,, Nie ma jednak nic pewnego na tym świecie. Kiedyś i ty to pojmiesz Mikołaju. Ludzkie pragnienia czy plany, choćby nawet królewskie, niczym są wobec upływającego czasu. Nic od nas nie zależy, nawet pamięć o naszych czynach".
Miłość w dawnych czasach faktycznie bywała bardzo zastanawiająca. Z reguły dzieci nie znały swoich przyszłych partnerów, bądź już w chwili porodu, ich rodzice mieli wszystko dokładnie zaplanowane kim będą i z kim będą. Czas w którym dzieją się wydarzenia jest określony na 1466, kiedy to postacie są w drodze z Torunia do Krakowa. Autorka bardzo delikatnie opisuje scenerię jaka się wtedy działa. Widzimy, że królowa jest stanu błogosławionego i jej małżonek bardzo się o nią martwi. Cała opowieść toczy się bardziej jako ich życie prywatne, aniżeli państwowe. Znamy myśli samej królowej, które bywają dla nas bardzo podbudowujące. Wiemy z jakim trudem powiła kolejne dziecko i jak mąż ją za to szanował. Często podkreślony jest jej brak urody i nie kobieca postura. Za to wiernością i inteligencją nie miała sobie równych. To ciepła kobieta, która dla swoich dzieci może zrobić wszystko. Starannie wydzielili majątek między swoje dzieci oddając je pod wychowanie najlepszym specjalistom. Niestety bardzo szybko przyszło im dorastać i od najmłodszych lat jakiekolwiek delikatne uczucia musieli zachowywać dla siebie. Każdy sporej długości rozdział to inny i nieco osobne wydarzenie. Takie historie wyrwane z kartek kalendarza. W późniejszym czasie bardziej skupimy się na losach jednego z synów króla. Będzie to Kazimierz, który nie jest już młodym chłopcem, tylko kawalerem. Od tej opowieści nie da się oderwać, aczkolwiek nie jest tak urocza i ciepła jak poprzednie. Wydaje mi się, że autorka celowo tak zrobiła, by jego losy podpasować pod jego charakter i wartości. Pośród mniej wylewnych uczuciowo wydarzeń, Zygmunt spotka coś, czego się nie spodziewa. Jednak czy kobieca postać może odmienić tutaj życie pod jego wartości? Czy ktoś na tym skorzysta?
Szczerze wam powiem, że nigdy nie lubiłam historii, gdyż jej nie rozumiałam. Trudno jest wdrążyć się w opowieść poznając tylko suche fakty. Natomiast tutaj jest zupełnie inaczej. Każda postać to inny rodzaj charakteru. Znamy ich potrzeby, myśli i sytuacje w których muszą dokonywać wyboru. Traktujemy ich jako ludzi, przeżywamy ich rozterki i widzimy, kiedy mierzą się z czymś nowym, nieraz zbyt wymagającym jak na ich naturę. Ogromny wpływ na nich ma wychowanie przez rodziców, później choć jeszcze zbyt młodzi, przez dorosłych, którzy mają na celu nauczyć ich być walecznym, twardym i władczym. Wyruszała mnie ich walka z samym sobą, kiedy chciało im się płakać, a robili wszystko, by nie uronić nawet łzy. By rodzice, do których zwracali się pani matko, panie ojcze, byli z nich dumni. Podczas gdy córki miały większą swawolę. Potrafili się modlić i wierzyli, że modlitwa zawsze im dopomoże. W chwilach trudnych doznawali objawień, które trzymali w sekrecie. Autorka każdą postać ukazała jako mądrą, albo silną i upartą. Styl językowy dostosowany do ich przedziału czasowego z odnośnikami na dole w przypadku niezrozumiałych słów. Na czas lektury niemal przenosimy się do ich czasów nie tylko za sprawą lektury, ale i naszej wyobraźni, którą pisarka wiedziała jak pobudzić. Jest to część pierwsza serii o Jagiellonach napisana w formie powieści, którą warto poznać. Traktując ją jako powieść, nie historię, bardzo szybko się ją pochłonie. Naprawdę warta przeczytania:-)
Opinia bierze udział w konkursie