?W miłości nie ma żadnych ale. Albo robisz coś na sto procent, albo nie robisz tego w ogóle. Jeśli nam na sobie zależy, to nie ma miejsca na niepewność. Nie martw się, co będzie dalej, bo tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Skup się na tym, co jest teraz, a wierz mi, teraz mamy naprawdę wiele, bo mamy siebie. Cała reszta się ułoży. Raz lepiej, raz gorzej, ale moja miłość zawsze będzie nosiła twoje imię...?
?Miłość ma Twoje imię? autorstwa Karoliny Zielińskiej stanowi delikatny romans, który dał mi sporo do myślenia. Autorka poruszyła kilka istotnych problemów, (o czym opowiem za chwilkę), jak i również pokazała swojemu czytelnikowi czym tak naprawdę jest miłość. Ten tytuł zdecydowanie zaliczam do tych, które swoim całokształtem rozgrzały moje czytelnicze serce do czerwoności.
Ona, wracając do Warszawy, nie ma pojęcia, że tak naprawdę została uwikłana w podstępny plan stęsknionych rodziców. On stara się, jak może, żeby utrzymać podupadającą firmę i nie zwariować. Kiedy ona ciągnie do światła, on woli pozostać w cieniu. Eliza zostawiła za sobą Paryż i postanawia rozpocząć nowe życie w Polsce. Zatrudnia się w biurze architektonicznym, gdzie już pierwszego dnia myli swojego szefa z... konserwatorem. Piotr nigdy nie przywiązywał wagi do eleganckich ubrań. Rozdarty pomiędzy prowadzeniem biznesu, opieką nad młodszym rodzeństwem i rodzinną stajnią nie ma czasu na myślenie o swoich potrzebach. Co się stanie, jeśli do jego życia kroczy młoda, ambitna architekt?
Twórczość pani Karoliny nie jest mi obca - wcześniej miałam okazję recenzować jej debiut ?Wybór?, który swoją drogą bardzo Wam polecam. Muszę przyznać, że Zielińska wykonała duży postęp - jej styl rozwinął się w dobrym kierunku, a dobór słów sprawił, że tytuł ten przeczytałam w ciągu jednej nocy.
Jak zawsze Zielińska przygotowała dla nas historię pełną bohaterów z trudną przeszłością oraz pełnych wad i zalet. Moją ulubioną postacią z tej książki jest Piotr - do tej pory podziwiam go za wytrwałość, ponieważ na co dzień zmuszony był dźwigać na swoich barkach tak wiele problemów... Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam kiedy u jego boku pojawiła się Eliza, która pomogła mu rozwiązać kilka problemów.
Skoro już o Elizie mowa, przyznam że jej rodzinka jest najlepsza - jej mama, tata oraz ciotka nie raz spowodowali mój uśmiech na twarzy.
Kolejnym atutem tej książki jest relacja, która połączyła dwójkę naszych bohaterów. Wielu z Was może narzekać na to, że ich związek rozwinął się zbyt powolnie - według mnie jest to zaleta, a nie wada tego tytułu. Autorka pozwala nam zobaczyć jak wyglądały ich stosunki od samego początku - od momentu pierwszego spotkania, po związek. Przyjaźń oraz miłość, która połączyła Elizę oraz Piotra udowadnia nam, że mają odpowiednią osobę u swojego boku jesteśmy w stanie przezwyciężyć każdą przeciwność losu.
Jak wspominałam we wstępie, Karolina przygotowała dla nas historię, która porusza kilka istotnych problemów - były to m.in., kwestia samotnego macierzyństwa oraz ludzi z zespołem downa. Autorka w świetny sposób przedstawiła realia, w których odnaleźli się Eliza i Piotr. Bardzo się cieszę dojrzałością, którą wykazała się Eliza podczas rozmowy, w której powiedziała, że nie przeszkadza jej osoba Kamila (brata Piotra), ponieważ dodatkowy chromosom nie zmienia niczego oraz nie dyskryminuje go by być traktowanym na równi z innymi... Najbardziej jednak zabolała mnie historia Martyny (siostry Piotra) - bardzo jej współczuję, że zaszła w ciążę z mężczyzną, który miał gdzieś ją oraz jej dziecko - gdybym tylko miała taką możliwość złapałabym go za fraki i przywołała do porządku.
Czy książkę polecam? Karolina Zielińska przygotowała dla nas nie tylko powieść ze świetną okładką, która swoją prostotą, jak i doborem kolorów przykuwa uwagę czytelnika, ale również zaserwowała nam historię zawierającą wiele cytatów, które rozczulą Wasze serca. Poza wątkiem miłosnym dostaniecie również kilka fragmentów na temat dość trudnych tematów nad którymi warto czasami się zastanowić.
Opinia bierze udział w konkursie