- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ego krewniak przysłał z Ziemi Świętej ogiera i kilka klaczy z tamtejszych hodowli. Waż No dobrze, niech ci będzie Libelle. Może i masz rację, że w tym kraju nikt nie zdoła jak należy wymówić jej imienia w mojej mowie. - Może prócz chłopów, którzy pozostali tutaj jeszcze po Słowianach i coś tam mówią w tym szeleszczącym języku. To tak jak z waszym imieniem, panie. Służę wam prawie rok, a wciąż nie umiem wypowiedzieć - Władysław - rzucił z lekką irytacją książę. - Już wolę, jak się nie męczysz, tylko nazywasz mnie Ladislawem. Ladislaw i Libelle - zamruczał i przymknął oczy, smakując zbitkę dźwięków. - Libelle i Wiesz, że to całkiem ładnie brzmi? Może nie tak jak Tristan i Izolda, ale jednakowoż pięknie. Giermek przyglądał się panu ze zmarszczonymi brwiami. Książę patrzył na arabską klacz, jakby miał przed sobą nie kobyłę, lecz piękną niewiastę. To znaczy nie było oczywiście w tym spojrzeniu grzesznej pożądliwości, ale na pewno niekłamany zachwyt. Ale też młodzieniec musiał przyznać, że było się czym zachwycać. Kopyta drobiły niecierpliwie nawet teraz, kiedy klacz była już spokojna, szczupłe, ale mocne pęciny grały przy każdym ruchu, pyszna pierś napinała się, a zad zataczał drobne łuki. Wyglądała, jakby tańczyła w rytm melodii, którą słyszała tylko ona. Rudolfowi kojarzyła się z linoskoczkiem widzianym podczas ostatniego jarmarku pod zamkiem. Było to zresztą niedaleko od błonia, na które wyprowadzali Libelle. Szczupły, chudy wręcz mężczyzna rozciągnął linę między murem a samotnym, starym dębem, jedynym pozostawionym ze wszystkich drzew w bliskości twierdzy Altenburg. Podczas budowy oszczędzono go, bo już wtedy był wiekowy, a rządca stwierdził, że jeden, choćby i najgrubszy pień nie zagrozi obronności. Wkroczył więc linoskoczek na sznur i zaczął chodzić wysoko nad ziemią od muru do drzewa. W pewnej chwili zerwał się wiatr i odważny akrobata musiał zatrzymywać się i balansować ciałem, żeby zachować równowagę. Wyglądał wówczas bardzo podobnie do tańczącej w miejscu klaczy. - Tristan i Izolda - powtórzył Rudolf za panem. - Tylko się nie zakochajcie w tej wschodniej piękności, bo to już by był grzech śmiertelny. - Bodaj ci jęzor usechł, złośliwcu! - zaśmiał się książę. - Że też takie wszeteczeństwa przychodzą ci do głowy! - Wybaczcie, Wasza Wysokość - zmitygował się zaraz młodzieniec. - Jednakowoż przypomniałem sobie, jak niegdyś ojciec opowiadał o jednym margrabi, który zapałał uczuciem do niedźwiedzicy, ofiarowanej mu wraz z nowym nadaniem ziem. Pacholęciem wówczas byłem, ale pamiętam każde słowo. - Pacholęciu opowiadał graf von Thier takie bezeceństwa? Wierzyć mi się nie chce. - Pewnie, że nie mnie - zaśmiał się Rudolf. - Alem wówczas ucha od szpary w drzwiach nie odejmował, słuchając, co się dzieje na uczcie. Mało w głowę nie dostałem, bo podczaszy pod koniec opowieści udał się po wino, którego zabrakło już gościom. Książę pogładził kark klaczy, pod jego dotykiem skóra zwierzęcia zadrżała tam, gdzie spoczęły palce. - Nic dzisiaj z ujeżdżania nie będzie - orzekł Władysław. - Aż wierzyć mi się nie chce, żeby dobrze oswojony koń tak wierzgał. Inna rzecz, gdyby to był jakiś odłowiony dzikus, co życie spędził w wolnym stadzie. - U nas nie bywa wolnych stad, Wasza Wysokość - zauważył giermek. - A już na pewno nie w tych okolicach. - A w moim kraju można takie spotkać - westchnął książę. - Są i takie koniki, które żyją całkiem na wolności, lecz ich się nawet nie chwyta, bo nieduże i mało przydatne, ale są też tabuny takich pod wierzch. Niektóre należą do komesów czy wojewodów i z nich się bierze najładniejsze sztuki do przysposobienia pod siodło, ale zdarzają się całkiem wolne Takie, które człowieka widują rzadko, albo i zgoła wcale. Lecz już dość o tym, trzeba wracać. Rudolf skinął głową, a potem nieoczekiwanie stanął w kornej pozie, pochylony w lekkim ukłonie, z rękami wzdłuż ciała. - Tak, chłopcze? - zapytał Władysław. - O co chcesz prosić? To, co zwykle? - Zgadliście, panie - odparł młodzieniec. - Czy zechcecie mi dziś udzielić nauki fechtunku? Książę spojrzał na słońce, dochodzące do zenitu, potem na klacz, wreszcie na giermka. - Teraz nie, robi się za gorąco. - Jednak widząc zawód na twarzy chłopca, dodał szybko: - Ale chętnie zobaczę cię z bronią w gotowości przed nieszporami. Tylko tarczę weź lżejszą niż poprzednio, bo znów sobie ramię nadwerężysz. - Tak, Wasza Wysokość! - zawołał radośnie Rudolf. - A tamtą tarczę wręczył mi stary Josso. Że niby was to zaskoczy. - I zaskoczyło - roześmiał się Władysław. - Po kilku chwilach walki wyglądałeś jak mrówka ciągnąca kawał drewna. Doprawdy nie dostrzegłeś, że ten żartowniś przymo
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Fantastyka, fantasy, Heroic fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 130x200 |
Liczba stron: | 342 |
ISBN: | 9788379644629 |
Wprowadzono: | 28.10.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.