwiewa śmieci na ulicach. I to we śnie. Podniszczone tropikiem domy, ale nie ruiny. Zaniedbanie pośrednie to było, śródziemnomorskie. Nie tak wielkie jak w Egipcie czy Algierii, ale większe niż na Malcie czy w genueńskich Włoszech. I ta dominująca w śnie piaskowa żółtość murów; takiej żółci nie ma w Grecji ani w Turcji. - To gdzieś indziej się dzieje, to nie u mnie - szeptałem cicho do siebie. Z jednego z domów podrywał się gołąb i frunął w lazurowe niebo. Trwało to ze trzy sekundy. Trzymał w dziobie kawałek chleba. Potem uliczką przechodził ksiądz. Czarny ksiądz bez brody. Wygolony; zachodni, nie wschodni; ale też południowy, nie północny. Katolicki, nie grecki ani pastor żaden szwedzki - na bank. W żadnym momencie nie mogłem dobrze dojrzeć jego twarzy, wszystko było cały czas lekko zamazane, ale to normalne, to przecież sen, prawda? Ten ksiądz przechodził koło domu, na którym była tabliczka z nazwą ulicy, na balkonie w stylu ,,Romea i Julii" pojawiała się wtedy młoda dziewczyna; trzymała w dłoni kiść ciemnych winogron. Dziewczyna machała do księdza, który coś jej odkrzykiwał ze śmiechem, a potem znikał za rogiem uliczki, w podcieniach jakby. Dwadzieścia sekund, może trochę mniej. I potem cisza niewiarygodna, o natężeniu możliwym tylko we śnie, i zaraz muzyka. Króciutka, trzy-cztery akordy na skrzypcach. Tam, w tle tego snu, ta tam, w tle jakby szepty, kroki, westchnienia. Jakby ktoś zabłądził, zaplątał się w tym miasteczku, w mojej sypialni aleksandryjskiej albo w obrazach Giorgia de Chirica, bo to tak właśnie wyglądało, ten sen. Jak z obrazu Chirica. Tak, tam stał jakiś mężczyzna, od razu nazwałem go ,,zagubionym wędrowcem", właściwie nie nazwałem, ale odczułem go tak. Stał w podcieniach. Tak, widzę go teraz wyraźnie, mimo że prawdopodobnie nie śnię, tylko piszę te słowa dla ciebie. Tak, stoi tam; to mężczyzna w średnim wieku, ubrany w elegancki garnitur i kapelusz. Rozgląda się trochę bezradnie dookoła. Wyciąga z kieszeni białą chustkę i ociera nią czoło. Upał. Pociąg daleko, pociąg daleko, gwizd przeciągły zawisł w powietrzu jak akord skrzypcowy Schö Dziewczynka z hula-hoop przebiega przez wąską uliczkę. Nieruchoma sekunda. Opustoszały upał południowego miasteczka z domami o żółtych ścianach. Długie martwe cienie. Ostre śródziemnomorskie słońce, mistero e malinconia di una strada [1]. Co ukocham, jeśli nie tajemnicę? Tak napisał na jakimś obrazie. On, Chirico. Potem zbliżałem się do jednego z tych domów, coś mnie zbliżało właściwie, jakaś siła tajemnicza, wchodziłem do tego miasteczka, do snu. I zaglądałem przez okno. Przez uchyloną drewnianą okiennicę. Widziałem małe patio, pełne doniczek z kwiatami, i jakiegoś starego faceta, odwróconego tyłem do mnie. Siwe włosy, pochylony kark, bose stopy pod krzesłem. Pisał na komputerze chyba. Nie wiem, to tak szybko się działo, zamazane, zamazane Znowu muzyka skrzypiec. Kot wychodził zza doniczek i ocierał mu się o nogi. Nie widziałem twarzy człowieka przy komputerze, słyszałem tylko jego cichy głos, kiedy wołał kota: - Kot zaczynał mruczeć i ocierał mu się o nogi jeszcze bardziej intensywnie. Słyszałem jego motorek w gardle. Potem znowu ulica. Gorąco, wiatr morski i ta tabliczka z nazwą ulicy. Zbliżałem się do niej, coś mnie do niej zbliżało i zawsze, kiedy już-już chciałem odczytać nazwę ulicy, budziłem się. Potem wstawałem. Było po wszystkim. Po śnie. Wiedziałem, że muszę cierpliwie czekać na następny raz. Myślałem, jak przedłużyć trwanie w tym śnie. O jedną-dwie sekundy. To by mi pozwoliło odczytać nazwę ulicy. Wiedziałem, że to może dużo dać. Język. Nazwa ulicy naprowadzi mnie na kraj. Będzie rue albo via, albo sokak, to gdzieś tu, to nie będzie sharia, nie, nie, za dużo kwiatów, ksią Nazwy poszukam w internecie, wkleję w grafikę, może trafię na to samo miasteczko, może na tę samą uliczkę, moż Potem jednak wyjechałem na Północ. Musiałem. Ale sen powracał. Przypisy: [0] ,,Nie powracaj do snu", tł. Nuria Zacharewicz. [1] (wł.) - Tajemnica i melancholia ulicy. Copyright (C) Piotr Ibrahim Kalwas, 2013 Copyright (C) Anna M. Koźbiel i Adam Walas, 2013 - ilustracje Copyright (C) wydawnictwo JanKa, 2013 Opracowanie graficzne i projekt okładki (Anna M. Koźbiel i Adam Walas) Redakcja Jan Wiśniewski Korekta Dorota Grzywacz Konwersja MJK ISBN 978-83-62247-25-7 Wydanie I Pruszków 2013 Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Wydawca JanKa ul. Majowa 11/17 05-800 Pruszków
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść filozoficzna |
Wydawnictwo: | JanKa |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 224 |
ISBN: | 978-83-62247-24-0 |
Wprowadzono: | 08.05.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.