Rosalinda Alice Shannon utknęła w toksycznej relacji ze swoim obecnym szefem, z którym kiedyś połączył ją romans zanim została jego asystentką.
Victor Reyes to człowiek wpływowy i bogaty. A przede wszystkim zły do szpiku kości. Zrobi wszystko aby Rose chodziła jak w zegarku.
Kiedy Rose wydaje się, że utknęła ma dobre, na jej drodze staje przystojny milioner. Jacob Henderson to ucieleśnienie marzeń każdej kobiety. A on zwrócił uwagę na kobietę, która nie obraca się w jego świecie.
Dlaczego Rose tak intryguje Jacoba? Co zrobi Victor? Do czego się dopuści? Czy Rose będzie bezpieczna?
Tytuł debiutu "Milioner i ona" nasuwa na myśl historię Kopciuszka. I po prawdzie coś z niego w tej książce jest.
W powieści praktycznie od samego początku czuć emocje. Z każdą kolejną stroną kumulują się i nabierają pożądanego kształtu.
Jacob i Rose to postacie o pięknej duszy. Charakter wręcz podręcznikowy. I mimo kilku słabszych scen wyszli bardzo fajnie. A słabsze chwile dodały im realizmu i pokazały, że że nawet kryształ może mieć skazę.
Victor to bohater, który od pierwszego spotkania testował moją cierpliwość. Ta postać była zła i okrutna. Bardzo dobrze utrzymana w ryzach i nieprzekoloryzowana. Aczkolwiek były chwile, kiedy akcje z jego udziałem były dla mnie przekombinowane. Nie zostały rozbudowane skoro już się pojawiły - a szkoda, bo dałoby to więcej sensacji, która była de facto fajna ale za mało emocjonalna.
Rozwój sytuacji między Rose i Jacobem zdecydowanie był ekspresowy. Może nawet zbyt szybko, bo uważam że powinno został dodane kilka scen pokazującą ich wzajemną fascynację zanim zaczęły padać takie poważne deklaracje. Tak poza tym u nich to nie mam zastrzeżeń.
I jeszcze kilka zastrzeżeń. Pierwsze dotyczy bezpieczeństwa. Jacob jako miliarder powinien mieć odpowiednią ochronę. Nie mówię tu o ludziach, bo to było ale o monitoringu. Uważam, że to spora gafa bo wyszło na to, że nie jest bezpieczny i w każdej chwili ktoś sobie może wejść do niego jak do siebie i wziąć co tylko dusza zapragnie.
Drugie natomiast dotyczy ojca głównego bohatera. Nie zrozumiała dla mnie było tak gwałtowna zmiana frontu. Był na nowy, akcja potwierdziła to a za sekundę milusi aż sztuczny. Chyba, że w drugiej części jeszcze pokaże na co go stać.
Aurorka ma fajny i lekki styl. Pomysł na debiut był trafny a historia Rose i Jacoba bardzo romantyczna. Kilka niedociągnięć spowodowało, że moja ocena całości trochę opadła ale finalnie nie było tak źle. Lekturę czyta się szybko i sprawnie. Podobała mi się i uważam, że jest warta uwagi.
Polecam
Opinia bierze udział w konkursie